Vivaldi i Spitfire Chamber Strings
Późną jesienią 2024 roku kupiłem bardzo okazyjnie Chamber Strings Essentials, czyli uproszczoną bibliotekę brzmieniową z nagraniem niewielkiej orkiestry smyczkowej. Okazała się ona prawdziwym strzałem w dziesiątkę i obok Brass Band Soloists jest jednym z najbardziej inspirujących instrumentów wirtualnych, jakie mam.
Vivaldi i "Cztery pory roku"
"Cztery pory roku" Vivaldiego to jeden z moich ulubionych cyklów utworów muzyki barokowej. Słucham go "od zawsze", mam swoje ulubione wykonania, ale też nigdy nawet nie pomyślałem, że mógłbym nagrać własną wersję - wydawały mi się te utwory strasznie skomplikowane i "wirtuozerskie". W istocie, większość z dwunastu utworów składających się na "Cztery pory roku" to dialog skrzypiec solo z małym składem smyczkowym, uzupełnionym o klawesyn.
Vivaldi komponował dość schematycznie i jeśli się posłucha innych jego utworów, w pewnym momencie wszystkie one zaczynają brzmieć (przynajmniej tak jest dla mnie) jako takie mniej udane wersje "Czterech pór". Niemniej, "Le quattro stagioni" bezpowrotnie mnie zauroczyły i słucham ich dość często.
Jak podejść do mockupów?
"Mock-up" to określenie, stosowane na komputerową aranżację utworu, najczęściej orkiestrowego. Czyli "układamy" w programie DAW utwór, przeznaczony do grania przez orkiestrę, ale stosujemy instrumenty wirtualne, jak najbardziej starając się imitować ostateczne brzmienie. Zwykle tak obecnie działają kompozytorzy z branży filmowej - tworzą kompozycję w zaciszu domowego studia, a dopiero finalne nagranie jest realizowane przez prawdziwą orkiestrę.
Jeśli mock-up jest zrobiony prawidłowo, całkiem udatnie można oddać brzmienie docelowe, a współczesne biblioteki naprawdę dają radę i coraz trudniej odróżnić jest dobry mock-up od finalnego nagrania orkiestrowego, przynajmniej na poziomie tak zwanego zwykłego odbiorcy. Zaryzykuję nawet stwierdzednie, że już jakiś czas temu owi "zwykli odbiorcy" nie są już w stanie stwierdzić, czy słuchają nagrania "z komputera", czy też żywych muzyków nagranych w studio.
W tym przypadku moje mock-upy są jednoczęśnie coverami, czyli oszukuję w dwójnasób: nie dość, że nie gra prawdziwa orkiestra, to ja nie jestem kompozytorem. Wcale mi to jednak w tym wypadku nie przeszkadza, bo chodzi o dwie rzeczy: po pierwsze, przetestowanie - takie solidne - Chamber Strings od Spitfire Audio, a po drugie - o zagłębienie się w analizę prawdziwych i sensownych utworów, żeby coś z tego wyciągnąć także dla siebie, skoro mam na poważnie wrócić do muzykowania.
Pobrałem zatem z internetu mnóstwo opracowań nutowych i plików MIDI "Czterech pór roku" i zacząłem utwór po utworze aranżować, scalać, słuchać i porównywać. Ktoś może zapytać, na czym niby ta praca polegała, skoro korzystałem z gotowych plików MIDI, czyli wszystkie nuty miałem już w postaci cyfrowej? Teoretycznie niby tak, ale w praktyce czasem niektóre fragmenty wolałem wpisać ręcznie sam, niż poprawiać to, co znalazłem. Przyznam, że w paru momentach doceniłem edytor nutowy w Studio One, bo aż tak biegły w czytaniu z nut jeszcze nie jestem, a tam mogłem szybko porównać, co się nie zgadza w pliku MIDI, skoro słyszę coś innego niż w znanych sobie wielu różnych wykonaniach profesjonalnych muzyków. I często najszybciej było porównać nuty z tym, co pokazywało Studio One w edytorze nutowym - od razu wychodziły przesunięcia czy złe długości nut.
Poza tym, wysokości i długości nut to jedno, nie mniej ważna jest artykulacja i opracowanie dynamiki. Czyli zagranie poszczególnych dźwięków w określony sposób, ciszej, głośniej, bardziej agresywnie czy przeciwnie, spokojniej. Do tego zmiany tempa, które diametralnie zmieniają odbiór nagrania. To było jedno z głównych zaskoczeń - jak wiele "życia" dają zmiany tempa; od razu cały utwór brzmi inaczej i traci "mechaniczny" posmak.
Chamber Strings Core
Ano właśnie i w tym momencie na scenę wchodzi biblioteka Chamber Strings od Spitfire Audio. Tym razem już w wersji Core, czyli z rozszerzoną paletą artykulacji, co okazało się bardzo cenne nawet przy tak stosunkowo prostym materiale. Ale żeby być szczerym, 90% "Czterech pór roku" można spokojnie nagrać, korzystając z podstawowego zestawu, obecnego w edycji Essentials i muszę tu oddać sprawiedliwość firmie Spitfire Audio, że bardzo umiejętnie okroiła Chamber Strings tak, by zachować maksimum brzmienia i elastyczności.
