Weryfikacja bibliotek
Mam dziwne wrażenie, że robiłem całkiem niedawno w jakimś miejscu podsumowanie używanych bibliotek - ale nie potrafię podobnego tekstu namierzyć na blogu, więc może tylko planowałem zrobić coś podobnego? Tak czy owak, postanowiłem podsumować moje ponad półroczne zmagania z nagrywaniem mock-upów, przede wszystkim z zamierzeniem wskazania, które biblioteki czy instrumenty sprawdziły się, a które - tak raczej średnio. Być może okaże się to dla kogoś wartościowe, bo w końcu po paru miesiącach pracy widać, z czego korzysta się częściej lub chętniej, a co uległo zapomnieniu miesiąc po zainstalowaniu.
Orkiestry
Orkiestr nie mam dużo, więc pewnie szybko uda mi się uszeregować je w kolejności od najchętniej do najmniej chętnie używanej. Zacznijmy zatem:
- Orchestral Tools Berlin Orchestra
- Spitfire BBC Symphony Orchestra Core
- Cinematic Studio Strings/Brass
- Spitfire Symphony Orchestra
- Audio Imperia Nucleus/Jaeger
- Orchestral Tools Berlin Inspire
- EastWest Hollywood Orchestra
Tu nie ma wahania - Berlin Orchestra wygrała wszystko, co było do wygrania. Liczba artykulacji, jakość brzmienia, łatwość obsługi SINE Playera, sposób dokupowania nowych brzmień - to wszystko bardzo trafiło w mój gust i w zasadzie nie ma obecnie konkurencji.
BBC, czyli moja do niedawna główna orkiestra, spadła zdecydowanie na drugie miejsce, głównie za sprawą w brakach artykulacyjnych, szczególnie mam na myśli artykulacje bardzo krótkie oraz średnio długie. Niekoniecznie jest to wina samej biblioteki, tylko konsekwencja tego, że jest to bardzo duży skład, więc trudno wymagać od niego aż tak precyzyjnych brzmień, jakie daje radę zagrać skład o połowę mniejszy. Najbardziej jednak bolą mnie dwie rzeczy: brzmienie marcato dla smyczków oraz brak możliwości łączenia artykulacji na drodze programowej. Nowy player od Spitfire umożliwia łączenie np. legato ze spiccato poprzez klikanie z przytrzymanym klawiszem Shift. Nie udało mi się, niestety, uzyskać podobnego efektu programowo, by zbudować sobie odpowiednią mapę artykulacji w Studio One - w końcu napisałem do supportu Spitfire i dowiedziałem się, że nie ma innej metody jak tylko klikanie na interfejsie.
Cinematic Studio to w sumie nie jest orkiestra, ale że jednak trzy główne biblioteki pokrywają obie sekcje dęte i smyczki, umieszam je tutaj. Biblioteki te brzmią bardzo zacnie i pewnie gdyby nie Berlin, byłyby notowane wyżej - na przykład często stosowałem Cinematic Studio Brass zamiast sekcji dętej blaszanej z BBC ze względu na obecność bardzo krótkich artykulacji. Jednocześnie to właśnie uciążliwe i kłopotliwe sterowanie artykulacjami skierowało mnie w stronę bibliotek Orchestral Tools.
Spitfire Symphony Orchestra kupiłem w zasadzie tylko dlatego, że zawsze chciałem ją mieć, a nowa, odświeżona wersja była akurat dostępna z duuużym upustem, więc dlaczego nie? Brzmi świetnie, dostępnych jest tutaj całe morze instrumentów, dopracowano interfejs użytkownika - bajka. A jednak nie używam. Dlaczego? Zdecydowała dziwna decyzja twórców o nieobecności w zestawach "All techniques" artykulacji legato. W związku z tym nie mogę w prosty sposób stworzyć sobie zestawów z najbardziej pasującymi artykulacjami, żeby korzystać w ulubiony sposób z biblioteki. Jest osobno legato, osobno reszta. Mnie to pasuje średnio, więc i z używaniem biblioteki jest kiepsko.
Pewien kłopot mam z bibliotekami od Audio Imperia, bo z jednej strony są one bardzo udane i brzmią świetnie, ale z drugiej - jeśli już doznało się wolności, którą dają prawdziwie duże biblioteki - trudno jest wrócić do ograniczeń pięciu artykulacji "na krzyż". Ponadto, mając porównanie, różnice da się też usłyszeć, o czym boleśnie przekonałem się, chcąc wykorzystać brzmienia z Jaegera czy Areii w nagraniach wymagających dużych zmian dynamiki, co nie wypadło dobrze. Nucleusa mogę spokojnie polecić każdemu, Jaegera i Areię - jeśli tylko się trafi jakaś promocja, bo moim zdaniem nie są warte swojej pełnej ceny.
