Audio Modeling SWAM Flutes vs Acousticsamples VWinds Flutes

W związku z używaniem od dłuższego czasu TEControl Breath and Bite Controller 2 postanowiłem porównać dwie biblioteki instrumentów modelowanych, które bardzo dobrze nadają się do współpracy z tym typem kontrolera MIDI. Może i nie będzie to zupełnie równy pojedynek, bo VWinds używam już od jakiegoś czasu, mam na własność i uwielbiam, zaś SWAM Flutes miałem tylko w wersji próbnej, ale w końcu używam SWAM Saxophones oraz SWAM Solo Strings, więc jakieś tam obycie z instrumentami Audio Modeling posiadam.

Subiektywnie

Od razu na wstępie robię mocną uwagę - to porównanie będzie SUBIEKTYWNE. Nie spodziewajcie się werdyktu, która z bibliotek jest obiektywnie lepsza, bo funkcjonalnie są one bardzo zbliżone i każda ma zarówno wady, jak i zalety. Ja wiem, że w moim przypadku wygrała VWinds Flutes, więc nie będę Was trzymał w niepewności. Natomiast sądzę, że i tak warto zapoznać się z moimi przemyśleniami, bo każdy dodatkowy punkt widzenia może się przydać.

Modelujemy

Obie firmy od dłuższego czasu tworzą instrumenty modelowane, tzn. na bazie modeli matematyczno-fizykalnych i garstki sampli tworzone są wirtualne instrumenty, które mają - w zamierzeniu - zabrzmieć jak prawdziwe, dać się kontrolować jak prawdziwe i dać pełną naturalność, którą chwalą sobie osoby grające na fizycznych instrumentach. Dotąd najpopularniejszymi rozwiązaniami była synteza (dająca sztuczne brzmienie) i sampling, czyli wykorzystanie nagrań robionych dobrymi mikrofonami w dobrych studiach, dobrych muzyków grających na dobrych instrumentach. Modelowanie niejako łączy te dwa światy - z jednej strony, jak w syntezie, opieramy się na matematyce i generatorze dźwięku, ale z drugiej mamy "opisany" dźwięk prawdziwego instrumentu + sample dodające wiarygodności.

Tyle teoria, bo w praktyce do niedawna modelowanie brzmiało jak synteza, czyli... sztucznie. Do teraz uważam, że np. SWAM Double Reeds czy SWAM Solo Strings brzmią nieco "plastikowo", chociaż już SWAM Saxophones i (zwłaszcza) Pianoteq oraz Organteq w niczym nie ustępują rozwiązaniom samplowanym. A od kiedy używam instrumentów Acousticsamples, nie mam wątpliwości, gdzie leży przyszłość, serio.

Dlaczego instrumenty modelowane są przyszłością? Bo dzięki temu, że parametry dźwięku są obliczane, a nie składane z sampli, można przyporządkować je do różnych kontrolerów, zmieniać je płynnie i bezproblemowo, osiągając w ten sposób elastyczność nieosiągalną dla rozwiązań samplowanych. Przykład? Jeśli mamy samplowany flet i chcemy brzmienia bliskiego, pozbawionego pogłosu - musimy dysponować tak nagranymi próbkami. Twórca biblioteki musiał to przewidzieć i nagrać próbki z bliska, bez pogłosu. W wielu warstwach dynamicznych, głośno i cicho. Legato i staccato, i w każdej innej przewidzianej przez siebie artykulacji. Ujęcie trochę dalsze? Kolejna seria nagrań. Jeszcze dalsze? Chwytacie, o co chodzi. Każde ujęcie mikrofonowe, każda warstwa dynamiki, każda artykulacja to kolejne setki megabajtów próbek, które trzeba obrobić, połączyć, zapewnić spójność i przenikanie. A w modelowaniu? Zmieniamy wartości parametrów odpowiedzialnych za odbicia i odległość od źródła wirtualnego mikrofonu. Nie ma znaczenia, czy o centymetr, czy o metr - jeśli model jest poprawny, to jest nieistotny detal. Każda poprawnie zamodelowana artykulacja zadziała w każdej odległości. I stąd mamy biblioteki o rozmiarach 150-300MB zamiast 20-30GB. Z większą kontrolą i z możliwością dalszej poprawy bez kolejnych sesji nagraniowych i powiększania rozmiarów.

