Elgato Stream Deck i Studio One
Jakiś miesiąc temu zacząłem używać Stream Decka, zrazu z pewną taką nieśmiałością, ale potem coraz intensywniej. I, rzecz jasna, nie wykorzystuję tego urządzenia tylko do ułatwiania sobie życia w Studio One, ale że w związku z mock-upami spędzam w tym DAW najwięcej czasu, Stream Deck bardzo przyspiesza moją pracę. Dzisiaj więc kilka słów podsumowania i planów na przyszłość, bo są i takie.
Obecna konfiguracja
Konfiguracja Studio One w Stream Decku uległa lekkiej metamorfozie w porównaniu do tej sprzed miesiąca:
Moja obecna konfiguracja dla Studio One
Obecnie nie marnuje się żaden przycisk i bardzo żałuję, że musiałem jeden z nich (ten z ikoną czerwonego domku) poświęcić na możliwość cofnięcia się do głównego profilu Stream Decka. Jak wiecie (albo nie), Stream Deck posługuje się profilami, które grupują "strony" konfiguracji - każda strona to 15 przycisków, do których można podpinać różne akcje. Kłopot w tym, że jeśli chce się używać profilów i stron, trzeba także poświęcać przyciski na... nawigację. Czyli w teorii mamy 15 przycisków na stronie, ale jeśli chcemy korzystać z kilku stron, to na każdej z nich trzeba przewidzieć przycisk "następna" czy "poprzednia", by móc się między tymi stronami przemieszczać. I właśnie "czerwony domek" marnuje się na to, by móc przełączyć się z profilu "Studio One" do profilu "Standard", gdzie mam różne ogólne akcje, uruchamiające najczęściej używane programy:
Konfiguracja standardowa - uruchamianie najczęściej używanych programów
Cóż zatem sobie "zaprogramowałem" w mojej konfiguracji Studio One i dlaczego przyspiesza mi to pracę?
Jeden palec
Wiadomo, że większość omówionych poniżej akcji to tak naprawdę polecenia lub makra w samym Studio One, które można wywoływać po prostu za pomocą skrótu klawiaturowego. I tak faktycznie jest - żeby wszystko działało tak, jak tego chcę, musiałem przygotować odpowiednie makra i przypisać im skróty klawiaturowe. Albo przypisać skróty do poleceń, które ich nie miały.
Przewaga Stream Decka polega na łatwości użycia. Do uruchomienia akcji potrzebujemy dosłownie jednego palca, co trudno jest zrobić za pomocą zwykłej klawiatury - zwykle wszystkie proste skróty klawiaturowe, np. przyciski funkcyjne, są już zajęte przez konkretne polecenia. Można je "nadpisać", ale nie lubię tego robić. Kończyło się zatem na podpinaniu skrótów w rodzaju Shift+Ctrl+Alt+F6, a spróbujcie to wygodnie wcisnąć podczas pracy, często jeszcze mając w prawej dłoni myszkę.
Dodatkowo na przycisku Stream Decka, skojarzonego z jakąś akcją, możemy wyświetlić czytelną lub kojarzącą się z akcją ikonę. A to dla wzrokowca takiego jak ja ma niebagatelne znaczenie - dlatego właśnie klawiaturka DOIO jest bez szans w starciu z produktem Elgato...
