[K] Spitfire Union Chapel Organ

Kiedy pisałem wielkie porównanie różnych bibliotek organowych, uświadomiłem sobie brak podobnego instrumentu od Spitfire Audio. W dodatku okazało się, że ten znany producent ma aż trzy podobne instrumenty w swojej ofercie: Symphonic Organ, Union Chapel Organ oraz najmniejsze Shakespeare's Church Organ. Po obejrzeniu omawiających je filmików na YouTube, zdecydowałem się przetestować "średni model", czyli Union Chapel Organ. Dlaczego właśnie on, za chwilę wyjaśnię.

Oryginał

Union Chapel Organ są wirtualną wersją rzeczywiście istniejących organów, a konkretnie tych pochodzących z kościoła Union Chapel z Londynu. Zostały one zbudowane w 1877 roku, natomiast w 2013 roku zakończono ich pełną restaurację, przywracając dawny blask. Nie są to jakieś ogromne organy, ale też i nie najmniejsze: ponad 2000 piszczałek i 37 głosów to całkiem dobry wynik, większy niż w przypadku omawianych niedawno organów Molzer.

W oryginale mamy dostępne łączenie manuałów oraz tremulanty - a manuały mamy trzy, plus, rzecz jasna, pedał. Wydaje się zatem, że są to idealne wręcz organy do wykorzystania - nie przerażają ogromem, a jednocześnie dają spore możliwości konfiguracyjne.

Pierwsze wrażenie - niezbyt dobre

Przyznam, że chyba pierwszy raz u Spitfire Audio spotkałem się z sytuacją, gdy bibliotekę komercyjną dostajemy w formie bezpłatnych samoróbek. Dostępna jest w samplerze Kontakt tylko przez zakładkę Files - nie dostajemy numeru seryjnego, dzięki któremu można wybierać te organy z zestawu "kafelków". Innymi słowy, instrument ten wymaga PEŁNEJ wersji Kontakta, żeby móc z niego korzystać.

Smutna zakładka Files i wyszukiwanie instrumentów po katalogach...

W dodatku interfejs użykownika jest bardziej niż zgrzebny, co akurat dla mnie nie jest jakąś dużą przeszkodą, niemniej w porównaniu do rozpasania w organach od Vienna Symphonic Library robi to trochę przygnębiające wrażenie.

Idziemy dalej

Podstawowym plusem dla mnie jest możliwość wybierania głosów dla każdego manuału i pedału - tego oczekuję po instrumencie organowym, choć zgodzę się, że predefiniowane zestawy obecne choćby w Royal Albert Hall Organ też mają swoje plusy.

Niestety, dość szybko przekonamy się, że Union Chapel Organ jest instrumentem chyba nie do końca przemyślanym. Skoro bowiem zdecydowano się na wybieranie głosów i podział na osobne klawiatury, dlaczego każdą klawiaturę trzeba ładować osobno? Da się to trochę obronić - każda instancja w ramach Kontakta może mieć przypisane osobne wejście MIDI, więc można "zbudować" sobie multi-instrument z wszystkich czterech klawiatur, mając każdą z nich na osobnym kanale MIDI:

Cztery instancje Union Chapel Organ, każda dla innej klawiatury i na innym kanale MIDI

Sęk w tym, że w takim instrumencie nie ma możliwości choćby łączenia klawiatur (mechanizm couplers, czyli kopulacji). To też się da obejść, po prostu powielajac odpowiednie części MIDI w aranżacji (i ewentualnie dokonując ich transpozycji), ale za to już braku tremulantów nie da się tak łatwo zastąpić. Nie zsamplowano zresztą także wszystkich 37 głosów, a "zaledwie" 23 z nich...

Jeśli okazuje się, że to użytkownik musi pewne podstawowe mechanizmy "obchodzić" i "radzić sobie alternatywnie", to dla mnie znak, że po prostu twórcy nie dopracowali swojego produktu.

Czy jest aż tak źle?

Nie, nie zrozumcie mnie źle - Union Chapel Organ to naprawdę solidny instrument, dobrze brzmiący i dający mnóstwo swobody, jeśli już dowiemy się, jak obchodzić pewne niedogodności. Ja i tak zwykle tworzę sobie preset ścieżki w Studio One, więc i te organy skonfigurowałem sobie raz a dobrze i teraz mogę po prostu wrzucać do projektu gotową, przygotowaną ścieżkę, gotową do pracy.

Brzmienie Union Chapel Organ jest stosunkowo "suche", zwłaszcza jeśli użyjemy "bliskiego miksu". Jak to bywa w "kontaktowych" bibliotekach Spitfire, mamy możliwość przesuwania wirtualnego miksu bliżej lub dalej, ale na jakiś ogromny pogłos, znany z wielkich katedr, nie możemy liczyć.

Brzmienie Union Chapel Organ może się podobać

Mnie bardziej przekonuje brzmienie choćby Molzera (wygoda użycia również), ale po okraszeniu własnym pogłosem także Union Chapel Organ można z powodzeniem wykorzystywać we własnych produkcjach.

Na zdecydowany plus

Trochę narzekam na te organy, ale mają one też swoje zalety - po pierwsze, kiedy już je sobie skonfigurujemy, to ładują się stosunkowo szybko do pamięci, nawet przy wykorzystaniu wszystkich klawiatur.

Po drugie, mamy też przygotowany instrument "scalony", czyli można grać jedną klawiaturą wszystkim, co fabryka dała - czasem może to być zaleta, jeśli chcemy tylko zrobić jakąś organową wstawkę, bez bawienia się w to całe konfigurowanie głosów i klawiatur.

Po trzecie, poszczególne głosy są także dostępne jako osobne instrumenty "kontaktowe", więc jeśli potrzebujemy tylko jakiegoś konkretnego brzmienia, można go użyć niejako "osobno".

No i na koniec - powrzucano próbki z Union Chapel Organ do swego rodzaju syntezatora eDNA, który od pewnego czasu stosuje Spitfire, żeby sprzedawać jeszcze raz to samo. Tutaj mamy eDNA jako dodatek, więc nie ma się co obrażać, za to niektóre organowe próbki przepuszczone przez ten mechanizm mogą ubarwić nasze kompozycje. Zapisuję na plus.

eDNA - syntezatorosampler

Podsumowanie

I tak to jest z Union Chapel Organ - z jednej strony solidne próbki solidnego instrumentu, a z drugiej jakieś takie niezdecydowanie Spitfire. Sztandarowymi organami tej firmy są z pewnością Symphonic Organ, ale operują na predefiniowanych zestawach głosów, podobnie jak mniejsze Shakespeare's Church Organ - tym samym wypadły z orbity moich zainteresować, bo "duże" organy tego typu już mam - Royal Albert Hall Organ.

Tym samym kończę cykl testów bibliotek organowych - zdecydowanymi faworytami na październik 2025 są organy od Vienna Symphonic Library, ale i Fredonia Grand Organ ma pierwszeństwo przed Union Chapel Organ. No i Modartt Organteq 2 też stawiam wyżej, ze względu na olbrzymią elastyczność i wcale nie gorsze brzmienie.

A może by jeszcze dać szansę Symphonic Organ albo Shakespeare's Church Organ? Hm...

Komentarze