SWAM - kontrola nad wszystkim

Na początek napiszę, co mi się ogromnie podoba w instrumentach SWAM - kontrola totalna. Tutaj faktycznie widać, co daje modelowanie - można zmieniać mnóstwo rzeczy:

Ekran główny z garścią najpotrzebniejszych ustawień

Pierwsza strona ustawień...

...druga strona ustawień...

...ustawienia mikrostrojenia...

...ustawienia zaawansowane...

...zaawansowane ustawienia MIDI...

...i jeszcze ustawienia pomieszczenia

Presety

Przypisywanie kontrolerów MIDI

Konfiguracja wirtualnego pokoju - jeśli użyjemy kilku instancji SWAM, możemy instrumenty zobaczyć na jednym widoku i je wygodnie poustawiać także względem siebie

Pod tym względem VWinds czy VHorns oferują mniej, bo "tylko" trzy strony ustawień:

Ustawienia mikrofonów

Ustawienia przestrzeni

I ustawienia "techniczne", czyli jak nasz instrument ma grać

SWAM mają także wbudowaną "komunikację" między różnymi instrumentami tego producenta, co objawia się tym, że ostrzega np. przed zajmowaniem tego samego miejsca w wirtualnym pokoju czy o problemach fazowych, jeśli używamy dokładnie tego samego instrumentu kilkukrotnie. Istnieje tutaj także dość zaawansowana funkcja zapisu ustawień instrumentu i zaimportowania go do innego z rodziny SWAM, co się bardzo przydaje, jeśli mocno zmodyfikujemy domyślne ustawienia, szczególnie MIDI. Użytkownicy VWinds czy VHorns też mogą zapisać ustawienia instrumentu i potem wczytać je do innej instancji.

Jeśli chodzi o możliwości przypisywania kontrolerów MIDI do parametrów obu instrumentów, to nie ma z tym problemów. Klikamy, konfigurujemy i już możemy sterować, a to zwykle przekłada się (a przynajmniej powinno) na realizm wyników.

Brzmienie

I w tym momencie dochodzimy do miejsca, gdzie na arenę wchodzą osobiste wrażenia. A moje wrażenie jest takie, że VWinds Flutes brzmią w moich uszach lepiej, naturalniej od fletów SWAM. Owszem, instrumenty SWAM brzmią konkretniej, ostrzej, bardziej chropowato i być może nawet momentami realniej, ale dźwięk VWinds Flutes jest po prostu przyjemniejszy.

Janosik w wersji VWinds, POBIERZ


Janosik w wersji SWAM, POBIERZ


Natomiast nie mam żadnego problemu z tym, by dla kogoś akurat SWAM brzmiało lepiej - albo może w ogóle jakiś instrument samplowany. Grunt, byśmy uzyskiwali oczekiwane rezultaty i tyle.

Niemniej, muszę zwrócić uwagę na fakt, że instrumenty od Acousticsamples są bardziej przyjazne osobom nietechnicznym, które mogą być onieśmielone szeregiem podstron z rozmaitymi parametrami. Trzy strony "ma krzyż" w VWinds skutecznie ułatwiają kontakt z instrumentem i rozpoczęcie nagrywania.

Zasadniczo z obu instrumentów można korzystać, mając tylko klawiaturę z kołem modulacji, natomiast myślę (czy wiem z praktyki), że pełnię możliwości dadzą dopiero kontrolery pozwalające sterować przynajmniej kilkoma parametrami.

Który?

Osobiście wybieram mimo wszystko VWinds Flutes, które po prostu brzmieniowo bardziej przypadają mi do gustu. Na razie też nie czuję potrzeby głębszego konfigurowania instrumentów tego typu, więc kolejne ekrany z dziesiątkami ustawień instrumentów SWAM trochę mnie onieśmielają. Jednak, mając kontroler TEControl, nie boję się już nagrywać partii fletów, klarnetów czy obojów - wirtuozem nie jestem, ale i tak organicza gra wypada zwykle lepiej od bezdusznego programowania. Oba instrumenty są - moim zdaniem - bardzo dobre i równie dobrze wróżą na przyszłość podobnym instrumentom "obliczeniowym". Myślę, że prędzej czy później pozbędziemy się ciężkich i mało elastycznych bibliotek orkiestrowych - chociaż też pewnie nie do końca, bo czasem aż taka finezja wykonawcza może być niepotrzebnym obciążeniem. Taki Mozart czy Beethoven pewnie z mniejszym entuzjazmem podchodziliby do swojej roboty, gdyby każdy instrument orkiestry musieli osobiście opanować na mistrzowskim poziomie i zagrać perfekcyjnie każdą z partii...

Komentarze