[S] Mikrofon Røde NT1 piątej generacji
Tak to się dziwnie stało, że Røde NT1 piątej generacji trafił w moje ręce wcześniej, niż dało się go kupić w Polsce (a co, pochwalę się!). W związku z tym testuję go już jakiś czas i coraz wyraźniej czuję pewien... dyskomfort z tym związany. Ale może najpierw o tym, co nowego firma Røde wymyśliła w sprawie tego - nie bójmy się - klasycznego już mikrofonu? "Piąta generacja" - to brzmi poważnie! Oznacza, że mikrofon od dłuższego czasu gości na rynku i ciągle się rozwija. Ale co można "rozwijać" w mikrofonie pojemnościowym?
Dwoistość natury
Otóż Røde postanowiło zrobić za jednym zamachem dwie rzeczy: dodać do NT1 moduł USB, czyniąc z niego także mikrofon dla streamerów czy podcasterów, ale drugą rzeczą jest wprowadzenie do tego rozwiązania USB zmiennoprzecinkowego formatu 32-bitowego. Tak, dobrze widzicie. Nie dość, że dostajemy w NT1 jako opcję podłączenie przez USB, to jeszcze to podłączenie obsługuje 32 bity.
Z drugiej strony to jest nadal bardzo dobry mikrofon pojemnościowy XLR, którego cechą charakterystyczną są ekstremalnie niskie szumy własne na poziomie 4dB(A). Przypomnę, że mój - już praktycznie bezszumowy - Lewitt LCT440 ma 7dB(A). Jeśli ktoś jest mocno uczulony na szumy, to śmiało może inwestować w NT1, bo cichszych szumowo mikrofonów nie ma wiele na rynku - do głowy przychodzi mi tylko Lewitt LCT540.
Dejcie mnie to!
W ręce dostajemy nie tylko mikrofon, ale też przeznaczony dla niego koszyk przeciwwstrząsowy w dokręcanym i ustawialnym pop-filtrem, a także - uwaga - sześciometrowy kabel XLR i trzymetrowy kabel USB-C. W pudełkach (bo w środku jednego dużego jest kilka mniejszych) znajdziemy też przeciwkurzowy woreczek z tkaniny do zakładania na mikrofon, a nawet specjalną elastyczną podkładkę, gdyby wtyk kabla XLR trochę się ruszał w gnieździe.
Przyznam, że patrząc na wyposażenie, naprawdę ma się przyjemne uczucie obcowania z produktem może nie high-end, ale premium na pewno. Do jakości wykonania nie sposób się przyczepić, wszystko jest dobrze spasowane i wygląda bardzo solidnie.
Wybrałem wersję czarną, z czym wiąże się moje niedopatrzenie. Otóż znałem NT1 jeszcze w poprzedniej wersji i miałem tam do czynienia właśnie z wersją czarną, która bardzo przypominała zewnętrznie WarmAudio WA87. No i wybierając teraz swój egzemplarz, nie zwróciłem uwagi, że "piąta generacja" jest zrobiona trochę inaczej - wersja czarna ma i tak srebrny grill. No i przy rozpakowaniu mikrofonu przeżyłem małe rozczarowanie, gdy zobaczyłem najpierw srebrną siatkę grilla. Pomyślałem, że przez pomyłkę przysłano mi nie tę wersję, co trzeba. Drugie rozczarowanie przeżyłem stwierdzając, że nie ma mowy o pomyłce, po prostu czarna wersja nie jest tak do końca czarna...
XLR
Od razu powiem, że mnie osobiście interesuje w praktyce wyłącznie podłączenie tego mikrofonu kablem XLR. USB jest ciekawym dodatkiem do testów, ale liczy się przede wszystkim praca przez XLR, czyli "po bożemu". Akurat miałem pod ręką całkiem niezły rejestrator Zoom F3 z niskoszumowymi przedwzmacniaczami, więc postanowiłem potestować NT1 w takiej konfiguracji.
No i zasadniczo nie ma zawodu. Moim zdaniem, brzmienie NT1 jest bardzo solidne i troszkę przypomina mi sE X1S. Bezdyskusyjnie świetny jest efekt braku jakichkolwiek szumów przy nagrywaniu - po prostu słyszymy to, co się dzieje wokół, najlżejsze odgłosy. Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że jeśli nagrywamy w dostosowanym do tego pomieszczeniu, to możemy śmiało zapomnieć o odszumianiu czy bramce szumów, chyba że będziemy chcieli wyrzucić dźwięki tła, czyli szelesty ubrania, drobne poruszenia na krześle itp. Tak, tutaj możemy nagrać nawet tak drobniutkie odgłosy.