Dodatkowym plusem Chamber Strings jest bardzo szybkie ładowanie się poszczególnych zestawów i stosunkowo spory wpływ na brzmienie - nie tylko za pomocą dynamiki i ekspresji, ale także efektu vibrato, który można sobie podpiąć do jakiegoś kontrolera. No, i najważniejsze - samo brzmienie. Jest naprawdę rewelacyjne. Zgodzę się z niektórymi krytykami, że zdarzają się (bodajże dla wiolonczeli albo kontrabasów, w którejś artykulacji) niskie dźwięki, delikatnie nie strojące, ale moim zdaniem niczego to nie psuje, a nawet dodaje realizmu. To zupełnie inna wada niż wytykane w opisie Glass Strings błędne zapętlenie próbek.
Tak czy inaczej, Chamber Strings to jedna z najbardziej realistycznie brzmiących bibliotek, z jaką miałem do czynienia, koniec i kropka.
Efekty końcowe
Całość "Czterech pór roku" Vivaldiego w moim programowaniu (trudno to nazwać wykonaniem) można odsłuchać tutaj, chociaż poszczególne nagrania będą się ukazywać cyklicznie przez najbliższe tygodnie:
Wiadomo, nie obyło się bez pewnych kompromisów i wpadek, których słyszę coraz więcej, im więcej czasu mija od publikacji, ale tak czy inaczej warto było przejść przez ten cały proces. Po pierwsze, odświeżyłem sobie Studio One i znalazłem dwie rzeczy warte poprawienia: chodzi o grupową zmianę artykulacji (tzn. w panelu Sound Variations chciałbym móc zmienić na przykład wszystkie wystapienia Staccato na Spiccato) oraz o łatwiejszą edycję parametrów, np. ekspresji czy modulacji. Przede wszystkim fajnie byłoby mieć opcję obniżania istniejącej całej linii zamiast dodawania na niej nowego punktu. Często musiałem delikatnie obniżyć modulację czy ekspresję dla pojedynczej nuty i kończyło się na przemieszczeniu osobno dwóch węzłów - a tak wystarczyłoby np. zaznaczyć tę nutę i skorzystać z jakiegoś skrótu, by przemieścić całość dla obszaru tejże nuty.
Zresztą, znalazłbym więcej pomysłów - na przykład bardzo by się przydało przypisywanie opóźnienia do poszczególnych artykulacji. W niektórych bibliotekach dla artykulacji "długich", jak legato czy sustain, opóźnienie jest większe niż dla artykulacji "krótkich", np. spiccato czy pizzicato. Wtedy kompensacja opóźnienia przypisana do ścieżki nie wystarcza - każda z artykulacji powinna mieć możliwość ustawienia swojego przesunięcia. Dlaczego w ogóle to jest istotne, skoro można po prostu przesunąć nutki w edytorze piano-roll? Bo wtedy nie wypadają one w odpowiednich miejscach taktów i jeśli wyświetlimy zapis nutowy, to dostaniemy groch z kapustą zamiast prawidłowej notacji. Gdyby mieć opóźnienie przypisane do artykulacji, to nuty mogą być nawet dokładnie skwantyzowane, a i tak zabrzmią odpowiednio (np. legato zacznie grać odpowiednio wcześnie, by się dostosować do rytmu).
Wnioski
Mimo że efekt nie jest idealny, dał mi naprawdę wiele. Po pierwsze, jeszcze bardziej pokochałem Chamber Strings i brzmienie niewielkiej orkiestry smyczkowej. Po drugie, odświeżyłem obsługę Studio One. Po trzecie, ponownie przetestowałem w praktyce presety ścieżek i sprawdza się to dużo lepiej niż szablony orkiestrowe. Po czwarte - przestudiowałem co nieco barokowe kompozycje i boję się teraz ich dużo mniej. Po piąte - mam swoje własne "Cztery pory roku", czyż to nie ekscytujące samo w sobie?
Traktuję tę zabawę w mock-upy jako dobry trening - wymaga on paradoksalnie o wiele więcej wysiłku przy programowaniu niż własne kompozycje, co mnie nieco zaskoczyło. Chodzi o to, że we własnych utworach łatwiej jestem w stanie zaakceptować różne warianty wykonawcze - w przypadku mock-upu musi on brzmieć tak, jak go sobie kompozytor obmyślił. Często więc kombinowałem z artykulacjami, długościami nut, parametrami modulacji, ekspresji czy velocity, by uzyskać najbardziej zbliżony do oryginału efekt. Nie zawsze było to możliwe - mimo że Chamber Strings naprawdę posiada mnóstwo różnych wariantów wykonawczych, zdarzało się pogodzić z tym, że nie uzyskam idealnie tego, co chciałem...
Czy będą inne, podobne projekty? Całkiem niewykluczone, chociaż chciałbym też wreszcie nagrać coś zupełnie swojego i nowego.
Komentarze
Prześlij komentarz