Berlin Inspire nie używam w zasadzie od momentu, gdy zdobyłem Nucleusa, a potem BBC. To bardzo fajnie brzmiąca biblioteka, ale po prostu nie mam dla niej zastosowania, skoro mogę stosować "dużą" orkiestrę Berlin, której Inspire jest kompilacją.
No i na koniec EastWest Hollywood Orchestra, czyli biblioteka, od której zaczynałem swoją orkiestrową przygodę 10 lat temu. W tym roku podjąłem próbę reaktywacji, ściągnąłem brzmienia, a nawet przetestowałem nową wersję Opus. Nic to nie dało, Hollywood Orchestra to dla mnie zamknięty temat.
Małe składy
A niech stracę - wyróżniam osobną kategorię na małe zespoły instrumentów. Nie jest to kategoria bardzo liczna i kolejność częstotliwości pojawiania się w moich mock-upach wygląda następująco:
- Spitfire Chamber Strings Core
- Spitfire Iconic Strings Professional
- Orchestral Tools Miroire
- Fracture Sounds Brass Soloists
- Cremona String Quartet
- Fracture Sounds Emotive Woodwinds Soloists
- Audio Imperia Dolce Lite
- Audio Imperia Areia
- Fracture Sounds Soft Strings Soloists
- Odeon Chamber Strings - Modern Filmic Ensemble
- The Crow Hill Company Glass Strings
Przyznam, że mam z tą sztuczną kategorią pewien problem, bo jednak biblioteki od Fracture Sounds - jak sama ich nazwa Soloists wskazuje - należałoby traktować jako indywidualne instrumenty. Jednocześnie są dostępne tylko w postaci pakietów, nie da się np. kupić osobno eufonium. Dlatego zaliczam je do zespołów i oceniam osobno.
Skomentować muszę dwie ostatnie pozycje, bo zaliczam je do niewypałów. Odeon na razie nie znalazła ani jednego zastosowania i nie bardzo chyba jest szansa, żeby się to zmieniło. To konsekwencja nie do końca przemyślanej koncepcji - np. Spitfire Chamber Strings są bez wątpienia wysokiej klasy biblioteką symulującą bardzo dobry, profesjonalnie brzmiący zespół. Odeon brzmi bardziej chropowato, niedokładnie, ale w sposób, który jakoś nie potrafił mnie do siebie przekonać. Fracture Sounds Soft Strings Ensemble też idzie w stronę bardzo chropowatego i ciemnego brzmienianie - póki co dla obu "chropowatych" bibliotek nie potrafię znaleźć odpowiedniego zastosowania.
Z kolei Glass Strings kupiłem bardziej z ciekawości, jakie biblioteki robi po odejściu ze Spitfire Christian Hansen. Wyszło na to, że jest to coś "w rodzaju Spitfire", tylko póki co trochę gorzej (i brzmieniowo, i patrząc na wygodę obsługi). Sama biblioteka to niby narzędzie do szybkiego szkicowania, ale też na razie nie przydała się do niczego konkretnego.
Instrumenty solowe
Mogę, dlaczegóż by nie, ułożyć podobną listę z instrumentów solowych, które przeszły przez moje ręce w ostatnim półroczu (pomijam w tym zestawieniu Pianoteq czy Stradivari Violin/Cello, one są i będą obecne w moich aranżacjach jeszcze przez długi czas). Zatem w kolejności od najchętniej i najczęściej używanych:
- Acousticsamples VHorns i VWinds
- Audio Modeling SWAM Saxophones
- Norrland Samples Solo Trumpet
- Virharmonic Bohemian Cello
- Streamtech Legacy Horn
- Orchestral Tools Duplex Saxophones
Dwie czołowe pozycje to instrumenty modelowane, robiące bardzo dobry użytek z kontrolera oddechu i do tego brzmiące bardzo realistycznie. W zasadzie w nagraniach, gdzie musi pojawić się jakieś solo instrumentu dętego, VHorns, VWinds czy SWAM Saxophones zastępują instrumenty bibliotek orkiestrowych. Bez wątpienia jest to odkrycie na miarę Pianoteq, który odesłał wszystkie inne wirtualne fortepiany w niebyt w moim narzędziowniku.
