Beethoven i duża orkiestra

Kto czytał wpis o Vivaldim wie, że trwa publikowanie kolejnych utworów z cyklu "Cztery pory roku" na stosownej playliście. Vivaldi Vivaldim, ale przecież są inne utwory grane przez orkiestrę, do których wciąż mam żywy sentyment - że wymienię choćby "Bolero" Ravela, "Rondo Russo" Mercandante, "Walc nr 2" Szostakowicza, "Peer Gynt" Griega, niektóre walce Straussa czy całkiem sporo utworów Mozarta oraz Czajkowskiego... No i Beethoven, wiadomo. A pierwsza i piąta symfonia w szczególności.

A skoro tak, to dlaczego nie spróbować zrobić mock-upu piątej symfonii Beethovena albo przynajmniej jej części? Ha! Przyznam, że jeszcze miesiąc temu bym o tym nie pomyślał, a nawet gdybym pomyślał, wydałoby mi się to zadaniem zdecydowanie ponad siły. No, jakże to - symfonię Beethovena? Całą orkiestrę?

Niemożliwe staje się możliwe

A jednak dopiąłem swego, co możecie ocenić sami:

I osoby, które nie są ciekawe szczegółów technicznych, bo po prostu muzyki SŁUCHAJĄ, mogą wrócić do swoich obowiązków. Resztę zapraszam do kolejnej sekcji.

Szczegóły

Bardzo myli się ktoś, kto sądzi, że robienie mock-upu kończy się na wzięciu gotowego pliku MIDI i podpięciu pod poszczególne ścieżki wirtualnych instrumentów orkiestrowych. To zaledwie pierwszy krok, czasem też niełatwy, bo często pliki MIDI, dostępne na różnych stronach w internecie, są po prostu bardzo surowym zapisem nut. To ogromna pomoc, nie zrozumcie mnie źle, bo ręczne nagranie wszystkich partii "z ręki" byłoby bardzo czasochłonne. Ale taki surowy zapis zawiera w zasadzie tylko wysokości i długości nut, a czasem jest "zepsuty" przez różne niepotrzebne dane, np. ustawienie ścieżki w panoramie czy automatyzacja głośności (wierzcie mi, jeśli się tego nie podejrzewa, można się zdrowo naszukać, co psuje dźwięk!)

O ile samo przypisanie instrumentów do ścieżek to kwestia może 5 minut, to dalsza praca rozciąga się na godziny i polega na ustaleniu odpowiednich artykulacji (sposobów wydobycia dźwięku z instrumentów), opracowaniu dynamiki i zmian tempa. Potem trzeba jeszcze poświęcić chwilkę na miks całości i wreszcie da się słuchać gotowego mock-upu.

Brzmienie

Tym razem nie mogłem, jak poprzednio, poprzestać tylko na Chamber Strings. Orkiestra to orkiestra, potrzebna była i sekcja smyczkowa, i sekcja dęta, zarówno drewniana, jak i blaszana. No i kotły, które - nie wiem, czy o tym wiecie - są instrumentem tonalnym i były kiedyś traktowane jako uzupełnienie... trąbki.

Jako że to pierwszy tak poważny mock-up, musiałem trochę eksperymentować. Pierwszą myślą była chęć przetestowania instrumentów od Audio Imperia, z dołączeniem Arei. Czyli smyczki to Areia, sekcja dęta blaszana to Jaeger, a sekcja dęta drewniana to Nucleus. Dość szybko sekcje dęte przełączyłem na bibliotekę Solo, która po prosto ma więcej dostępnych artykulacji, ale...

