[K] Spitfire Abbey Road TWO: Iconic Strings Professional

Dzisiaj będzie krótko i węzłowato, a powód jest podobny jak w przypadku biblioteki Chamber Strings Essentials - migracja do bardziej rozbudowanej wersji, ale tym razem chodzi o Iconic Strings, o której pisałem całkiem niedawno.

Dobre, ale może być lepsze

Być może pamiętacie, że w poprzednim opisie wskazałem na dwie różnice między wersją zwykłą a wersją Professional. Otóż ta pierwsza pozbawiona jest większości wariantów omikrofonowania oraz portamento. Ta druga rzecz niespecjalnie mi przeszkadzała, bo choć sam efekt portamento lubię, to boję się jego nadużywania. Natomiast podczas prac nad kolejnymi utworami Bacha, Mozarta, Pachelbela czy Boccheriniego coraz bardziej irytowała mnie konfiguracja mikrofonów właśnie. Kwintet jest rozłożony dość mocno w panoramie, a jeśli nie użyjemy żadnego pogłosu, staje się to męczące w słuchaniu.

Mikser nie daje dużych możliwości:

Miksy do wyboru: albo jedna opcja, albo druga. I tyle.

Kombinowałem zatem z zawężaniem obrazu stereo, ustawianiem różnych pogłosów - wszystko, byle nie mieć pierwszych skrzypiec niemal wyłącznie w jednym uchu, a kontrabasu w drugim. Nie wiem, strasznie mnie to brzmienie zaczęło irytować, więc kiedy dostałem od Spitfire na "walentynki" zniżkę 50%, to zamiast rozbudowywać Studio Woodwinds, zdecydowałem się na wersję Iconic Strings Professional.

Zmiana mała, a duża

Największym problemem było, rzecz jasna, pobranie całości, bo nadal mam internet tylko przez LTE (i to z limitem 500GB), a Spitfire Audio nie daje takiej elastyczności w pobieraniu, jak Orchestral Tools, gdzie każdą konfigurację mikrofonów można sobie pobierać indywidualnie. Tutaj trzeba zassać od razu 300GB i nie ma dyskusji.

Po zainstalowaniu Professinal pozornie nic się nie zmieniło - nadal widzę jedną wtyczkę Abbey Road Two, bo nowa wersja zastąpiła starą. Stare presety ścieżek i projekty otwierają się bez przeszkód, po prostu mają aktywną najprostszą wersję miksu mikrofonów. Niedogodnością jest fakt, że nie znalazłem żadnej możliwości, żeby stare projekty przenieść na nową wersję biblioteki - trzeba po prostu dodać nowe ścieżki, już z wersją Professional i przenieść na nie nuty MIDI. Szkoda, że Spitfire nie wymyśliło tego inaczej...

A nowa wersja - choć zmiana jest w zasadzie na jednej stronie wtyczki - zmienia w zasadzie wszystko. Mikser jest po prostu świetny!

Zacznę od tego, że można korzystać z wersji uproszczonej i zaawansowanej. Uproszona jest faktycznie uproszczona, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Dostajemy prosty rysunek sceny, a której stoją nasi wirtualni muzycy:

Sposób uproszczony - rozmieszczamy instrumenty na "wirtualnej scenie"

Naszym zadaniem jest ich tam po prostu rozmieścić w taki sposób, by zespół brzmiał, jak tylko sobie zamarzymy. Bibliotekę nagrano za pomocą 8 konfiguracji mikrofonów, ale oprócz "surowych" sygnałów mikrofonowych dostajemy jeszcze cztery gotowe miksy, więc tak naprawdę możemy wybierać spośród 12 sygnałów audio i ustalać między nimi proporcje. Wystarczy przełączyć się w tryb zaawansowany i już możemy decydować, z czego "budujemy" nasze brzmienie:

Precyzyjny mikser sygnałów mikrofonowych

Oczywiście, im więcej źródeł dźwięku użyjemy, tym dłużej będzie później trwało otwieranie projektu i tym więcej miejsca w pamięci zajmie, ale jeśli aranżujemy trio, kwartet lub kwintet, to te gigabajty pamięci nie przerażają aż tak bardzo jak przy orkiestrze. Zwłaszcza że możemy, oczywiście, "odchudzić" każdy instrument o artykulacje, których nie zamierzamy używać.

