[S] Mikrofon sE X1S

To będzie tekst o nierównej walce rzeczywistości z wybujałymi wyobrażeniami. Czy sE X1S mógł z takiej walki wyjść zwycięsko? Przekonajmy się. Wpis czekał na publikację parę tygodni - ale się doczekał.

Geneza

Mam już w studio mikrofony pojemnościowe. Ba, mam już nawet model od firmy sE, a konkretnie mój uwielbiany od momentu chwycenia w ręce sE8. Po początkowym wyciąganiu sE8 w teren, gdzie sprawdził się znakomicie, nastała jego kariera "stacjonarna" - zawisł beztrosko na statywie i podłączony do RødeCastera, dzielnie zastępował inne mikrofony. Działo się to za sprawą jego bardzo ładnego i wyrównanego brzmienia, ze stosunkowo niewielkimi szumami. Coraz bardziej jednak doskwierało mi to, że chcąc w terenie nagrywać w stereo, stawałem przed dylematem: demontować sE8 i zabierać ze sobą albo zostawiać, a w teren brać Lewitty LCT040. Wprawdzie na statywie mógł zawisnąć Lewitt LCT440 (nie pogubcie się w tych symbolach, są bardzo podobne, 040 to nie to samo, co 440!), jednak jako najmniej szumiący mikrofon w mojej kolekcji, stał się on także "mikrofonem specjalnej troski", jak nieco wcześniej WarmAudio WA87 i większość życia spędza w szufladzie. W zupełności się zgadzam, że nie ma to żadnego sensu praktycznego (po co mieć mikrofon, który leży w szufladzie?), jednak ma głęboki sens w kwestii próbowania nowych rozwiązań. I takim rozwiązaniem stał się właśnie sE X1S, którego "mission impossible" to połączyć zalety sE8 (zrównoważone brzmienie!) z zaletami LCT440 (niskie szumy!).

Pudełko

Choć sam mikrofon można zakupić już poniżej 700zł, to gorąco namawiam do dołożenia stu złotych i zakupu tzw. Vocal Packa, czyli w komplecie z uchwytem elastycznym, pop-filtrem i kablem XLR, zwłaszcza jeśli będzie to nasz jedyny mikrofon. Dokupienie "koszyczka" jest możliwe także osobno, jednak zupełnie się nie opłaca, bo zapłacimy wówczas za niego ponad dwa razy tyle (to zestaw nazwany Isolation Pack).

Podczas otwierania pudła z Vocal Packiem najpierw natykamy się na naklejkę firmy sE oraz zapakowany w folię metalowy pop-filtr. Pod pianką zabezpieczającą zobaczymy kolejną naklejkę i instrukcję oraz trzy zagłębienia, wypełnione przez elastyczny uchwyt, trzymetrowy kabel XLR oraz sam mikrofon. W tym wypadku nie dostaniemy uchwytu sztywnego.

Montaż w koszyczku wydaje się banalnie prosty - w specjalną tuleję uchwytu trzeba wsunąć mikrofon i mocno dokręcić śrubę mocującą. Podkreślam słowo "mocno", bo faktycznie trzeba się przyłożyć. Uchwyt mocujemy do statywu lub ramienia mikrofonowego i podłączamy kabel XLR. Jeśli chcemy używać dostarczonego pop-filtra, trzeba jeszcze wsunąć go w specjalną szczelinę uchwytu.

Pierwsze nagranie

Muszę przyznać, że bardzo lubię moment pierwszego podłączenia i pierwszego nagrywania nowym, nieznanym jeszcze mikrofonem. Jest w tym coś magicznego, co zawsze działa na mnie ekscytująco. Tak było i tym razem. Raz-dwa po rozpakowaniu i podłączeniu, mikrofon już był podpięty do RødeCastera, a ja siedziałem w słuchawkach i gadałem. W uszy rzuciły mi się dwie rzeczy: po pierwsze, te 2-3dB większego szumu da się jednak usłyszeć. Na tyle, że zabrakło wrażenia osobliwej "szumowej ciszy", jak rok temu podczas testów LCT440. Z drugiej strony, nie ma też co przesadzać. Szum na poziomie 9dB(A) to naprawdę tyle, co nic.

Za to brzmienie X1S lekko mnie zaskoczyło, bo niewiele odbiega od tego, które prezentuje LCT440. Jest troszkę może łagodniej w górnych pasmach, ale nie jest to tak płaska charakterystyka, co w przypadku sE8. Dla pewności podpiąłem wszystkie trzy mikrofony i nagrałem nimi ten sam sygnał w celach porównawczych:

sE 8, POBIERZ


sE X1S, POBIERZ


Lewitt LCT440, POBIERZ


Faktycznie, sE8 brzmi chyba najłagodniej, zaś brzmienia X1S i Lewitta są bardzo do siebie zbliżone, detaliczne i wyraziste. Szczerze mówiąc, spodziewałem się po X1S większej neutralności, zbliżonej właśnie do sE8. Nie oznacza to, że X1S ma złe brzmienie - co to, to nie. To naprawdę dobry kawał sprzętu, zwłaszcza gdy zważy się na jego cenę.

Co o samym mikrofonie?