Norrland Samples Solo Trumpet miała swoje pięć minut zanim nie nabyłem VHorns Brass Section - potem to jednak trąbka modelowana wygrała, dając nie gorsze brzmienie przy dużo większej uniwersalności. Z kolei losy Bohemian Cello są nadal niepewne, bo instrument brzmi pięknie i ma - według mnie - tylko jedną wadę: brak kontrolowanego efektu vibrato. Da się je włączyć, da się wyłączyć i tyle. Przy wyłączonym instrument brzmi mniej interesująco, przy włączonym vibrato jest jak na mój gust zbyt mocne. Naprawdę przydałaby się możliwość sterowania głębokością tego efektu za pomocą standardowego komunikatu CC. Wprawdzie jest jeszcze opcja stosowania zamiast legato artykulacji sustain, która "trzęsie się" nieco mniej, ale to półśrodek.
Streamtech Legacy Horn to chyba największy zawód z wszystkich instrumentów testowanych w ostatnim roku, bo brzmieniowo jest świetny, ale czasy ładowania się biblioteki do pamięci wołają o pomstę do nieba. Tak samo jakość wsparcia od producenta, który pieniądze owszem, skasował, ale już na zgłoszenia nie raczy odpowiadać, niestety. Bardzo się łudziłem, że czasy ładowania to wina mojego starego sprzętu, ale na nowym, kiedy nawet Damage 2 śmiga aż miło, ładując się 5 sekund, Legacy Horn potrafi się wczytywać dwie minuty (!). Nie pomaga batch re-save, nie pomagają aktualizacje i to jest jakaś katastrofa, by trzeba było czekać minutę czy dwie na załadowanie się 1GB danych. Berlin ma instrumenty ładujące artykulacje "ważące" ponad 3GB i trwa to góra kilkanaście sekund. Nawet Spitfire Symphony Orchestra czy Stradivari Violin/Cello, też działające w Kontakcie i też ładujące ponad gigabajt danych, działają sprawnie, w kilka, kilkanaście sekund radząc sobie z wczytaniem instrumentu. Bardzo chętnie używałbym Legacy Horn, bo akurat waltorni nie ma w VHorns na razie - ale cóż, poprzestaję na waltorniach z Berlin Brass...
Na koniec saksofony od Orchestral Tools - bolesna porażka i niepotrzebnie wydane pieniądze. Do SWAM Saxophones nie ma to w ogóle "startu" i nie sądzę, bym kiedykolwiek jeszcze w ogóle pobierał Duplex Saxophones na dysk...
Nie wszystko złoto
Doświadczenie przychodzi z czasem i wykonaną pracą. Przyznam bez bicia, że dopiero pół roku intensywnej pracy z utworami orkiestrowymi dało mi odpowiednią perspektywę i skonkretyzowało oczekiwania. Lata temu, wybierając np. Nucleusa czy BBC Symphony Orchestra, kierowałem się w zasadzie tylko stosunkiem ceny do "fajności brzmienia", jeśli można to tak nazwać. To znaczy, szeregowałem biblioteki ze względu na ową "fajność brzmienia" i liczbę dostępnych instrumentów. I do prac nad własnymi utworami takie podejście się sprawdzało, bo po prostu używałem tego, co znalazłem w danej bibliotece. Dopiero mock-upy wymusiły na mnie uzyskanie konkretnego brzmienia, np. szybkich pasaży, nietypowej długości nut, intensywnego przełączania artykulacji i tak dalej. I szybko wyszło na jaw, że proste sustain, staccato i tremolo nie wystarczą, by frazy brzmiały odpowiednio. Oprócz dużej liczby artykulacji zacząłem szukać też wygody obsługi i konkretnych instrumentów, a zaznajomienie się z TEC Breath Controller otworzyło mnie na brzmienia dęte modelowane.
I myślę, że coś w tym jest - jeśli nagrywamy wyłącznie własne kompozycje, paleta bibliotek staje się o wiele szersza, można eksperymentować z różnymi dziwnymi instrumentami. Jeśli jednak zależy nam na odzwierciedleniu konkretnego efektu muzycznego, frazowania, omikrofonowania, możliwości ekspresji, to raczej nic nie zastąpi profesjonalnych narzędzi. Uwielbiałem Nucleusa, a jednak przez ostatnie pół roku nie użyłem go ani razu. Specjalnie zdobyłem Jaegera i Areię i ze względu na ograniczenia w dynamice i liczbie artykulacji również ich nie używam (poza jakimiś pojedynczymi przypadkami).
Zapisałem się ostatnio na kurs Guya Michelmore'a, dotyczący BBC Symphony Orchestra - być może dowiem się o tej bibliotece rzeczy, które jeszcze przywrócą ją do łask, bo od kiedy mam już Berlin Orchestra Full, nie potrzebuję niczego innego (pomijając sytuacje specjalne, np. utwory na małe składy smyczkowe czy muzykę dawną).
Komentarze
Prześlij komentarz