W kwestii artykulacji nie zmieniło się wiele - ot, dostaliśmy portamento, którym sterujemy za pomocą parametru velocity. O ile w wersji Core cały zakres velocity dla artykulacji legato używa brzmienia typu slurred przy nakładających się dźwiękach, to w wersji Professional niskie wartości (do 19) powodują zastosowanie właśnie przejścia portamento, zaś slurred jest używane dla wyższych wartości velocity. Trochę to skomplikowanie wyszło - może prościej będzie napisać, że jeśli gramy legato bardzo delikatnie, to będą stosowane przejścia portamento, w przeciwnym razie - "normalne", łagodne przejścia między dźwiękami.

Nowy wariant portamento

Ślepa wrona

Pora jeszcze napisać o dwóch rzeczach, które początkowo przegapiłem i nie wspomniałem o nich przy teście wersji Core. Pierwszą jest brzmienie typu Ensemble, które pominąłem, bo dostając w łapki Iconic Strings, po prostu błyskawicznie sporządziłem sobie presety dla poszczególnych instrumentów z brzmieniami All-in-one i tyle. Dopiero potem, badając dokładniej Iconic Strings, odkryłem zastosowanie brzmienia Ensemble.

Jak łatwo się domyślić, służy ono do grania jednocześnie całym kwintetem. Poszczególne sekcje klawiatury odpowiadają za konkretne instrumenty, tzn. grając dźwięki od C1 do C2, będziemy słyszeć kontrabas, wyżej wchodzi wiolonczela, od C3 - altówka i tak dalej. W instrukcji do instrumentu zawarto nawet specjalną matrycę, kiedy gra które brzmienie:

Instrukcja podaje, jak podzielony jest zespół

Mamy też specjalny widok, tzw. aranżera, gdzie możemy nieco przestawić "granice", gdzie zaczyna się brzmienie jednego instrumentu, a kończy innego.

Granice poszczególnych instrumentów

Wprawdzie osobiście nadal tego typu "zespołowego" nie używam, ale może się on komuś wydać interesujący do prostych aranżacji.

Drugą rzeczą, którą dostrzegłem późno, jest... dostępny we wnętrzu wtyczki pogłos. To znaczy - parametr Reverb na karcie efektów widziałem, ale nie zauważyłem możliwości regulacji na górze okna. Można wybrać jeden z dwunastu różnych dostępnych w Abbey Road TWO pogłosów, zaś sama instrukcja (jak widać, przeczytałem ją w końcu) wspomina, że np. pogłos Large Hall przydaje się podczas łączenia brzminia Iconic Strings z orkiestrą nagraną w studio Abbey Road ONE.

Warto było

Jeśli ktoś jest bardzo ciekaw zastosowania praktycznego, to zapraszam do posłuchania menuetu Pana Boccheriniego:

Ostatecznie zatem stwierdzam, że chociaż wersja Professional nie dodaje poza portamento żadnych istotnych zmian w instrumentach jako takich (nie ma np. dodatkowych artykulacji czy wariantów), to jednak konfiguracje mikrofonów i możliwość sterowania nimi - zdecydowanie poprawia komfort pracy.

A jeśli dodać do tego "odkryte" pogłosy, to nagle nabrałem większej ochoty do robienia mock-upów na taki mały skład smyczkowy. I tym bardziej nie żałuję, że ostatecznie zdecydowałem się na Iconic Strings, a nie Cremona Quartet, aczkolwiek przyznam, że chętnie skonfrontowałbym obie biblioteki ze sobą "twarzą w twarz". Może jeszcze kiedyś trafi się okazja?

Komentarze