No, właśnie. O ile we własnych kompozycjach ograniczenia artykulacyjnie instrumentów dętych jakoś mnie nie dotykały, bo ograniczałem się do legato, sustain i staccatissimo, dorzucając czasem tryle, to jednak przy interpretacji klasyki szybko wyszło na jaw, że potrzebuję czegoś więcej, w tym przynajmniej dwóch, trzech "krótkich" artykulacji i przynajmniej jednej długiej, ale z mocnym atakiem. Sekcję blaszaną przełączyłem zatem po raz kolejny, tym razem na Cinematic Studio Brass, a sekcję drewnianą... nie miałem za bardzo na co. Wypróbowałem BBC Symphony Orchestra Core, ale tam wcale nie ma jakoś dużo artykulacji, szczególnie krótkich, mimo że samo brzmienie tej sekcji mi bardzo odpowiada. Początkowo chciałem zaopatrzyć się w Cinematic Studio Woodwinds, ale wydatek okazał się zbyt duży, więc postawiłem na Spitfire Studio Woodwinds. O tej bibliotece napiszę wkrótce szerzej, tymczasem po prostu zastąpiła ona w aranżacji bibliotekę Solo od Audio Imperia.

Piszę dość lekceważąco o tych wszystkich "podmiankach", jakby to było po prostu załadowanie innej biblioteki w miejsce starej - niestety, tak łatwo nigdy nie jest i podejrzewam, że z czasem, gdy nabędę doświadczenia, postaram się unikać podobnych sytuacji. Chodzi o to, że wymiana biblioteki rujnuje dotychczasowe przypisanie artykulacji i ustawienia dynamiczne, które trzeba - czasem dość znacznie - modyfikować. W pierwszym problemie bardzo pomagają odpowiednie narzędzia - dla Studio One jest to na przykład plug-in Scoring Tools, który umożliwia np. podmianę artykulacji (co zresztą powinno być rozwiązane w samym Studio One, a nie płatnym dodatku). Zmiany dynamiki, czyli modulacji i ekspresji, czasem polegają na przeskalowaniu dotychczasowych ustawień, a czasem na tworzeniu ich od zera. Z tych powodów szybka zmiana ścieżki granej do tej pory przez smyczki z pakietu Areia na smyczki z BBC Symphony Orchestra może potrwać całkiem długo. Muszę przyznać sprawiedliwie, że w tym wypadku szybciej przebiegałaby zmiana, gdybym każdą artykulację miał na osobnej ścieżce (bo wtedy wystarczy podmienić np. wiolonczele Arei, grające staccato, na analogiczne wiolonczele BBC... Mimo to nadal preferuję sposób z przełączaniem artykulacji na pojedynczej ścieżce - w przypadku mock-upów daje to, w moim przekonaniu, lepszą kontrolę nad całością aranżacji. Bo, moi drodzy, taka Piąta symfonia uderzyła mnie przede wszystkim... prostotą.

Siła tkwi w prostocie

Słuchając Piątej symfonii Beethovena zawsze miałem poczucie, że jest ona grana przez strasznie dużą orkiestrę, a jej zapis musi być w związku z tym równie skomplikowany. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy zacząłem analizować znalezione w sieci pliki MIDI, bo okazało się, że ścieżek jest bardzo niewiele i tak naprawdę do zagrania Symfonii potrzeba relatywnie niewiele.

Cały fragment Allegro con brio na jednym ekranie

Oczywiście, podstawą są smyczki: pierwsze i drugie skrzypce, altówki, wiolonczele i kontrabasy. Sekcja dęta drewniana to dwa flety, dwa oboje, dwa klarnety i dwa fagoty. Sekcja dęta blaszana jest już bardzo skromna - dwie waltornie i dwie trąbki. Do tego dochodzą jeszcze tylko kotły i to tyle. Jak łatwo policzyć, w aranżacji miałem 18 ścieżek (5 - smyczki, 8 - dęte drewniane, 4 - dęte blaszane i kotły). Bardzo ciekawe - nie zdawałem sobie sprawy, że najbardziej rozbudowana w tym utworze jest sekcja instrumentów dętych drewnianych.

Dla mnie najdziwniejszym doświadczeniem było jednak to, że "tylko" tyle wystarczy, by utwór brzmiał w sposób pełny i potężny - bez żadnych kombinacji i niepotrzebnego mnożenia ścieżek.

