[K] Acousticsamples VWinds Double Reeds

Dopiero co ukazał się zaległy test biblioteki VHorns Brass Section, a w moim domowym zaciszu rozgościła się kolejna biblioteka od Acousticsamples, czyli VWinds Double Reeds. Wprawdzie początkowo poważnie rozważałem VWinds Flutes, ale na to przyjdzie czas później, Double Reeds wydaje się bardziej uniwersalna.

Na razie w moim teście nie będzie przykładu muzycznego, bo - jak w przypadku VHorns - czeka on w kolejce na publikację, ale o jakości brzmienia można przekonać się choćby na stronie producenta, gdzie brzmienia z biblioteki są zestawione wprost z brzmieniami prawdziwych instrumentów i jeśli nie będziecie pod wrażeniem, bo już sam nie wiem.

Zawiłe ścieżki

Nie pisałem o tym przy okazji VHorns, ale tutaj ponarzekam na zawiłości przy zakupie (na coś narzekać muszę, a sama biblioteka nie daje mi poważnych powodów do marudzenia). Przyjmijcie to jednak z dystansem, bo część problemów sam sobie sprokurowałem, kupując bibliotekę nie bezpośrednio na stronie producenta, tylko w sklepie z wtyczkami. Raz, że mogłem użyć dolarów zamiast euro, a dwa, że miałem kupon zniżkowy, przez co cena zakupu spadła o około 20 euro.

Ale do rzeczy. Po zakupie w sklepie dostałem e-maila z pustym kodem licencyjnym. Wpadłem w konsternację (i nerwy), więc wysmażyłem list do sklepu. Okazało się, że Acousticsamples jest jednym z bardzo niewielu producentów, którzy osobiście generują klucze dla sklepów, więc za każdym razem sklep musi prosić o klucz i dopiero przesyła go klientowi. Dziwne, ale co zrobić... Po odczekaniu na nowego e-maila, dostałem nareszcie kod i link do specjalnej aplikacji od Acousticsamples. Aplikację trzeba pobrać, uruchomić i się do niej zalogować danymi z konta producenta. Zalogowałem się.

Specjalna aplikacja do zarządzania instalacją

Teraz trzeba było zarejestrować swój kod (ten ze sklepu) na koncie iLok. Zarejestrowałem. Teraz trzeba było uruchomić aplikację iLok i aktywować licencję - przy okazji iLok przypomniał sobie, że jego samego też trzeba zaktualizować.

Nowi użytkownicy w tym miejscu jeszcze muszą pobrać i zainstalować player UVI Workstation, w którym działają instrumenty Acousticsamples. No i teraz dopiero można zacząć pobierać zakupione instrumenty, niestety, pojedynczo, co irytuje, bo za każdym razem trzeba na nowo wskazywać lokalizację instalacji - program zawsze proponuje tę samą lokalizację domyślną...

Plus tej całej zawiłej procedury jest taki, że jeśli sobie zarchiwizuję biblioteki, to na nowym komputerze będę musiał tylko mieć iLoka. Tak czy inaczej jednak, tendencja producentów do robienia własnych instalatorów, pobieraczy, rejestratorów i tym podobnych narzędzi zaczyna być naprawdę irytująca. Aż strach pomyśleć, co mnie będzie czekało po wymianie komputera...

Gadaj o bibliotece!

Pora jednak przejść do meritum sprawy. Na początek wyjaśnienie dotyczące zamieszania z wersjami. Obecnie w sprzedaży jest wersja druga VWinds Double Reeds, ale producent daje użytkownikom dostęp także do mniej doskonałej wersji pierwszej, z którą wersja druga nie jest do końca zgodna. Ma to na celu możliwość otwierania starszych sesji.

Moim zdaniem, nowi użytkownicy, którzy dotąd nie mieli do czynienia z Double Reeds, mogą ze spokojnym sumieniem nawet nie pobierać wersji pierwszej - i tak będą używać wersji drugiej, bo ta jest zwyczajnie lepsza. Natomiast wersja pierwsza będzie "bruździć" w UVI Workstation, niepotrzebnie dublując wpisy i zwiększając liczbę elementów na listach.

W ramach pakietu Double Reeds V2 dostajemy trzy oboje, dwa rożki angielskie, dwa fagoty i jeden kontrafagot. Oparte są one na różnych "fizycznych" instrumentach, ogrywanych przez różnych muzyków, dlatego też ich matematyczne odpowiedniki nie brzmią tak samo. Zresztą, można te instrumenty kupować osobno (np. same oboje), ale docelowo jest to nieopłacalne, bo pojedynczy instrument kosztuje 99 euro, a pakiet czterech - 199 euro.