Podsumowując: możemy dowolnie skomplikowany skrót klawiaturowy skojarzyć z pojedynczym przyciskiem na Stream Decku i przypisać mu własną, czytelną ikonkę. Więcej - nie musimy się ograniczać do jednego skrótu klawiaturowego na przycisk, bo program konfiguracyjny Stream Decka dopuszcza tzw. multi-akcje, gdzie naciśnięcie przycisku wyzwala po kolei różne skróty klawiaturowe, z możliwością ustalenia przerw czasowych między kolejnymi skrótami. Osobiście używam tego właśnie na profilu "standardowym", gdzie akcja uruchamiająca np. Studio One jest zdefiniowana następująco:
Czyli najpierw przełączany jest profil na ten ze Studio One, a potem uruchamiany jest sam program. Dlaczego tak? Bo jeśli z jakiegoś powodu zmienię profil w Stream Decku na standardowy, a mam na ekranie ciągle Studio One, to nie mogę łatwo załadować profilu dla tego programu. Profil ładuje się automatycznie, jeśli aplikacja zyskuje focus, czyli się na nią przełączymy - musiałem więc chować okno Studio One i je przywracać, żeby znów widzieć odpowiedni profil na urządzeniu. Powyższa konfiguracja rozwiązuje problem: przełącza profil i uruchamia Studio One, jeśli jeszcze nie jest uruchomione (a jeśli jest uruchomione - tylko przełącza profil).
Akcje
Nikogo pewnie nie zdziwi, że dużo moich akcji dla Studio One związanych jest z pracą nad mock-upami. Ikona z kursorem myszki wpisanym w kwadrat rysowany przerywaną linią to skrót do funkcji wyszukiwania nut o określonej długości na przykład. Używam tej funkcji bardzo często do szybkiego przypisywania artykulacji - zwykle najkrótsze nutki to spiccato czy staccatissimo, nieco dłuższe to staccato, potem mamy rozmaite tenuto czy portato.
Bardzo podobna ikonka z nutką to z kolei zaznaczanie wszystkich nutek z jedną artykulacją - taką, jaką ma nutka zaznaczona w momencie wywołania akcji. To z kolei bardzo przydatny skrót podczas "przemapowywania" artykulacji, gdy stwierdzę, że jednak coś, co oznaczyłem jako powiedzmy sustains ma być grane legato. Zaznaczam jedną nutkę z sustains, klik na Stream Decku i już mam zaznaczone wszystkie podobne nutki, wystarczy teraz przypisać im nową artykulację.
Ikonka z biało-niebieskim wykresem słupkowym to losowe velocity. W źródłowych plikach MIDI często grupa nut (np. ostinato) grana jest z identyczną wartością velocity, a chociaż używam bibliotek mających wiele wariantów próbek round robin, to często brzmi to bardzo mechanicznie i jednostajnie:
Jednakowe velocity dla wszystkich nut rzadko kiedy brzmi dobrze...
Przygotowałem zatem makro, które modyfikuje parametr velocity w zakresie plus/minus 5% wartości początkowej:
Warto wprowadzić choćby i małe zmiany do velocity
Jeśli chcę większych zmian, po prostu wywołuję polecenie ponownie:
Zmiany mogą być większe i większe
Ikonki z niebieskimi "klockami" to z kolei kontrola długości - jedna z nich przycina nuty, by nie nachodziły na siebie (overlapping), druga z kolei pozwala ustalać długość nut, jeśli chcemy na przykład, by wszystkie były ósemkami lub szesnastkami.
Bardzo przydaje mi się akcja ukryta pod ikoną z przekreślonym wykresem, w lewym dolnym rogu. Pozornie jest ona banalna - usuwa wybraną zakładkę z automatyzacją w edytorze MIDI. Używam tej akcji do "oczyszczania" surowych plików MIDI przed przystąpienie do tworzenia mock-upu. Najczęściej zdarza się, że taki plik ma całe mnóstwo niepotrzebnego "śmiecia" w rodzaju sterowania panoramą czy głośnością nut. Nie tylko nie korzystam z tych danych, ale bardzo przeszkadzają mi one w pracy, bo jeśli podobną ścieżkę odtworzę np. za pomocą BBC Symphony Orchestra, poprzestawiają mi się parametry pracy tego instrumentu. Ileż to razy głowiłem się, dlaczego utwór brzmi "dziwnie", po czym okazywało się, że instrumenty zostały poprzestawiane w panoramie i przez to brzmią nienaturalnie głośno lub cicho albo nie słychać ich prawie wcale. Albo dźwięk wibruje. Albo zanika od czasu do czasu.