Dynamika i tempo

Kolejnymi elementami, które zajęły mi sporo czasu (a się nie zpodziewałem tego), było dobranie tempa i dynamiki. W obu przypadkach dzieje się u Beethovena sporo i nie ukrywam, że te dwa elementy wpływają - w moim odczuciu - bardzo istotnie na fakt, czy uznajemy mock-up za realistyczny.

Pierwsza wersja utworu (ta z Areią jako smyczkami i Solo w sekcji dętej) to była droga przez mękę - nie miałem jeszcze Scoring Tools i (chyba ważniejsze) nie zadałem sobie trudu, by poczytać troszkę o interfejsie Studio One, by go efektywniej wykorzystać. Przechodzenie od aranżacji do piano-roll wiązało się ze skakaniem po osi czasu, z ciągłym zoomowaniem, szukaniem właściwego fragmentu i tym podobne.

Potem postanowiłem jednak zmienić brzmienie, Areię i część ścieżek dętych zastapiła BBC Symphony Orchestra, a część Spitfire Studio Woodwinds i Cinematic Studio Brass. Musiałem zresetować ustawienia dynamiki oraz artykulacji i zacząć wszystko od początku, dopracowując też tempo. To jest kolejna ciekawostka - zmiany tempa nie tylko wpływają na to, jak odczuwamy cały utwór, ale także na to, jakich artykulacji potrzebujemy użyć. W pierwszej wersji na przykład do szybkich pasaży musiałem używać w smyczkach spiccato, bo utwór gnał jak szalony i nic dłuższego się "nie wyrabiało". Kiedy trochę spowolniłem aranżację, spiccato okazało się zbyt szarpane i musiałem zamienić te fragmenty na grane staccato, żeby brzmiało to jak trzeba.

Tempo zmienia się w tym utworze cały czas

Swoją drogą, taka uwaga dla osób chcących się podobnie bawić - ZAWSZE na początku danej ścieżki "resetujcie" krzywe ekspresji i modulacji, ustawiając je na maksimum. Wtedy wirtualny instrument zagra z pełną głośnością i co najwyżej w odpowiednich momentach go ściszycie - ale przynajmniej będzie słychać, że COŚ gra. Bardzo często zdarzało mi się na początkach pracy z instrumentami wirtualnymi, że brzmiały one bardzo cicho, a czasami cicho były fragmenty grane długimi artykulacjami, zaś te krótkie wypadały nienaturalnie głośno. To ewidentnie dowód, że ekspresja i modulacja (albo sama modulacja) nie są ustawione albo są ustawione na wartości bliskie zeru. Dlatego właśnie pierwszą rzeczą, jaką robię po dodaniu ścieżki, jest ustawienie obu tych wartości na maksimum w edytorze. Niestety, nie da się tego zawrzeć w presecie ścieżki, bo parametry te są związane z eventem MIDI, a pusta ścieżka go nie zawiera. No, chyba że do presetu dodamy króciutki event zawierający tylko te dane i później połączymy go z resztą utworu...

Podsumowanie

Myślę, że praca nad Piątą symfonią Beethovena nieco "odczarowała" w mojej głowie spojrzenie na podobne, duże kompozycje. Okazało się, że projekt nie musi mieć dziesiątek ścieżek, żeby zabrzmieć potężnie i mocno - a takie przeświadczenie miałem po obejrzeniu naprawdę wielu filmików na YouTube, gdzie internetowi twórcy chwalą się swoimi pracami. Projekty te sprawiają wrażenie naprawdę monstrualnych i bardzo, bardzo skomplikowanych, a okazuje się, że jednak DOBRA kompozycja DOBREGO kompozytora sprawia, że da się porównywalny efekt uzyskać względnie prosto i nie trzeba w tym celu mnożyć ścieżek i dokładać kolejnych instrumentów.

Jednocześnie znów sporo rzeczy się nauczyłem i zdobyłem doświadczenia, które - mam nadzieję - zaowocują przy kolejnych projektach.

Komentarze