[S] PreSonus Broadcast Accessory Pack
Kiedy wyciągałem z paczki karton z omawianym zestawem, nie wiedziałem nawet, co dokładnie wchodzi w jego skład. Dostałem go do testu niejako "do kompletu" z interfejsem Universal Audio Volt176 oraz mikrofonem PreSonus PD-70 od firmy Audiostacja. Dość niecierpliwie zatem wydobyłem ze środka wielką piankową wytłoczkę, żeby zobaczyć to:
Co my tu mamy? Jest ramię mikrofonowe, jest pop-filtr, jest kabel XLR i, w tajemniczym woreczku, słuchawki!
Ramię mikrofonowe PBA-1
Chcąc złożyć zestaw, w pierwszej kolejności należy zamocować ramię mikrofonowe. Nie jest ono specjalnie długie, więc powinno znajdować się raczej blisko miejsca, w którym planujemy dokonywać nagrań. Najpierw do blatu stołu czy - no nie wiem - parapetu dokręcamy uchwyt. Należy zrobić to solidnie, bo od tego zależy stabilność wszystkiego, co na ramieniu zawiesimy. Mocowanie wykonujemy za pomocą śruby, a kiedy już sam uchwyt trzyma się mocno, w jego otwór wsuwamy trzpień ramienia i delikatnie dokręcamy śrubę z boku uchwytu, żeby nieco ograniczyć luz i zmniejszyć szansę na przypadkowe wypadnięcie czy wyjęcie ramienia.
Po zamocowaniu ramienia nie pozostaje nam nic innego, jak zamocowanie na nim jakiegoś mikrofonu - tu, rzecz jasna, musimy posłużyć się własnym sprzętem. Ja skorzystałem z okazji i dokręciłem do ramienia testowany równolegle PreSonus PD-70. Był to bardzo dobry test dla ramienia, bo mikrofon ze swoimi ośmiuset gramami nie należy do lekkich. Mimo to ramię trzymało go stabilnie na zadanej wysokości, choć obawiałem się zrazu, że nie podoła ona takiemu ciężarowi.
Ramię działa dość twardo, tzn. do zmiany jego położenia trzeba niejakiej siły, ale coś za coś. Za to obecność zewnętrznych sprężyn to niedobra wiadomość dla wiercipięt, bo przypadkowo potrącone ramię wydaje dość głośne brzdęknięcie z dużą ilością pogłosu.
Pop-filtr APF-1
Jako że mikrofon PD-70 niespecjalnie potrzebuje pop-filtra, wymieniłem go na Lewitta LCT-440 Pure i zamocowałem pop-filtr. Poszło gładko, bo APF-1 to typowy pop-filtr do mocowania na statywie/ramieniu. Mimo szczerych chęci nie przykręcimy go do grubego blatu, bo ma po prostu zbyt wąskie szczęki mocujące.
I tutaj muszę przyznać, że zestaw pozytywnie mnie zaskoczył. Ramię, mimo obciążenia za pomocą LCT-440 i APF-1, nie wykazało żadnych chęci do samowolnej zmiany położenia. Ot, tkwiło sobie ciągle w tym samym miejscu. To bardzo dobra wiadomość, bo wiele tanich ramion nie dałoby rady utrzymać takiego zestawu (np. moje drugie ramię, Mozos SB-36, nie podołało, nawet mimo dokręcania śrub).
Sam pop-filtr działa, oczywiście, bez żadnych zastrzeżeń. Daje się dość dobrze ustawiać, gęsia szyjka pracuje w miarę stabilnie, zaś tłumienie "popów" wypada bardzo dobrze. Tu nie mam absolutnie żadnych krytycznych uwag - wszystko jest tak, jak być powinno w tej klasie sprzętu.
Słuchawki HD7
Na koniec zostawiłem sobie test słuchawek HD7. Słuchawki te, kupowane osobno, kosztują w granicach 160-170zł, więc nie jest to nawet średnia półka jakościowa, niemniej zrobiły na mnie dobre wrażenie swoją budową. Są pod tym względem dość podobne konstrukcyjnie do słuchawek AKG K530 - także mają okrągłe przetworniki o średnicy 50mm, miękkie skórzane pady, pałąk wspomagany skórzanym paskiem zamocowanym za pomocą gum, 2,5m kabel zakończony pozłacanym wtykiem mini-jack z nakręcanym "dużym jackiem". Na tym jednak podobieństwa się kończą, bo HD7 są dużo bardziej "futurystyczne" w wyglądzie, no i są czarno-niebieskie, a nie szaro-białe.
Rzecz jasna, brzmieniowo daleko im nie tylko do Beyerdynamic DT1770 i DT990, ale i wspomnianych K530 - jednak pamiętajmy, że to nie ta sama "kategoria wagowa". HD7 są słuchawkami bardziej do monitoringu nagrania i jako konstrukcja pół-otwarta sprawdzają się w tym zadaniu całkiem nieźle. Nie muszę nikogo chyba przekonywać, że warto słuchać nagrywanego sygnału - i dzięki HD7 będzie to możliwe. Nie przepuszczają one zbyt wiele sygnału na zewnątrz, więc maleje szansa na przedostanie się go do mikrofonu podczas zapisu.
Dla kogo?
Przyznam, że pomysł kupowania takiego zestawu nie przyszedłby mi do głowy, bo sam wszystkie elementy kompletowałem miesiącami, jeśli nie latami. Tutaj, za 360-390zł, mamy od razu połowę studia podkasterskiego - brakuje interfejsu audio i mikrofonu (przy okazji polecę PreSonusa PD-70, bo to naprawdę dobry sprzęt!). Jeśli ktoś dopiero planuje nagrania i jest na etapie wczesnych odcinków nagrywanych jeszcze smartfonem albo mikrofonem ze smartfonowego zestawu słuchawkowego, to powinien, jak sądzę, przyjrzeć się Broadcast Accessory Pack. Dostanie solidne urządzenia, których - jak sądzę - przez dłuższy czas nie będzie potrzeby wymieniać. Wiadomo, że można sobie wszystko to skompletować na własną rękę, ale przy braku doświadczenia łatwo o nietrafione zakupy - słabe albo skrzypiące ramię, kiepskie słuchawki, słabo zginający się pop-filtr. Tutaj wszystko jest na bardzo przyzwoitym poziomie.
Pytanie o opłacalność pozostawiam otwarte, bo wszystko zależy od tego, ile elementów domowego studia już mamy. Jeśli dopiero zaczynamy kompletowanie - to może być całkiem niezły początk!
A tutaj odcinek podkastu, który także traktuje o wspomnianym pakiecie:
Komentarze
Prześlij komentarz