Wpadka RødeCastera...

No i stało się - straciłem zaufanie do RødeCastera. A było to tak...

Wywiad, który był i którego nie było

RødeCastera używam głównie do komunikacji (w pracy) i do nagrywania wywiadów, bo ze względu na możliwość zapisu wielościeżkowego mogę później względnie łatwo obrabiać nagrania, a wierzcie mi, że zdecydowanie łatwiej jest obrobić dwa niezależne monofoniczne ślady, niż ich sumę stereo. Przede wszystkim głosy nie nakładają się na siebie i dużo prościej można wyciszyć zakłócenia, gdy jedna osoba akurat mówi, a druga milczy (ale słychać jakieś hałasy w tle). Zresztą, jeśli ktoś coś kiedykolwiek nagrywał, z pewnością łatwo to pojmie.

No i miałem ostatnio aż dwa wywiady w dwa dni. W poniedziałek wywiad przeprowadzałem przez Discorda, we wtorek na żywo w moim studio. W poniedziałek wszystko poszło gładko, a dodatkowo rozmówczyni dostarczyła swoje nagranie całkiem dobrej jakości (rejestrowane po swojej stronie), więc byłem bardzo zadowolony. We wtorek wszystko przebiegło dużo gorzej, choć byłem przygotowany jeszcze lepiej. Karta pamięci sformatowana, mikrofony podłączone i sprawdzone - nic, tylko nagrywać. No i zaczęliśmy nagrywać, wszystko wydawało się iść gładko. Po pół godzinie zrobiliśmy przerwę techniczną na wietrzenie studia (30oC naprawdę dawało się we znaki - a nie było jak zamknąć okna, bo byśmy się podusili chyba). Kiedy wróciliśmy, włączyłem nagrywanie jak gdyby nigdy nic. Minęło prawie pół godziny, kiedy z rozpaczą zauważyłem, że od jakiegoś (jakiego?) czasu RødeCaster zwyczajnie przestał nagrywać, a na wyświetlaczu tkwił komunikat o błędzie zapisu. Umknęło mi to, bo byłem do urządzenia odwrócony plecami (żeby widzieć rozmówczynię)...

Your RØDEcaster Pro has encountered an error. Recording has stopped. I już wiesz, że to urządzenie nie jest wcale takie "pro"...

Pliki szczęśliwie udało się zgrać z karty SD i straty nie są chyba aż tak duże, jak początkowo myślałem, ale wywiadu w ten wtorek i tak nie dokończyłem, bo ani nie miałem nerwów uruchamiać nagrywania na RødeCasterze (a jeśli znów padnie po kwadransie? nerwowe zerkanie za plecy nie sprzyja utrzymaniu miłej atmosfery rozmowy), ani na przepinanie się na Tascama DR-100 (bo znów - podłączanie, ustawianie poziomów, testowanie). Gościa przeprosiłem i umówiłem się na dokończenie wywiadu w innym terminie, ale spory niesmak pozostał...

Zacząłem później śledztwo, co zawiodło i na 99% była to wersja 2.1.2 firmware'u RødeCastera. Zainstalowałem go względnie niedawno, ale jest to wersja oficjalna, nie beta i od tego czasu nagrałem przynajmniej dwa wywiady, podczas których nie było żadnych problemów. Winna mogłaby być także karta pamięci SD - w końcu wiadomo, wszystko może się zepsuć. Karta jednak dawała się bez problemu odczytać, zapisać i sformatować, więc pewności nie ma.

Bazując na informacjach o możliwej wadzie firmware'u, przywróciłem wersję 2.1.0. Kartę sformatowałem w komputerze, potem także w samym rejestratorze i na resztę nocy włączyłem zapis (nagrywała się cisza, ale w końcu urządzeniu wszystko jedno, co nagrywa). Rano licznik pokazał sześć i pół godziny nagranego materiału i rejestracja ciągle trwała, więc wydaje się, że stare oprogramowanie daje radę. Rzecz jasna, powinienem jeszcze raz zainstalować wersję 2.1.2 i ponowić całonocną próbę - co być może zrobię wieczorem, na razie nie mam ku temu jakiejkolwiek energii.

Za to poświęciłem chwilę i napisałem sążniste zgłoszenie do supportu firmy Røde. Już pal licho sam błąd zapisu - jeśli przywrócenie firmware'u go zlikwidowało, to uda się go naprawić i w nowszych wersjach. Bardziej zależało mi na zasugerowaniu producentowi, że może ładny komunikat na ekranie w momencie, kiedy urządzenie przestaje realizować swoje główne zadanie, to trochę za mało, by operator natychmiast zwrócił na to uwagę. Dlatego podsunąłem pomysł, by RødeCaster najzwyczajniej w świecie... dał głos. To znaczy, zrobił jakieś awaryjne "bip, bip, bip!" - w końcu nagrania tym i tak nie popsuje, bo już się popsuło, za to szanse na zauważenie awarii przez użytkownika ZDECYDOWANIE wzrastają, bo przecież nagrywa się zwykle w słuchawkach i trudno byłoby taki sygnał zignorować. Pomysł (nieskromnie) uważam za genialny i dziwię się, że Røde dotąd na to nie wpadło. Ale może teraz również uznają, że to całkiem ciekawa idea?

Tak czy owak, zaufanie straciłem, pewnie na dłuższy czas. Może powtórzenie doświadczenia z nową wersją i przekonanie się, że błąd wówczas zawsze występuje, jakoś by mnie uspokoiło - zobaczymy. Szkoda. Ale - użytkownicy RødeCastera - czujcie się ostrzeżeni!

PS: Dla ciekawskich - prawie sześć i pół godziny wielościeżkowego nagrania z RødeCastera to niemal 50 GIGABAJTÓW danych.

Komentarze