[K] Acousticsamples VHorns Brass Section
Po przetestowaniu SWAM Saxophones od Audio Modeling poczułem, że jeśli nie przetestuję konkurencji, czyli jakiejkolwiek biblioteki od Acousticsamples, nie będę spał spokojnie. Tak się bowiem składa, że nie tylko w kwestii saksofonów Acousticsamples jest groźnym rywalem Włochów - cała seria VHorns jest (zdaniem fachowców) świetna, o ile nie dużo lepsza od serii SWAM. Nie było innego wyjścia, jak tylko powiedzieć "sprawdzam" i... sprawdzić samodzielnie.
Matematyka i fizyka na usługach muzyki
Obie rodziny bibliotek, i SWAM, i VHorns czy VWinds, bazują na podobnej koncepcji - generują dźwięk w oparciu o modele matematyczne i szczątkowe sample. "Szczątkowe" w tym sensie, że nie są to sample odpowiedzialne za konkretne dźwięki, jak w tradycyjnych bibliotekach. W wypadku instrumentów modelowanych - jeśli dobrze zrozumiałem wyjaśnienia twórców - bardziej chodzi o "charakter" brzmienia pewnych charakterystycznych dźwięków, które (póki co przynajmniej) trudno jest opisać matematycznie.
Nic zatem dziwnego, że rozmiary SWAM Saxophones czy omawianej Brass Section to 200-300MB, a nie dziesiątki czy setki gigabajtów, jak w przypadku klasycznych bibliotek. Co za tym idzie, instrumenty te także bardzo szybko ładują się do pamięci, co bardzo sobie cenię. Inaczej za to ma się sprawa ze zużyciem procesora, bo logicznie rzecz biorąc, jakoś trzeba te dźwięki "policzyć", więc procesor ma co robić. Muszę jednak sprawiedliwie przyznać, że VHorns pod tym względem są dużo oszczędniejsze niż SWAM.
Biblioteka do grania
I znów muszę się odwołać do doświadczeń z bibliotekami SWAM - także VHorns są instrumentami przede wszystkim do grania, a nie do programowania. Owszem, da się wszystko pięknie poustawiać w programie DAW, powoli i po kolei, ale dużo szybciej często lepsze efekty uzyska się, zwyczajnie grając i to nawet z wykorzystaniem zwykłej klawiatury z kółkiem modulacji i pitch-bendem. A jeśli jeszcze mamy suwak czy kontroler ekspresji albo w ogóle tzw. breath controller - to już wydobywanie dźwięków staje się po prostu przyjemnością.
Koło modulacji odpowiada za dynamikę, czyli siłę dmuchnięcia
Możliwości konfiguracyjne VHorns są o-grom-ne! Można ustalać czasy, wartości, progi, przypisywać do różnych rzeczy parametr velocity lub kontrolery CC, można wręcz wybrać z listy, jakim urządzeniem "gramy" na naszym wirtualnym instrumencie. Samo vibrato ma szereg własnych parametrów!
Jedna ze stron konfiguracyjnych
A tutaj skonfigurujemy mikrofony i nie tylko
Do tego dochodzi kontrolowanie brzmienia - możemy zmieniać odległość od mikrofonów, konfigurację mikrofonów, nakładać efekty (np. pogłos), więc naprawdę można doprowadzić sygnał do niemal końcowej postaci. Jest to ważne, bo jak na modelowany instrument, także VHorns dostarcza bardzo "suche" i bliskie brzmienie, praktycznie pozbawione pogłosu, więc naprawdę warto je okrasić.
Można też ustawiać instrument bliżej mikrofonu lub dalej od niego
Innymi słowy, modelowanie ma szereg zalet, jeśli chodzi o kształtowanie ostatecznego brzmienia i nie potrzebuje do tego gigabajtów próbek, które ktoś zsamplował właśnie na taką okoliczność. To właśnie przede wszystkim dlatego biblioteki w rodzaju BBC Symphony Orchestra czy Hollywood Orchestra potrafią "ważyć" setki gigabajtów - bo tam są osobne próbki grane pojedynczą artykulacją, nagrane tym, tamtym czy jeszcze innym mikrofonem. W przypadku instrumentów modelowanych parametry "pomieszczenia", czyli pogłos, tłumienie, odległość od równie "wirtualnego" mikrofonu, to po prostu parametry liczbowe modelu fizykalnego, które można zmieniać niemal dowolnie, bez konieczności dogrywania sampli.
Jeśli ktoś miałby wątpliwości - brzmienie tej biblioteki jest fantastyczne! W dodatku dostajemy każdy z trzech obecnych tu instrumentów w dwóch wersjach "kolorystycznych" (dosłownie i w przenośni), więc możemy bez problemu pokusić się o stworzenie przekonująco brzmiącej sekcji, a nie tylko solowych melodii. Oddano nawet takie niuanse, jak hałasy pochodzące od wentyli czy... języka (oczywiście, jak niemal wszystko, także i te rzeczy są całkowicie konfigurowalne). Jak dla mnie - jakość brzmienia jest pierwszorzędna i jeśli będę mógł sobie pozwolić na nagranie "z ręki" jakiejś frazy, to z pewnością użyję właśnie VHorns. Na razie użyłem tego instrumentu w "Walcu nr 2" Szostakowicza, ale ten jeszcze nie jest opublikowany - w momencie premiery wkleję tutaj odpowiedni link.
Minusy
Wyżej było o plusach, w tym o najważniejszym plusie - jakości dźwięku. Niestety, nie wszystko złoto, co się świeci i dla mnie największym brakiem tej biblioteki jest nieobecność... waltorni. Ano właśnie, o tym nie pisałem, ale mamy tu trzy instrumenty: trąbkę, puzon i... skrzydłówkę, czyli flugelhorn. Ten instrument znam już z Fracture Sounds Brass Band Soloists i nawet korzystałem z niego parę razy. To coś pośredniego między trąbką a waltornią i od biedy da się czasami waltornię tym zastąpić, jednak nie do końca - raz z uwagi na zakres, dwa - z uwagi na łagodniejsze brzmienie skrzydłówki (tylko ja tak mam, że mi dziwnie brzmi ta polska nazwa?).
Bardzo, bardzo bym sobie życzył mieć waltornię o takiej jakości dźwięku, jaką prezentują pozostałe instrumenty VHorns i mam nadzieję, że w końcu pojawi się jakaś aktualizacja.
Ktoś może za wadę uznać używany player, którym w przypadku bibliotek od Acousticsamples jest UVI Workstation. Ja tego rozwiązania używałem już wcześniej dla innych instrumentów i chociaż nie jestem jakimś gorącym fanem, to nie mogę narzekać na wydajność czy jakość - póki co, działa bez przeszkód.
Podsumowanie
Biblioteki od Acousticsamples nie są może tanie, ale też nie są przesadnie drogie - VHorns Brass Section kosztuje 199 Euro. Drożej wyszłoby kupić podobny zestaw 2+2+2 od Orchestral Tools (6*79=474 Euro za instrumenty z Berlin Brass). Jakościowo - nie mam zastrzeżeń. Szkoda, że brak waltorni, ale trudno, co zrobić. Korci mnie teraz szczególnie zestaw VWinds Flutes, bo dobrych brzmieniowo fletów nigdy dość, choć przecież mam Fracture Sounds Emotive Woodwinds, ech!...
Komentarze
Prześlij komentarz