Dołączony do zestawu podwójny, tekstylny pop-filtr działa bardzo skutecznie i daje się w dość sporym zakresie regulować - poza jego tekstylnością i gruuubą ramką, nic mi w nim nie przeszkadza. Nadal wprawdzie wolę metalowe pop-filtry "przezierne", przez które da się nawet czytać i które można łatwo czyścić, ale to już moje preferencje.
Trochę za to martwi masa całości, czyli mikrofonu osadzonego w koszyku z przypiętym pop-filtrem. Akurat testy robiłem z wykorzystaniem ramienia Mozos SB36 i nie dawało ono rady utrzymać całości na zadanym poziomie. Już w domu dopiero Røde PSA-1 dało radę pewnie dźwignąć NT1, stąd wniosek, że trzeba jednak zadbać o dobry statyw czy ramię dla tego mikrofonu.
USB
Tę część potraktowałem jako ciekawy eksperyment - bo w końcu do tej pory się nie zdarzało, by mikrofony USB miały możliwość rejestrowania sygnału 32-bitowego. Przypomnę, że zmiennoprzecinkowy format 32-bitowy nie oznacza tylko innego kodowania danych - wymaga on bowiem specjalnie zaprojektowanego toru audio. W rejestratorach audio takich jak Tascam X8 czy Zoom F3 są to podwójne przedwzmacniacze, każdy z własnym konwerterem analogowo-cyfrowym, które "dzielą się" sygnałem - jeden z nich przetwarza sygnały cichsze, drugi - głośniejsze, a w sumie mają one pokryć cały zakres dynamiczny mikrofonu, czyli jakieś 130-150dB.
Røde poszło jeszcze dalej, bo zamiast dwóch zestawów, zainstalowało w NT1 aż cztery pary przedwzmacniacz-konwerter. Jako że Pan Tomasz Wróblewski w swoim materiale zauważył, że konwertery analogowo-cyfrowe nie są w pełni 32-bitowe, byłem ciekaw testu praktycznego. Czy faktycznie da się odzyskiwać przesterowany lub zbyt cichy sygnał równie łatwo, jak w przypadku X8 czy F3?
Problemy części USB
Sterowniki
No i tu docieram do pierwszych problemów. Otóż, chcąc testować mikrofon w trybie USB, trzeba zainstalować sterowniki. Røde, oczywiście, dostarcza takie (obecnie w wersji 1.0.2), ale czułem problemy w kościach, bo do tej pory sterowniki do RødeCastera Pro (pierwsza wersja) są w wersji beta i nie działają na żadnym dostępnym mi komputerze. No i co powiecie? Sterowniki ASIO dla NT1 nie działają również! Owszem, dają się bez szemrania zainstalować, ale już próba ich wybrania w Acon Acoustice kończy się błędem:
WaveLab Pro oraz Cubase w ogóle tych sterowników nie wyświetlają na liście dostępnych, Studio One pokazuje błąd, jednym słowem dzieje się dokładnie to samo, co w przypadku sterowników do RødeCastera. Oczywiście, problem zgłosiłem do supportu, ale tradycyjnie dostałem zwrotkę, że muszę się uzbroić w cierpliwość, bo pierwszeństwo mają zgłoszenia "ambasadorów marki"...
I żeby nie było, testowałem te sterowniki na dwóch osobnych komputerach, z różnymi wersjami Windows 10 (64-bit). Jedyne, co udało mi się uzyskać, to pracę na zwykłych sterownikach "windowsowych", nie ASIO - da się tak skonfigurować np. Acoustikę, na której przeprowadziłem szczątkowe testy. Oczywiście, trudno to uznać za dobre rozwiązanie.
Niemniej, nawet to, co uzyskałem na bieda-sterownikach robi wrażenie. Faktycznie, niczym nie różni się to od pracy nad sygnałem z F3 czy X8, więc "sklejka" z czterech przetworników faktycznie daje prawdziwy 32-bitowy sygnał. A przynajmniej ja nie stwierdziłem żadnych problemów - daje się pogłaśniać bez podnoszenia szumów, daje się ściszać, jeśli sygnał jest przesterowany.