Obecnie zatem, jeszcze na etapie wstępnym, "czyszczę" pliki MIDI z podobnych komunikatów, zostawiając tylko te podstawowe: velocity i wyczyszczone modulation oraz expression. Kłopot był tylko ze zbudowaniem odpowiedniego makra, bo w chwili obecnej Studio One ma tylko bardzo uproszczone polecenia do np. wyboru odpowiedniej zakładki czy usunięcia jej. Ostatecznie zatem napociłem się mocno z budowaniem makra, ale efekt był wart nakładu pracy. Teraz po prostu zaznaczam zakładkę w edytorze MIDI, klikam na Stream Decku i zakładka znika razem z parametrami. Nie muszę klikać zakładki, potem klikać obszarze parametrów, zaznaczać wszystkich punktów, usuwać ich i dopiero usuwać zakładkę. Szybko i skutecznie.
Przyciskiem ze zwojem papieru włączam i wyłączam obszar dodatków, czyli np. Harmony Wizarda czy Scoring Tools, a strzałeczkami poniżej przełączam narzędzia. To pozwala mi szybko odszukać potrzebne narzędzie spośród tych niestandardowych, a często używanych.
Zadziwiająco często przydany jest przycisk "cofający" głowicę odtwarzającą na początek utworu - wszelkie przeklejania artykulacji czy krzywych modulacji/ekspresji często wymagają skoku na początek utworu i chociaż teoretycznie mogę używać dwukrotnego kliknięcia na zero w klawiaturze numerycznej, to jednak łatwiej mi skakać przyciskiem na Stream Decku...
Nie tylko Studio One
Oczywiście, nie tylko Studio One doczekało się swojego profilu, bo możliwość dynamicznego przełączania się profilów w zależności od tego, który program jest aktualnie aktywny, daje możliwość budowania bardzo wielu konfiguracji do różnych programów. Dlatego Stream Deck pomaga mi też w takich programach jak WaveLab, DaVinci Resolve czy Acoustica:
Konfiguracja dla Acoustiki
Ostatnio w programach do obróbki plików audio najczęściej po prostu finalizuję gotowe pliki, zatem większość poleceń związana jest właśnie z tym obszarem: normalizacja, limiter, fade in, fade out, zapis fragmentu czy wstawianie znaczników oraz podglądanie statystyk (wyników pomiarów). Dla Acoustiki i WaveLaba dołożyłem przyciski z "iksem" i "zatwierdzeniem" - jeden to skrót do klawisza Esc, a drugi do Enter. Pozwala mi to szybko anulować czy zatwierdzać akcje z okien dialogowych.
Jak widać, także tutaj zastosowałem przycisk z ikonką "czerwonego domku", by móc wrócić na główny profil. W zasadzie każda konfiguracja, której używam, ma tę funkcję.
Mało!
O ile ten miesiąc, półtora miesiąca temu nie byłem przekonany, czy Stream Deck się rzeczywiście sprawdzi w praktyce, dzisiaj wiem, że czeka mnie zakup wersji XL, wyposażonej w 32 przyciski, czyli praktycznie dwa razy więcej niż posiadana wersja. Niby mogę w tej mojej dokonfigurować sobie kolejne strony, by rozszerzyć możliwości, ale "wachlowanie" stronami jest męczące i dodatkowo zajmuje niepotrzebnie przyciski. Mam tego doskonały przykład w konfiguracji dla DaVinci Resolve, gdzie pojedyncza strona po prostu nie pomieściła wszystkich potrzebnych funkcji, a rozbicie tego na dwie strony nie sprawdza się, bo zamiast klikać szybko w akcję, muszę analizować, na której podstronie jestem i gdzie jest akcja, którą chcę wywołać. To podważa sens używania Stream Decka do przyspieszania pracy.
Bez wątpienia zatem Stream Deck zdał egzamin i zakup wersji XL jest tylko kwestią czasu, a nie wątpliwości, czy wykorzystam 32 przyciski. Już teraz wiem, że nawet ta liczba może się okazać zbyt mała!
Komentarze
Prześlij komentarz