Małe pocieszenie

No, dobra, przestaję się oficjalnie martwić szumami Shure'a SM7B. Wprawdzie już się trochę mniej martwiłem po rozmowie z Darkiem Marchewką, jednak dzisiaj miałem okazję pokonwersować z Piotrem z kanału BFG Racing. Też używa on SM7B, jednak z dużo lepszym sprzętem do rejestrowania. No i od słowa do słowa, pogadaliśmy o tych męczących mnie szumach. W końcu Piotr zaproponował, że nagra mi fragment w swoich warunkach, żebym miał porównanie. I on zajął się nagrywaniem i wysyłaniem pliku, a ja w tym czasie beznadziejnym wzrokiem wodziłem po cenach wspomnianego sprzętu rejestrującego.

Na szczęście okazało się, że nie jest tak źle. Po przesłuchaniu przysłanego fragmentu stwierdzam, że jakiejś szalonej poprawy nie ma i SM7B jednak szumi i szumieć będzie, nawet jak się go podłączy do przedwzmacniacza za wiele tysięcy złotych. Czyli jednym słowem, trzeba się z tym zwyczajnie pogodzić.

Gorzej, że muszę znaleźć skuteczny sposób na walkę z mikro-mlaśnięciami, które są rejestrowane, gdy nagrywam z bliskiej odległości. Dużo z nich udaje się usunąć SPIFF-em, jednak nie wszystkie i jak mi uświadomił Piotr, niektórych może to męczyć przy słuchaniu (aczkolwiek do tej pory nikt mi tego nie zgłaszał, a o szumie już słyszałem). Cóż, trzeba będzie poszukać jakiegoś remedium i na to.

Tak czy owak, bardzo się cieszę, że sprawa szumu w SM7B ostatecznie się wyjaśniła do końca. Bo jak znam siebie, zbierałbym miesiącami i kupił wreszcie jakiś drogi przedwzmacniacz, żeby tylko przekonać się, że jednak nie, poprawy nie ma praktycznie żadnej. Ale szczerze - bardzo się dziwię, że przez prawie pół wieku inżynierowie z Shure nie wymyślili nic, co poprawiłoby ten ewidentny mankament SM7B. Chyba że nikomu innemu to nie przeszkadza...

Komentarze

  1. Problemem SM7 nie są szumy a jego niski poziom wyjściowy rzędu nieco ponad 1mV. To dramatycznie mało. W dodatku wykorzystywany jest do nagrywania mowy, więc ogólny poziom wyjściowy to rząd kilkudziesięciu mV max. Co innego warunki nagrywania studyjnego instrumentów lub jego użycia przy nagłaśnianiu, inne ciśnienia i poziomy wyjściowe z mikrofonów.
    Jego impedancja wyjściowa to 150ohm i dla takiej impedancji szumy termiczne to poziom -131dBu.
    Tak więc ten mikrofon wymaga (żadna nowość, wiemy to odkąd on jest na ryku) zastosowania przedwzmacniacza mikrofonowego o odpowiednio dużym wzmocnieniu napięciowym i niskich szumach. Nie znaczy to najdroższy przedwzmacniacz, tylko o najniższych szumach, to różnica... ;-).
    Co tu polecić, hmm, no z tanich dobrych to interfejs SSL2+ i MOTU M2, dodatkowo sytuację nieco poprawi dodatkowy adapter prze-przedwzmacniacza XLR-XLR które opisywałeś. Nic lepszego nie skompletujesz, nie przeskoczysz fizyki. Ten mikrofon ma niski poziom wyjściowy a szumy są zawsze, głównie termiczne (i zależne od impedancji wyjściowej).

    Jeszcze jest jedna sprawa, podczas nagrywania odsłuchując materiał w słuchawkach, szumy które idą z sygnałem są często trochę podbite niż w rzeczywistości rejestrujesz w nagraniu, po prostu wzmacniacz słuchawkowy dokłada nieco od siebie.

    I jeszcze jedna sprawa, odszumianie nagrań lektorskich to jest prawie zawsze stosowany zabieg w profesjonalnych studiach lektorskich... :)
    nie ma się co bać tego zabiegu, tylko należy zrobić z głową.

    Ehh, jeszcze jedno. Wole posłuchać lektora z lekkim szumem, niż sztucznie, mocno wybramkowanego, bez wyraźnych wymawianych końcówek i oddechów... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MTR, dzięki za ten komentarz. Zdaję sobie sprawę, że SM7B jest, jaki jest. Mnie najbardziej dręczyło to, że kupiłem - było nie było - drogi mikrofon, który szumi "sam z siebie" bardziej niż wszystkie inne posiadane przeze mnie mikrofony. A o tym szumie nikt nie wspomina. Stąd moja niepewność, czy coś źle robię, czy może mam jakiś uszkodzony egzemplarz, czy może coś jeszcze. Zwłaszcza że podłączam go przez aktywator albo nie tak znowu kiepski GoldenAge Pre73. Także Focusrite Clarett ma (wg specyfikacji i testów) całkiem niskoszumowe przedwzmacniacze. A tu mi ciągle szumi ;)

      Najgorsze, że trudno znaleźć jakieś wiarygodne testy czy próbki, gdzie można byłoby po prostu posłuchać, jak ten mikrofon brzmi nagrany za pomocą różnych urządzeń. Dopiero kiedy właśnie takie próbki otrzymałem od znajomych, okazało się, że z tym moim SM7B wszystko w porządku, więc i moja "szumowa nerwowość" opadła.

      Podejrzewam, że wszystko to przez filmiki na YT, gdzie ludzie podłączają SM7B przez CloudLiftera do byle czego i nagle mają cudownie bezszumowy sygnał. A potem się okazuje, że mieli zapiętą bramkę szumów albo materiał odszumili sobie w iZotope RX...

      Wierz mi, odszumiania się nie boję i stosuję od ćwierć wieku (odkąd pojawiło się w CoolEdicie ;)), ale z drugiej strony im mniej obróbki, tym lepiej :) no i człowiek się łudził, że sprzęt "za tysiące", to od razu będzie przepaść ;)

      Dzięki raz jeszcze!

      Usuń

Prześlij komentarz