Mikrofon jest niemal w całości metalowy, ale - w przeciwieństwie do brzmienia - do budowy fizycznej mam szereg uwag. Przede wszystkim suwaczki, którymi ustawia się tłumik (0, -10, -20dB) i filtr (wyłączony, 80Hz i 160Hz) działają nieco zbyt lekko i w dodatku trudno wzrokowo ocenić, na jaką wartość są ustawione, bowiem brakuje jakichkolwiek punktów odniesienia. Mnie to przeszkadzało do tego stopnia, że po prostu białym markerem permanentnym narysowałem na obudowie odpowiednie kreseczki i kropki i już.

Drugie zastrzeżenie mam do siatki grilla - to chyba najbardziej miękki grill, z jakim miałem do czynienia. Wprawdzie staram się odkładać mikrofony na ich miejsca, nie rzucam nimi ani nie przygniatam ich niczym, ale... to pierwszy mikrofon, w którym wcale nie jestem pewien, czy grill zniósłby jakiś większy nacisk. Być może to błędne wrażenie, bo po prostu tylko lekko ponaciskałem go tu i tam, ale zazwyczaj grille są bardzo sztywne. Ten - nie.

No i trzecia rzecz - X1S ma bardzo czułą na stuki i otarcia obudowę. Naprawdę, wystarczy stuknąć palcem czy nawet potrącić elastyczny uchwyt, by doświadczyć niemal dzwonienia. Wolę sobie nie wyobrażać, co się musi dziać przy sztywnym uchwycie.

Częstotliwości

Mikrofon ma charakterystykę kardioidalną, więc najlepiej brzmi od frontu (to tam, gdzie jest logo firmy sE Electronics). Przenosi pełny zakres słyszalnych częstotliwości, od 20Hz do 20kHz - zgodnie z wykresem w dokumentacji, leciutka górka wielkości 3-4dB pojawia się dopiero w okolicach 10-12kHz, co tak naprawdę nie powinno wpływać negatywnie np. na rejestrowanie sybilantów. Poza tą lekką górką reszta pasma jest - według wykresu - płaska niemal jak stół, jednak po testowych nagraniach i porównaniu do innych mikrofonów, absolutnie nie jestem przekonany, czy ta charakterystyka z dokumentacji jest rzetelna.

Porównanie charakterystyk z dokumentacji poszczególnych modeli mikrofonów

Na podstawie powyższych wykresów, faktycznie LCT440 powinien mieć najbardziej "podbite" wysokie częstotliwości - i tak jest w istocie, co słychać na nagraniu - powyżej 2kHz "dzieje się". Ale X1S aż takich podbić w charakterystyce niby nie ma, przejścia powyżej 2kHz są łagodne i nie tak mocne, więc w jaki sposób ten mikrofon brzmi niemal identycznie, jak LCT440? Powiem więcej, sybilanty wydają się relatywnie wyraźniejsze w X1S niż w LCT440!

Pozostałe informacje

Co do odporności na głoski wybuchowe, to - jak to przy "pojemnościówkach" - jest ona niewielka, stąd bardzo zasadne jest użycie pop-filtra. Przy okazji - dołączony do zestawu Vocal Pack pop-filtr bardzo przypomina (także rozmiarem) używany przeze mnie od długiego już czasu model Pro Metal Pop Filter i jest tak samo skuteczny. Z minusów wymieniłbym w jego przypadku sposób mocowania - pop-filtr wsuwa się w szczelinę uchwytu, ale prowadnica zawiera specjalne ząbkowanie i nie da się bezgłośnie zmienić położenia pop-filtra (już pomijając fakt, że samo dotknięcie elastycznego uchwytu od razu niemal generuje "dzwonienie" obudowy). Na domiar złego prowadnica jest stosunkowo długa i wystaje poza uchwyt, co wygląda mało estetycznie. Plus jest taki, że nie trzeba przypinać jej do ramienia czy statywu.

Słowo na koniec

Czy to dobry mikrofon? Tak, tak uważam. Brzmi bardzo dobrze, nie kosztuje fortuny i pozwala poczuć, jak to jest mieć prawdziwy, wielkomembranowy mikrofon pojemnościowy. Tym samym para sE8 zostaje na stałe przekierowana w teren, zaś Lewitt LCT440 będzie miał godnego zastępcę w roli dyżurnego mikrofonu do zastosowań wszelakich. Kolejna duża roszada w studyjnych bojach została dokonana.

A poważniej - szczerze polecam ten mikrofon zarówno lektorom, jak i wokalistom czy podcasterom. Sprawdza się bardzo dobrze, choć raczej tylko w zastosowaniach studyjnych - z uwagi na brak jakiegoś pancernego pudełka raczej nie przeznaczałbym go do nagrań wyjazdowych i ogólnie do przekładania z miejsca na miejsce. Przyczyną jest obawa o delikatny grill, chroniący było nie było sporą kapsułę.

Wielka szkoda, że konstrukcja mechaniczna nie dorównuje możliwościom kapsuły - dzwonienie obudowy, suwaki i ów miękki grill psują pozytywne wrażenia, ale rozumiem, że przy tej cenie gdzieś trzeba było dokonać cięć budżetowych...

Chętni na tego typu mikrofon mogą jeszcze sprawdzić bliźniaczy model X1A, tańszy o połowę, choć różnica w brzmieniu - w mojej opinii - przemawia na korzyść X1S. A ja się zabieram za nagrywanie odcinka do "Narzędziownika podcastera".

Komentarze