Dopisek z 22 czerwca 2023: sprawa sterowników ASIO nareszcie się wyjaśniło - więcej można znaleźć w tym wpisie.
Połączenie
W NT1 wymyślono, że podłączenia będzie dokonywać się za pomocą gniazda, umieszczonego wewnątrz gniazda XLR:
Ma to swoje dobre i złe strony. Fajnie, że gniazdko nie zajmuje dodatkowego miejsca i jest bezpiecznie schowane we wnęce. Nie psuje to designu mikrofonu i po podłączeniu kabla USB całość wygląda ciągle elegancko.
Problem jest za to z samym podłączaniem. Testując różne kable (a nuż problemy ze sterownikami to wina kabla?) przekonałem się, że po pierwsze, trudno podłącza się "na wyczucie" i czasem trzeba sobie mikrofon obrócić, żeby widzieć gniazdo USB-C. Po drugie, część wtyczek kabli, których używam, była ciut za duża i kolidowała z pinami XLR, nie dając się w ogóle podłączyć. Niby drobiazg, ale jeśli planujecie użycie innego kabla niż tego trzymetrowego z zestawu, sprawdźcie wtyczkę.
Pewną niedogodnością jest też to, że nie da się - jak robiłem przy testach Samsona Q2u czy Maono HD300T - jednocześnie nagrywać sygnału przez USB i XLR. Dla zdecydowanej większości osób nie jest to pewnie problem, ale nie mogłem przez to porównać bezpośrednio obu sygnałów.
Monitorowanie
No i na koniec największy problem dla osób, które planują nagrywać za pomocą USB - mikrofon pozbawiony jest jakiegokolwiek monitoringu. Po prostu nie da się do niego podłączyć słuchawek. Musimy sobie organizować odsłuch przez inne urządzenie audio i tyle.
Przy okazji wytknę "ambasadorom marki" (na szczęście nie wszystkim) pewną hipokryzję. Otóż Røde stworzyło swoje własne oprogramowanie, które obsługuje możliwość podłączenia do czterech mikrofonów USB do komputera. W systemie Windows jest to super sprawa i "ambasadorzy" chętnie to podkreślali, że NT1 także można podłączyć do tego programu. Dziwnym trafem jednak żaden z piewców tego rozwiązania nie zająknął się nawet o tym, w jaki sposób można zorganizować monitoring dla osób nagrywających w ten sposób...
Røde Software
Jak wspomniałem, Røde oferuje oprogramowanie, ułatwiające nagrywanie np. audycji audio, ale także umożliwiające zastosowanie przetwarzania DSP, które NT1 ma zaimplementowane. Można użyć efektów rodem z RødeCastera - bramki szumów, filtra, kompresora, efektów APHEX. Chętnie bym się podzielił z Wami wrażeniami, ale niestety. Mimo że Røde Central rozpoznało podłączony mikrofon i zainstalowało na nim najnowszą wersję firmware'u, to nie zauważało już sygnału audio, a co za tym idzie, nie mogłem sprawdzić, jak te wszystkie wspaniałe efekty działają. Smuteczek.
Nawet w pewnym momencie zacząłem podejrzewać, że może to dlatego, że w moim pececie nie mam prawdziwych portów USB-C i podłączam mikrofon do USB3.1, ale to chyba fałszywy trop, bo po pierwsze, na bieda-sterownikach daje się nagrywać bez problemów (a i firmware wgrał się prawidłowo), zaś po drugie, testowałem przecież także na laptopie, a on jest jest tegoroczny, nowoczesny, z dwoma własnymi portami USB-C, zaś efekt - identyczny jak na pececie...
Dopisek z 2023-03-05
Sprawdziłem też, czy poza Røde Central inne oprogramowanie - Røde Connect - da radę rozpoznać podłączony NT1. O dziwo, Røde Connect wykryło mikrofon i nawet dałem radę go odpowiednio wysterować i nagrać parę rzeczy. Dla osób niezaznajomionych - Røde Connect to taki programowy odpowiednik konsoli RødeCaster Pro - umożliwia rejestrowanie kilku mikrofonów, a także okraszenie ich rozmaitymi efektami (typu bramka szumów, kompresor, exciter).
Początkowo nie mogłem włączyć monitoringu - w słuchawkach była cisza, mimo że mikrofon się nagrywał. Potem w opcjach przestawiłem odpowiednie pole Monitor Mix na Microphones Included, ale bardzo tego pożałowałem. Nawet po ustawieniu opóźnienia na Ultra Low nagrywać się nie dało, bo sygnał był opóźniony na tyle, by doprowadzać do "efektu pijaka". Już lepiej nagrywać bez odsłuchu niż z takim opóźnieniem.
