Artykulacje orkiestrowe
Już ponad cztery lata temu rozważałem, w jaki sposób pracować z artykulacjami w programie DAW. Jak to bywa, jest szkoła otwocka i jest szkoła falenicka, czyli mamy dwie możliwości, z których każda ma swoich zwolenników. A że już sporo nagrywałem od czasu tamtego wpisu, mogę dzisiaj dać znać, co mi się sprawdza lepiej.
Krótko - o co ten szum?
Wirtualne instrumenty orkiestrowe, skrótowo zwane bibliotekami, dają najczęściej zmiany brzmienia danego instrumentu - tak się bowiem składa, że skrzypce czy trąbka nie brzmią zawsze tak samo. Można grać długie lub krótkie dźwięki, głośne lub wysokie, z mocnym atakiem lub przeciwnie, łagodnie zwiększające głośność. Szczególnie instrumenty smyczkowe mają tu bogatą paletę możliwości, bo po strunach można nie tylko przejeżdżać smyczkiem na różne sposoby, ale można też struny uderzać czy szarpać, można zakładać tłumik, można struny pobudzać w różnych miejscach.
Skoro może to robić prawdziwy muzyk, więc i biblioteki starają się jak najwięcej tego typu możliwości oddać w ręce użytkowników. Stąd ogromna rozpiętość cenowa tego typu instrumentów - od darmowych czy bardzo tanich, gdzie rodzajów brzmień (artykulacji właśnie) jest niewiele, po bardzo bogate i potężne kombajny, potrafiące dodawać nawet hałas palców przesuwanych po strunach.
Tyle że mając przykładowo brzmienie altówki, chcielibyśmy w utworze raz wykorzystać jeden sposób, a raz drugi (a parę razy może i trzeci). I właśnie TO robi się na dwa sposoby.
Osobne ścieżki lub key switches
Pierwszą myślą jest utworzenie dwóch ścieżek w programie DAW - pierwsza zwiera bibliotekę z brzmieniem skrzypiec ustawionym np. na legato, druga - z brzmieniem tych samych skrzypiec, ale grających dajmy na to spiccato. No i teraz prosta sprawa - fragmenty grające w jeden sposób wrzucamy na odpowiednią ścieżkę i już. Ta metoda działa z każdą biblioteką i jest dość oczywista, czyli prosta do ogarnięcia.
Drugi sposób zależy już od konkretnej biblioteki i jej możliwości. Na szczęście lata temu ktoś wymyślił coś, co podchwycili inni: otóż zauważono, że instrumenty orkiestrowe rzadko kiedy grają w bardzo niskich rejestrach, powiedzmy C-2 czy C-1. A skoro tak, to te dźwięki nigdy nie będą wykorzystane - gdyby zatem bibliotekę zbudować tak, że dźwięk C-1 (który np. dla fletu czy skrzypiec nigdy nie zabrzmi) po prostu włączał artykulację legato, a D-1 - tremolo? Kompozytor mógłby pisać w górnych rejestrach melodię, a dolnymi "dźwiękami" przełączać dynamicznie artykulacje.
Prosta konfiguracja artykulacji w programie Studio One, wykorzystująca tylko nuty o odpowiedniej wysokości - wysłanie nuty D-2 spowoduje przełączenie się instrumentu na artykulację staccatissimo
I obecnie większość bibliotek daje możliwość podobnego działania, problem tylko w tym, że zestaw artykulacji dla każdej biblioteki, a nawet dla instrumentu w tej bibliotece jest inny, a dla instrumentów grających bardzo nisko (np. kontrabasy czy kontrafagoty) rejestr instrumentu nakłada się na "tradycyjny" zakres klawiszy przełączających artykulacje.
Gwoli ścisłości - nie wszystkie biblioteki wykorzystują komunikaty Note-on i Note-off (czyli nuty). Często opcją są inne komunikaty MIDI, np. Control Continuos w Cinematic Studio Brass:
Bardziej złożona konfiguracja dla Cinematic Studio Brass - oprócz nut wykorzystywane są dodatkowo komunikaty Control Continous
W przykładzie powyżej wszystkie artykulacje krótkie, czyli sforzando, staccato, staccatissimo i repetition są ustawiane nutą C#0. O tym, którą artykulację dokładnie mamy na myśli, decyduje albo parametr modulacji (CC1) albo ustawiany jawnie w edytorze artykulacji komunikat CC58. Wartości, które każda artykulacja musi mieć ustawioną, znajdziemy w tym przypadku w instrukcji do biblioteki.
Plusy i minusy
Ogromnym plusem metody osobnych ścieżek jest jej prostota i uniwersalność - działa zawsze i z każdym instrumentem. Niektórzy podkreślają też czytelność, bo od razu, patrząc na sam projekt, widać dokładnie, gdzie i kiedy gra konkretna artykulacja.
Minusy widzę dwa: niepotrzebne rozdrobnienie, tzn. żeby przeanalizować linię skrzypiec, trzeba patrzeć na kilka ścieżek, co gra która. Wiąże się z tym czasem niepotrzebna komplikacja projektu, bo mnożymy ścieżki, z których każda ma często do zagrania tylko parę dźwięków, a miejsce w oknie zajmuje, więc trzeba albo te ścieżki grupować, albo przewijać, albo ukrywać. Trzeba też utworzyć grupy z efektami na potrzeby miksu, by móc jednolicie obrobić całość skrzypiec czy waltorni (np. dodać ten sam pogłos czy tę samą korekcję). Chociaż z drugiej strony można każdą artykulację obrobić także osobno, co przy starszych, mniej spójnie brzmiących bibliotekach miało spore znaczenie.
