Czy Audacity jest "gorsze"?

Ostatnio na jednej z grup facebookowych padło pytanie o to, co tak naprawdę dają inne programy, czego nie ma Audacity i dzięki czemu te programy są "lepsze"? Ze swojej strony zwróciłem uwagę na wygodę obsługi (która moim zdaniem w Audacity kuleje), obsługę wtyczek VST oraz sterownika ASIO. Za chwilę napiszę o tym szerzej, ale zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle można w kategoriach uniwersalnych porównywać takie aplikacje jak Audacity, Acon Acoustica i WaveLab? Czy jest to porównanie "sprawiedliwe", skoro wiadomo, że Audacity powstaje dzięki pracy pasjonatów i jest darmowe, a tamte dwie aplikacje to produkty komercyjne, nad którymi czuwają - jakby to powiedzieć - profesjonaliści?

Krótko i nie na temat

Oczywiście, taki podział na profesjonalistów i hobbystów nie jest w pełni zgodny z rzeczywistością - często osoby pracujące w darmowych projektach (jak Audacity, Blender czy Foobar) to faktycznie zawodowcy, którzy robią to po godzinach czy w ramach odreagowania pracy w korporacji. Czasem wręcz można odnieść wrażenie, że pracują oni z większą pasją nad takim darmowym programem i wykazują większą innowacyjność, zatem zakładam na własne potrzeby, że jakość kodu powinna być zbliżona, a przynajmniej nie drastycznie różna.

Audacity 3.1.3 - przy włączonym kompresorze nie da się zmienić zaznaczenia

Według mnie najważniejszymi przyczynami, przez które darmowe programy - w tym Audacity - nie pokonują jedną ręką komercyjnych odpowiedników, są licencje i... wygląd, czy jakość interfejsu graficznego. Jeśli chodzi o licencje, to sprawa jest jasna. Obsługa pewnych formatów czy elementów sprzętowych wymaga wniesienia opłaty licencyjnej (zgaduję, że niemałej) dla odpowiednich firm. Darmowych projektów na to nie stać, więc rezygnują ze wsparcia pewnych technologii.

Sprawa interfejsu użytkownika jednak nie jest już tak oczywista. Częściowo wynika ona z faktu, że darmowe programy często mają działać na każdej platformie (Windows, MacOS, Linux) i trudno jest przygotować z darmowych komponentów odpowiedni wygląd. Do tego dochodzą różne przyzwyczajenia i sympatie poszczególnych osób-programistów, które robią "swoje" fragmenty po swojemu, często dbając tylko o to, by dało się coś ustawić lub wpisać, względy estetyczne mając... w poważaniu - wszak liczy się funkcjonalność, a nie wygląd. Audacity jest tu wręcz modelowym przykładem - i piszę to jako programista właśnie.

Wygoda

Wygoda to sprawa bardzo subiektywna. Co dla jednej osoby będzie wygodne, dla innej już niekoniecznie - dużo zależy od przyzwyczajeń, oczekiwań czy dotychczasowego doświadczenia. Klasyczny przykład z Audacity - chcę pogłośnić fragment nagrania o 2dB. Zaznaczam go szybko i wywołuję efekt Amplify... Pojawia mi się okienko sterujące efektem i już mam zaaplikować wzmocnienie, ale widzę, że mogłem troszkę lepiej zaznaczyć fragment. Po lewej stronie brakuje dosłownie kawałeczek. Klikam... nic z tego, muszę zamknąć okno Amplify, poprawić zaznaczenie i ponownie to okienko wywołać.

A teraz chciałbym zaaplikować do całego pliku kompresję. Zaznaczam całość, uruchamiam kompresor, ustalam parametry. Powiedzmy jednak, że chciałbym posłuchać testowo fragmentu - niestety, przycisk Preview zaczyna odtwarzać cały zaznaczony fragment od początku. Żeby zaznaczyć kawałeczek, znów muszę zamknąć okno dialogowe, zmienić zaznaczenie, wywołać okienko i teraz przesłuchać. Dobrze chociaż, że parametry są zapamiętywane!

Acon Acoustica 7.3 - włączenie kompresora nie blokuje możliwości zaznaczenia czy nawigacji po pliku

A jak to wygląda w Acoustice albo WaveLabie? Otóż okna dialogowe nie są modalne, czyli mogą być otwarte, a jednocześnie można np. zmieniać zaznaczenie czy nawigować po nagraniu. Tylko tyle i aż tyle. Co więcej, efekty można dodać do specjalnych list, skąd nie są aplikowane od razu do materiału audio, tylko "nakładane" podczas odtwarzania. Jeśli zatem po pewnym czasie uznamy, że np. odszumiacz działa zbyt słabo albo de-esser wycina za dużo, to po prostu wchodzimy do ustawień odpowiedniego efektu i je modyfikujemy. Nie musimy wycofywać całej edycji czy przywracać nagrania z zapasowej kopii.

