[K] Vienna Symphonic Library Studio Traverso Flute
To już prawie pięć lat, od kiedy zdecydowałem się na rożek angielski od Vienna Symphonic Library, zwaną dalej po prostu VSL. Ostatecznie zwyciężył wówczas rożek od Orchestral Tools, ale VSL przetarło szlak. A było co przecierać (a może zacierać?), bo Vienna Ensemble w połączeniu z eLicenserem to było prawdziwie zabójcze combo, które mi napsuło wiele krwi wówczas. Po latach VSL przeszło na nowy player, czyli Synchron, a ja zupełnie zapomniałem o ich rożku, bo akurat tej biblioteki nie przeniesiono na nowe rozwiązanie. Mogłem wprawdzie ciągle używać Vienna Instruments, ale że było to rozwiązanie nad wyraz niewygodne i niepraktyczne, a ja korzystałem z lepiej brzmiącego rożka od Orchestral Tools, VSL po prostu porzuciłem.
Stare instrumenty
Geneza zakupu Studio Traverso Flute wiąże się z tym, że od czasu do czasu chciałbym nagrać starszy utwór, z czasów baroku, a może i zahaczający o renesans. Do tego celu potrzebuję instrumentów "z epoki" i faktycznie, jestem na etapie kompletowania pakietu Miroire od Orchestral Tools, czyli zestawu instrumentów "barokowych". W ramach Miroire znajduje się także flet, ale że i tak kupuję pojedyncze elementy, to nic nie stało na przeszkodzie, by wypróbować historyczny flet od VSL, zwłaszcza że gdzieś tam w dalszych planach znajduje się Synchron Elite Strings - biblioteka większa i droższa, więc wolałbym Synchrona przetestować zawczasu, żeby wiedzieć, czy w ogóle pakować się w takie alternatywne rozwiązanie.
Pod względem filozofii marketingu VSL jest dość zbliżone do Orchestral Tools, czyli mamy prawdziwe morze pakietów, z których część da się kupować "na raty", czyli pojedynczo. Studio Traverso Flute należy do pakietu Studio Historic Winds, gdzie znajdziemy takie perełki jak rogi naturalne, obój da caccia czy różne odmiany fletu prostego.
Synchron Player
VSL zmusza nas (jako kolejny producent) do zainstalowania specjalnej aplikacji "zarządzającej" - "asystenta" oraz specjalnego playera, czyli programu Synchron.
Program do zarządzania pobiera i instaluje wszystkie pozostałe elementy, bo mamy też ciągle dostęp do modułu Ensemble (nawet go tym razem nie pobierałem).
Jakby tego było mało, trzeba mieć zainstalowany iLok, bo to na niego przeniesiono zarządzanie licencjami w zastępstwie zlikwidowanego już w zasadzie eLicensera. Warto też pamiętać, by po zakupie jakiejkolwiek licencji na instrumenty uruchomić iLoka i aktywować daną licencję, bo bez tego instrumentu nawet nie zobaczymy w Synchronie.
Te wszystkie kłody nie powstrzymały mnie jednak i po kwadransie byłem już wewnątrz Studio One, z załadowaną biblioteką Studio Traverso Flute. I po tych wszystkich trudach spotkała mnie nareszcie nagroda - nie tylko instrument brzmi rewelacyjnie i gra się na nim rewelacyjnie, to jeszcze dzięki ścisłej współpracy VSL z PreSonusem, player Synchron potrafi wysłać do Studio One informacje o artykulacjach! Dzięki temu odpada najbardziej czasochłonny etap, czyli definiowanie mapowania:
W zasadzie od razu można siadać do aranżowania, bo wszystkie informacje są już na miejscu - bardzo mi się podoba to rozwiązanie i naprawdę życzyłbym sobie, żeby każdy twórca bibliotek brał przkład z VSL pod tym względem. I naprawdę bardzo doceniam mapowanie przygotowane dla Studio Traverso Flute, bo nie jest to mapowanie trywialne.
Jak to brzmi?
Muszę przyznać, że flet brzmi bardzo dobrze. Nie daje aż takiej elastyczności przy korzystaniu z kontrolera TEControl jak robią to biblioteki od Acousticsamples, niemniej korzystać się da i to z przyjemnością. Na pełną aranżację "z epoki" pewnie się jeszcze naczekamy, bo na razie mam flet od VSL i obój da caccio od Orchestral Tools, ale spokojnie i powolutku zbuduję historyczny zespół i zagram nim jakąś kompozycję Monteverdiego, Albinoniego, Bacha czy Vivaldiego.
Artykulacji mamy całkiem sporo, bo są to: legato normal, legato fast, legato repetitions, sustained normal, sustained marcato, staccato, portato short, portato long, sforzato, fortepiano, sforzatissimo, crescendo, diminuendo, piano-forte-piano, fast repetitions. Myślę, że choć przydałaby się jeszcze artykulacja bardzo krótka, to i tak spokojnie większość rzeczy da się ogarnąć za pomocą tego, co dostajemy w pakiecie.
Ciekawe jest podejście VSL do artykulacji - po raz pierwszy chyba widzę tak czytelny podział na różne funkcje. Zwykle artykulacje są wrzucone do jednego wora, ewentualnie - jak zrobiło to np. Cinematic Studio - z dodatkowymi przełącznikami. Tutaj mamy kilka grup: najpierw są artykulacje, czyli np. krótkie, długie, legato, ze zmianą dynamiki. Kiedy już zdecydujemy się na którąś z artykulacji, możemy ją "uściślić" za pomocą typu (np. czy krótka artykulacja to staccato czy spiccato), a potem jeszcze da się zwykle ustawić jakąś dodatkową cechę, np. czas trwania, częstotliwość powtórek czy vibrato. I jest to bardzo sprytnie zgrane z mechanizmem mapowania Studio One, więc korzysta się z całości dość wygodnie.
Synchron - tak czy nie?
Sam Synchron może nie wywołał u mnie jakiegoś szalonego entuzjazmu, ale jest estetyczny, czytelny i działa. Trochę zagmatwane wydaje się wybieranie biblioteki do załadowania, bo mamy tu sporo odmian, na szczęście obsługa jest prosta, a brzmienia wczytują się w miarę szybko. Myślę, że z czasem nabiorę wprawy i poznam parę "sztuczek", więc może jeśli faktycznie zaopatrzę się kiedyś w Synchron Elite Strings, napiszę o tym playerze coś więcej.
Podsumowanie
Studio Traverso Flute jest moim zdaniem jak najbardziej warte swojej ceny. Korzysta się bardzo przyjemnie, brzmi dobrze - jednym słowem, jestem zadowolony i aż mnie teraz korci, by zdobyć kilka innych instrumentów VSL z kategorii historycznych i porównać je z pakietem Miroire od Orchestral Tools. Zobaczymy.
Komentarze
Prześlij komentarz