Druga wada, obecnie tracąca na istotności, to zajętość pamięci - każde powielenie biblioteki zajmuje pamięć i moc komputera. Dlaczego staje się to mniej ważne? Bo producenci często do większych, poważniejszych bibliotek dodają możliwość ładowania do playera tylko jednej, wybranej artykulacji, dzięki czemu trzy "odchudzone" instancje instrumentu zajmą mniej niż pojedyncza instancja z załadowanymi wszystkimi typami artykulacji, działająca z key switches.
Zwolennicy sposobu z osobnymi ścieżkami podnoszą często argument, że nutki przełączające w dolnych rejestrach są kłopotliwe przy kopiowaniu czy przenoszeniu podczas edycji. Owszem, jeśli DAW nie jest przystosowany do key switches, to jest to irytujące. Natomiast w Cubase czy Studio One nie stanowi to najmniejszego problemu, bo programy te nie używają takich nutek wprost, a zamiast tego mają specjalne edytory, ułatwiające życie.
Z kolei zaletą key switches jest utrzymanie jednej ścieżki, co porządkuje projekt, ułatwia odsłuch solo, wyciszanie czy automatyzację i daje możliwość prostego podglądu nutowego. Często DAWy wspierające key switches potrafią na podstawie artykulacji do opisu nutowego dodawać stosowne adnotacje i oznaczenia - dla osób tworzących zapis nutowy rzecz nie do pogardzenia. Łatwiej się także taką linię edytuje - wystarczy zaznaczyć w edytorze konkretne nuty i przypisać im artykulację, zamiast przekopiowywać je na inną ścieżkę.
Studio One ma jedno z wygodniejszych rozwiązań - na karcie Sound Variations można każdej nutce przypisać konkretną artykulację, a program podczas odtwarzania będzie te komunikaty wysyłał do instrumentu PRZED zagraniem właściwej nutki, aby artykulacja w porę zdążyła się przełączyć
Minus - zamieszanie. Każda biblioteka jest inna i trzeba do każdej przygotowywać osobne mapowanie klawiszy. Po pewnym czasie, gdy już mamy wszystko zdefiniowane, minus staje się nieistotny, są także firmy podobne do Babylon Waves, które sprzedają gotowe zestawy dla większości dostępnych na rynku bibliotek. Niemniej, na razie jeszcze ciągle jest w tej materii bałagan, producenci bibliotek czasem nie dostarczają odpowiednich opisów, każdy kombinuje coś po swojemu. Dodatkowo biblioteka w trybie z przełączaniem artykulacji zajmuje więcej miejsca w pamięci, bo wszystko musi być załadowane na wypadek, gdybyśmy się chcieli w trakcie utworu przełączyć. Wprawdzie np. Audio Imperia czy Spitfire dają możliwość usunięcia z takiej instancji niepotrzebnych artykulacji, ale nie wszyscy tak robią.
Werdykt
A co ja na to? Po tych paru latach doszedłem do mało odkrywczego wniosku, że chociaż preferuję sposób z przełączaniem artykulacji, czyli key switches, to czasem godzę się na powielanie ścieżek, bo po prostu bywa to szybsze czy pewniejsze rozwiązanie. Najczęściej wynika to z cech używanej biblioteki - np. Cinematic Studio Brass jest bardzo kłopotliwa z uwagi na fakt, że artykulacje legato mają dużo większe opóźnienie niż artykulacje "krótkie". Umieszczenie ich na jednej ścieżce powoduje, że albo jedna, albo druga artykulacja nie gra "w punkt". Trzebaby nuty grające legato przesunąć nieco w przód, by zaczęły grać wcześniej i zgadzały się z rytmem.
Czasem - z czym spotkałem się np. w Arei - legato jest traktowane jako zupełnie osobne brzmienie i nie można go wybrać za pomocą key switches. Wtedy, niestety, też pozostaje tylko stworzenie osobnej ścieżki na tę artykulację.
Jeśli chodzi o implementację key switches w programach DAW, to chyba obecnie najlepiej ciągle sprawy wyglądają w Studio One, choć taki Cubase posiada Expression Maps od kilkunastu lat (tylko jest to tragicznie niewygodne). Studio One zrobiło rzecz dużo prościej, choć też jeszcze daleko mu do ideału, jednak korzystać na pewno się da bez zgrzytania zębami. Gdyby dano na ścieżce możliwość szybkiej zmiany wszystkich artykulacji jednego typu na inny oraz powiązano opóźnienie ścieżki z artykulacją, niewiele więcej by mi było trzeba.
Mam mimo wszystko wrażenie, że popularność pierwszego sposobu, czyli osobnych ścieżek, wynika w bardzo dużym stopniu właśnie z kłopotliwości stosowania key switches w większości DAWów. W zasadzie tylko Studio One, Logic i Cubase coś z tym zrobiły, reszta bazuje na przełączaniu artykulacji nutkami wpisywanymi w piano roll, co faktycznie rodzi szereg problemów i może być słusznym argumentem "przeciw". A zmieniać DAW tylko po to - komu się chce?...
Osoby będące dopiero na początku drogi powinny - moim zdaniem - rozważyć Studio One lub Logica, jako programy bardzo pomocne wirtualnym orkiestrowym kompozytorom i aranżerom.
Komentarze
Prześlij komentarz