Zgaduję, że Røde Connect również korzystało ze sterowników windowsowych, a nie ASIO, inaczej opóźnienia (latencja) byłyby prawdopodobnie niesłyszalne - a przynajmniej firma Røde się takimi chwali. No cóż.
Dodatkową niedogodnością korzystania z Røde Connect jest niemożliwość ustawienia rejestracji na 32 bity - a przynajmniej ja nigdzie takiej opcji nie znalazłem i sygnał zawsze był rejestrowany w 24 bitach i 48kHz. Korzystałem z wersji 1.3.20.
NT1 a Android
Dopisek z 2023-03-04
NT1 musiał zmierzyć się z jeszcze jednym testem - podłączeniem do smartfona. Wprawdzie - w kontekście braku monitoringu - jest to i tak zestawienie nie do końca sensowne, ale żeby nie pozostawić sprawy bez wyjaśnienia, wziąłem na tapet cztery dostępne mi smartfony. Dwa starsze firmy Huawei i dwa nowsze, firmy Xiaomi.
Okazało się, że tego testu też nie było mi dane przeprowadzić. Na starszym modelu Huawei (P10) oprogramowania Røde Central Mobile w ogóle nie dało się zainstalować (prawdopodobnie zbyt stara wersja systemu), zaś po podłączeniu mikrofonu do pozostałych, nie był on w ogóle wykrywany ani przez Røde Central, ani inne oprogramowanie do nagrywania. To znaczy, żeby być precyzyjnym - na jednym z telefonów mikrofon się pokazywał, ale tylko przez chwilę. Po mniej więcej 5-10 sekundach połączenie się zrywało.
Nie znalazłem na YouTube ani jednego filmiku, który pokazywałby działające połączenie między smartfonem z Androidem a Røde NT1. Trudno powiedzieć, gdzie leży problem - faktem jest, że póki co, nie mogłem nagrać na Androidzie ani sekundy. Zamówiłem jeszcze jeden kabelek USB, powinien dojść pewnie za trzy, cztery dni i spróbuję jeszcze raz...
Słowo na koniec
Podsumowanie jest zatem słodko-gorzkie, stąd wspomniany we wstępie dyskomfort. Jeśli patrzeć na NT1 jako na zwykły mikrofon pojemnościowy XLR, to jest super. Fajne brzmienie, ekstremalnie niskie szumy własne, bogate wyposażenie. Naprawdę nie ma się czego czepiać.
Część USB jednak kuleje. Może na komputerach Apple wygląda to super, ale jak dla mnie, Røde nadal nie potrafi napisać dobrze sterowników ASIO dla Windows. Z tego powodu nie mogłem przeprowadzić wszystkich testów, jakie planowałem. Być może w końcu pokaże się jakaś działająca wersja sterowników - na razie jednak wygląda to kiepsko.
Abstrahując już od sterowników jednak, zupełnie nieprzemyślane jest w mojej ocenie "wykastrowanie" NT1 z możliwości monitorowania sygnału i tego nie da się załatwić aktualizacją. Røde tak się skupiło na ekscytacji 32. bitami, że zapomniała zadbać o rzecz oczywistą.
Same 32 bity działają i nie są tylko marketingowym wymysłem. Dodając do tego praktyczną bezszumowość mikrofonu dostajemy faktycznie świetnej jakości sygnał.
Decydując się na ten mikrofon, naprawdę warto zadbać o adaptację akustyczną, bo wszelkie szumy, hałasy i pogłos zostaną bardzo dokładnie zarejestrowane. No, ale tyczy się to niemal wszystkich mikrofonów pojemnościowych, więc chyba jest to już wiedza powszechnie znana.
Czekam zatem na działające sterowniki ASIO, skupiając się jednak na zwykłym nagrywaniu przez XLR. Specjalnych materiałów audio tutaj nie ma, poczekam z tym na odcinek "Narzędziownika podcastera", ale żeby nie było, tutaj można posłuchać nagrań z NT1, a dodatkowo porównać jego brzmienie do kilku innych moich mikrofonów.
A tu odcinek podcastu "Gadanie Gadesa", dotyczący Rode NT1 piątej generacji:
Komentarze
Prześlij komentarz