Interfejs wtyczki jest typowy dla instrumentów Acousticsamples i w domyślnej postaci nie atakuje użytkownika zbyt skomplikowanymi elementami. Mamy do dyspozycji trzy "pokrętła" - wibracji, dynamiki i pogłosu - i możemy od razu zacząć grać.

Interfejs nie zaskakuje, ale i nie musi

Jeśli dysponujemy kontrolerem "oddechowym", np. TEC Breath Controller, dobrze jest wejść do opcji i wybrać ten kontroler z listy, dzięki czemu instrument zostanie odpowiednio skonfigurowany do współpracy z nim.

Strona opcji zawiera mnóstwo ciekawych ustawień, m. in. daje możliwość "psucia" instrumentu przez delikatne losowe odstrajanie dźwięków czy "nietrzymanie" długich dźwięków. Może to dodać realizmu albo sprawić, że będziemy brzmieli jak kompletni amatorzy - co kto lubi.

Opcje, opcje, duuużo opcji!

Bardzo ciekawa jest strona Virtual Space, gdzie możemy umieścić wirtualnego muzyka w dowolnym miejscu sonicznej sceny i wpływać na pogłos.

Tyle miejsca dla naszego muzyka - gdzie ma stanąć?

Mamy też wirtualny mikser z wirtualnymi mikrofonami, którymi także wpływamy na brzmienie instrumentu, więc nikt nie powinien narzekać, że Double Reeds brzmią zbyt "sucho" lub przeciwnie, zbyt przestrzennie. Wszystko da się skonfigurować, bo w końcu to jest instrument modelowany, a nie samplowany.

Mikrofony, odległości... kto chce, może się bawić

Plusy i minusy

Ano właśnie, w przypadku Acousticsamples mamy do czynienia z instrumentami hybrydowymi, modelowanymi matematycznie, ale jednak korzystającymi z pewnych sampli (np. do odwzorowywania oddechów czy dźwięków klap instrumentów). Dzięki temu obliczeniowo można zrobić praktycznie wszystko, a same biblioteki są śmiesznie małe w porównaniu z samplowanymi - 100-300 megabajtów na instrument.

Zysk na pamięci i czasie ładowania jest "odbijany" przez zużycie mocy obliczeniowej, bo w końcu trzeba ten dźwięk generować w oparciu o odpowiednie wzory. Na szczęście instrumenty Acousticsamples są tu dużo mniej rozrzutne od konkurencji z Audio Modeling, więc nie ma tragedii. Nawet obecnie, na moim stareńkim i7 3770 jest to ledwo 2-3 procent zużycia więcej na każdą instancję instrumentu, a przecież nikt nie używa masowych ilości instrumentów dętych drewnianych.

Drugą konsekwencją modelowania jest przystosowanie instrumentu do gry. Nie do odgrywania, ale do gry i nagrywania. Stąd doskonałe wykorzystanie wszelkich możliwych komunikatów sterujących i pełne wsparcie dla różnorakich kontrolerów, w tym - co nie dziwi - głównie "oddechowych". Teoretycznie zatem osoby takie jak ja, które lubią programować artykulacje i generalnie "dłubać" w aranżacji, nie powinny mieć tu czego szukać - a jednak! Jakość brzmienia i uzyskiwane efekty warte są nawet wielokrotnych i nieudolnych prób ZAGRANIA fraz samodzielnie. Nawet na samej klawiaturze z kółkiem modulacji wypada to całkiem znośnie, ale z własnego doświadczenia wiem, że dopiero kontroler "oddechowy" daje pełnię możliwości.

Ostatecznie

Przyznam bez bicia, że instrumenty od Acousticsamples bardzo mi odpowiadają i brzmieniowo, i jeśli chodzi o sterowanie oraz sposób wykorzystania. Duża w tym wprawdzie zasługa kontrolera TEC, który faktycznie jest w stanie "zrobić różnicę", ale to właśnie z instrumentami modelowanymi dogaduje się on najlepiej i daje najlepsze efekty.

Ciągle czekam na waltornię od Acousticsamples, bo ponoć jest nadal w opracowaniu, za to mam wrażenie, że bardzo szybko pojawi się u mnie biblioteka VWinds Flutes. O czym, naturalnie, nie omieszkam powiadomić na blogu.

Komentarze