Obróbką dźwięku zajmuję się nie od dzisiaj i już od dwudziestu niemal lat wiem, że w podręcznym arsenale bardzo przydaje się szybki i mały edytor audio. Jakoś tak mam, że przed wrzuceniem ścieżek audio do DAW chcę, by były już maksymalnie przygotowane - odszumione, znormalizowane itp. Do tej pory używałem trzech aplikacji: Cool Edit Pro 2.1 (obecnie dostępny w modelu subskrypcyjnym Adobe jako Audition ), Audacity (jako rozwiązanie awaryjne, gdy nie ma żadnych innych edytorów pod ręką) oraz Sound Forge 12 (odkąd na nowo zająłem się muzyką dwa lata temu). Miałem też przelotny, dość krótkotrwały romans z WaveLabem od Steinberga . Dlaczego nie Sound Forge? Nie mogę, naturalnie, powiedzieć, żeby Sound Forge był kiepskim programem. Jest po prostu programem nieprzyjaznym (dla mnie). Ma spore możliwości, tego nie neguję, ale obsługuje mi się go tak topornie i niewdzięcznie, że przez dwa lata nie mogłem się do niego przekonać. Do tego ostatnio zdarzyło mu się zniszczyć plik dźwiękowy podc