VST

Obsługa wtyczek VST (czy w ogóle wtyczek, ale VST są dość popularne) to - dla mnie przynajmniej - obowiązkowa sprawa. Lubię pracować z tymi samymi narzędziami niezależnie od tego, czy dłubię coś w Studio One, czy edytuję podkast w Reaperze, czy też dopieszczam jingle w Acoustice. To mi umożliwiają wtyczki, czyli małe programy, które są uruchamiane z wnętrza głównego programu i robią coś tam z czymś tam. W przypadku audio - potrafią przetwarzać dostarczony materiał dźwiękowy. Są to korektory, kompresory, de-essery, odszumiacze, linie opóźniające, pogłosy, saturatory i tak dalej, i tak dalej. Mam swoje ulubione i wierzcie mi, zdecydowanie wolę przeprowadzić korekcję za pomocą FabFilter Pro-Q3 niż za pomocą korektora wbudowanego w Audacity...

Steinberg WaveLab Elements 11 - tu również nie ma problemu z zaznaczaniem, nawigacją czy obsługą VST2.4 czy VST3

Wprawdzie NIBY Audacity jakoś tam te VST (2.4) wspiera, coś można jakoś wykorzystać, ale w opcjach nie znajdziecie możliwości wskazania folderów do przeszukania na obecność wtyczek. Nie są one dodawane do menu w aplikacji. Nie są one nawet prawidłowo rozpoznawane (po co mi wykryta wtyczka instrumentalna - syntezator - w sekcji efektów?). Jednym słowem - bieda.

ASIO

Po co komu ASIO? I co to w ogóle jest? Jest to specjalnie zaprojektowany sterownik dźwiękowy (ang. Audio Stream Input/Output), który pomija warstwę programową obsługi dźwięku w systemie Windows i potrafi bezpośrednio komunikować się ze sprzętem audio, najczęściej interfejsem audio. Dzięki temu uzyskuje się mniejsze opóźnienia i większą niezawodność oraz wyższą jakość (np. mniejszą podatność na chwilowe "przytkania się" procesora). Podczas edycji pojedynczego pliku audio nie jest to może aż tak bardzo krytyczne, jednak skoro jest taka możliwość, by współpracować ze sprzętem bez problemów dzięki sterownikowi ASIO producenta, to wolę tę drogę niż poleganie na tym, że sterownik systemowy podoła.

Nieobecność ASIO w Audacity jest usprawiedliwiana tym, że wymagane jest opłacenie licencji dla firmy Steinberg, twórcy standardu. Jednak dziwnym trafem darmowa konkurencja w postaci Wavosaura czy Ocen Audio ASIO obsługuje (VST zresztą też). Być może chodzi o otwarty kod - tu nie wnikałem za bardzo, bo to niewiele zmienia w moim przypadku. Chciałbym mieć w programie do edycji ASIO i VST, a Audacity tego nie zapewnia.

Mnie to wystarcza!

W dyskusjach o Audacity jest to często podnoszony argument - po co mam kupować komercyjny program, skoro wystarcza mi Audacity? Na takie pytanie mam jedną odpowiedź - jeśli Ci wystarcza, to nie musisz nic zmieniać. Po prostu. Jednak znam parę przypadków osób, które przesiadły się z Audacity na komercyjne oprogramowanie (jedna z konieczności, bo musiała korzystać z VST). No i okazało się, że do wygody bardzo szybko można się przyzwyczaić i teraz powrót do Audacity jest uważany za niemożliwy, a przynajmniej za uciążliwy. Trochę jak z samochodem - wystarczy pojeździć dłuższy czas lepszym autem, z różnymi udogodnieniami, a później w aucie dużo tańszym, prostszym, będzie tych udogodnień brakować, czasem bardzo...

ALE!

Nie chcę tym wpisem stwierdzić czy kogoś przekonać, że Audacity jest bezwartościowe czy beznadziejne, bo to zwyczajnie nieprawda. W tym programie wiele da się zrobić, bardzo wiele, jednak żeby mógł być on realną konkurencją nie tylko dla darmowych programów (bo te na ogół wygrywają wsparciem VST/ASIO, ale przegrywają dostępnymi funkcjami), ale i dla komercyjnych, musiałby chyba zostać gruntownie przebudowany. Już prosta zmiana wyłączająca modalność okienek i umożliwiająca przez to zmienianie zaznaczenia byłaby przełomowa. Do tego przydałby się jakiś spec od kształtowania interfejsu, zmiany kontrolek, rozmieszczenia itp. i Audacity mógłby doszlusować do SoundForge'a, Acoustiki czy WaveLaba. Wersja 3.1.3 jest jednak na to - moim zdaniem - nieco zbyt słaba.

Komentarze