[K] Orchestral Tools Berlin Woodwinds - uzupełnienie
Czas podsumowań w pełni, a skoro napisałem co nieco o Berlin Brass, wypadałoby napisać także o Berlin Woodwinds. Pierwszy opis pojawił się w lutym 2025, więc także mija mniej więcej pół roku praktyki.
Początki
Kiedy zająłem się mock-upami, dość szybko okazało się, że posiadane instrumenty nie są w stanie sprostać moim wymaganiom, szczególnie jeśli chodzi o krótkie artykulacje. Flet z BBC Symphony Orchestra brzmi pięknie, podobnie ma się sprawa z fletem z Audio Imperia Solo, jednak są utwory, które wymagają naprawdę króciutkich dźwięków. Tutaj dostępne biblioteki odpadały, a ja stanąłem przed dylematem, co z tym zrobić. W styczniu zakupiłem Spitfire Studio Woodwinds, które miało poprawić sytuację, ale po początkowej euforii dość szybko się zniechęciłem. To nie było TO. Wróciłem do planów zakupu Cinematic Studio Woodwinds, ale problemy z budowaniem mapowania artykulacji dla Cinematic Studio Brass skutecznie mnie odstraszyły. Jednocześnie obiecujące próby z bibliotekami Berlin od Orchestral Tools sprawiły, że postanowiłem zaryzykować i tym sposobem wyposażyłem się początkowo w podstawowy zestaw (flet, obój, klarnet i fagot), by skończyć z pełnym zestawem Berlin Woodwinds:
I przyznam, że tak samo jak w przypadku pozostałej części Berlin Orchestra, także sekcja Woodwinds bardzo przypadła mi do gustu.
Elastyczność
Elastyczność to jest jedna z fundamentalnych cech większości instrumentów od Orchestral Tools (a mam ich naprawdę sporo). Zacznijmy od tego, że dostajemy bardzo bogaty zestaw instrumentów - pięć fletów (1 piccolo, 3 poprzeczne, 1 altowy), rożek angielski i po parze obojów, klarnetów i fagotów. Dlaczego tak? Otóż każdy z tych wirtualnych instrumentów został nagrany za pomocą innego fizycznego instrumentu, więc różnią się między sobą nie tylko pozycją w panoramie, ale także brzmieniem. Dzięki temu sekcja obojów, grana dwoma różnymi instrumentami, zabrzmi realistyczniej niż ta sama sekcja, nagrana dokładnie tym samym instrumentem. W tym miejscu muszę jednak wspomnieć, że inaczej niż w Berlin Brass, nie dostaniemy w Berlin Woodwinds osobnych brzmień "sekcyjnych", czyli np. nagranych przez parę obojów. Mamy tutaj wyłącznie brzmienia solowe, z których musimy sobie samodzielnie stworzyć sekcje. W moich zastosowaniach nie jest to problem, zwykle klasyczni kompozytorzy i tak przygotowywali osobne partie dla obu instrumentów w sekcji, jednak jeśli ktoś chciałby uprościć sobie życie, to w Berlin Woodwinds będzie miał trochę "pod górkę".
Za pewną wadę można uznać też brak większej liczby instrumentów: nie ma kontrafagotu, nie ma klarnetu basowego czy kontrabasowego. I to mimo nazwania Berlin Woodwinds dumnym mianem Flagship woodwind instruments. Na szczęście Orchestral Tools ma jeszcze Berlin Woodwinds Soloists 1/2 i Berlin Woodwinds Additional Instruments, więc da się skompletować niemal wszystko, jednak są to już osobno kupowane dodatki.
Wracając jednak do zalet - z elastycznością związana jest też liczba artykulacji i ustawień mikrofonów. Jest tego naprawdę sporo i jeśli ktoś się lubi bawić, nie powinien raczej narzekać. Kilkanaście rodzajów artykulacji (zależnie od instrumentu), sześć ujęć mikrofonowych - moim zdaniem do stworzenia całkiem realistycznych linii instrumentów dętych drewnianych jest to w zupełności wystarczające. Oczywiście muszę się znów przyczepić do braku spójności - wystarczy spojrzeć na flety 1 i 2. Ten pierwszy jest uboższy w artykulacje i np. zamiast długiego i krótkiego marcato ma sforzando, którego z kolei nie ma we flecie nr 2. Z kolei flet nr 3 ma już marcato, ale z kolei jest pozbawiony mierzonych tryli, obecnych we fletach 1 i 2. Taki brak konsekwencji może irytować podczas aranżowania.
Konkurencja
O ile grając jako część orkiestry, instrumenty z Berlin Woodwinds bardzo mi pasują, to już przy liniach solowych uzyskanie dobrego rezultatu wymaga dość sporego wysiłku podczas programowania. Nic zatem dziwnego, że w takich zastosowaniach Berlin Woodwinds zostało wyparte przez VWinds Flutes, VWinds Double Reeds i VWinds Clarinets. Łatwiej jest mi takie solowe frazy po prostu nagrać z pomocą TEC Breath Controllera niż męczyć się z przestawianiem krótkich i długich artykulacji.
Przez momencik w rolę solowych instrumentów miała szansę wejść biblioteka Fracture Sounds Emotive Woodwind Soloists, ale ostatecznie poległa w starciu z serią VWinds, która zdecydowanie lepiej współpracuje z kontrolerem oddechowym.
Jednocześnie zupełnie porzuciłem myśl o zakupie Cinematic Studio Woodwinds - zwłaszcza patrząc na to, co zadziało się w moim narzędziowniku z Cinematic Studio Brass i Strings, które leżą od miesięcy bezczynnie. Byłyby to pieniądze wyrzucone w błoto.
Komentarze
Prześlij komentarz