"Carpe diem" - wreszcie coś swojego

Robię te mock-upy orkiestrowe i robię, a za swoją muzykę jakoś zabrać się nie mogę. To znaczy - robię też, ale głównie dla innych, na zamówienie. Żeby się jakoś przełamać, postanowiłem pójść nieco na skróty i zaaranżować na nowo jakiś swój stary utwór. Padło na "Carpe diem" z płyty "Ex Oriente Lux", nagrywanej w czasach liceum za pomocą Yamahy MU-50 i Atari ST (przez co nie dziwią nieco pretensjonalne łacińskie tytuły).

Utwór pierwotnie był mocno schematyczny i postanowiłem tego jakoś specjalnie nie zmieniać, skupiając się na usunięciu najbardziej drażniących elementów (np. nadmierną kwantyzację, bardzo powtarzalne użycie pitch-bend na brzmieniu gitary czy rozsynchronizowany fortepian). Oczywiście, także odgłosy natury nie pochodzą już z syntezatora i jego próbek, a z moich własnych nagrań, poczynionych w lasie i nad brzegami jezior.

Jeśli chodzi o instrumentarium, to brzmienie gitary pochodzi z Ample Sound Acoustic Guitar, instrumenty dęte z pakietu Fracture Sounds Emotive Woodwind Soloists, wiolonczela to Cremona Stradivari Cello, zaś pozostała sekcja smyczkowa to omawiana ostatnio biblioteka Spitfire Appassionata Strings. Za brzmienie fortepianu (ledwo słyszalne) odpowiada, rzecz jasna, Modartt Pianoteq.

Utwór jak utwór, raczej mało finezyjny, ale mam do niego duży sentyment, bo przypomina mi lato, kiedy go nagrywałem - a wiadomo, że czasy młodości wspomina się zwykle najmilej...

Komentarze