[S] Mikrofon Lewitt MTP 550 DMs

O firmie Lewitt i jej mikrofonach słyszałem i czytałem już od dawna, jednak dopiero ostatnio miałem możliwość testować jeden z takich egzemplarzy. Chodzi oczywiście o tytułowy model MTP 550 DMS, czyli mikrofon dynamiczny ze średniej półki cenowo-jakościowej. Według moich oczekiwań, powinien wypaść on lepiej od moich AKG D5 i Shure 14A, a kto wie, może i od Shure'a SM7B, zwłaszcza w kwestii szumów własnych.

Zestaw

To, co znajdujemy w pudełku, nie jest może żadną rewelacją, bo oprócz mikrofonu jest tam mocowanie statywowe oraz saszetka do przechowywania sprzętu. Jednak - w odróżnieniu od na przykład AKG D5 - znajdziemy tu także gąbkową osłonę, mającą obniżać poziom głosek wybuchowych. Miły gest ze strony producenta i chociaż sama gąbeczka nie jest aż tak znowu rewelacyjna, to wypada ów gest docenić.

Montaż jest oczywisty i nikomu nie powinien sprawić kłopotu, choć mikrofon jest dość "gruby" i wciskanie go do uchwytu z pewnością nie jest rzeczą komfortową, za to samemu uchwytowi należą się brawa za rzecz tak trywialną, jak... łatwa do obracania śruba mocująca! Dzięki temu, jeśli chcemy wyregulować dokładnie pochylenie, nie trzeba się siłować z całym uchwytem lub wyciągać z kieszeni śrubokręta - po prostu luzujemy śrubę palcami i po kłopocie.

Mikrofon jest dość ciężki i sprawia bardzo solidne wrażenie. Duża "główka" zbudowana z dwóch ściętych stożków chroni kapsułę, zaś stosunkowo krótki i gruby uchwyt może nie przypaść do gustu osobom lubiącym "smukłe" mikrofony dynamiczne, trzymane w dłoni. Budowę jednak oceniam zdecydowanie na plus - jest porządna i elegancka, choć nie aż tak "szpanerska", jak w sE V7. Bardzo ładnie komponuje się z aktywatorem Klark Teknik, który - oczywiście - był w użyciu podczas testów.

Co to-to potrafi?

Jak już wspomniałem, MTP 550 DMS jest mikrofonem dynamicznym. Charakterystyka przenoszenia wygląda bardzo podobnie jak w AKG D5 i rzeczywiście, oba mikrofony brzmią w bardzo zbliżony sposób. Niestety, Lewitt wymaga nieco większego wzmocnienia, nie tak wprawdzie dużego jak Shure SM7B, ale jednak większego niż AKG D5.

Rejestrowanie wyższych częstotliwości, odpowiedzialnych za prezencję i sybilanty, stoi na dobrym poziomie. Prezencja jest podkreślona, a sybilanty przed nałożeniem kompresji - dość łagodne. Po kompresji jednak, przynajmniej w moim przypadku, musiałem stosować de-esser, bo jednak "eski" stawały się zbyt kłujące.

Na szum nie mogę, na szczęście, narzekać - po zastosowaniu aktywatora sygnał jest mocny i da się rejestrować bez przeszkód. W RødeCasterze wystarczy bardzo minimalnie wysterowana bramka szumów, by pozbyć się tego niepożądanego składnika niemal zupełnie.

Podatność na głoski wybuchowe oceniam na raczej wysoką, na poziomie AKG D5, czyli gąbeczka to minimum, o czym powinno się pomyśleć przy rejestracji głosu. Lepiej wprawdzie sprawdzi się pop-filtr, ale wiadomo, przy nagrywaniu mobilnym gąbka sprawdza się o wiele lepiej, bo zwyczajnie jest wygodniejsza i w użyciu, i w transporcie. Gąbeczka dołączona do zestawu spisuje się tak sobie, to znaczy nie psuje brzmienia, ale i nie eliminuje wszystkich podmuchów. Działa jednak i tak nieco lepiej od standardowych, najtańszych gąbek za 5-9 złotych, więc nie ma co kręcić nosem.

Trochę szkoda jedynie, że obudowa przenosi sporą część zakłóceń pochodzących z np. przekładania mikrofonu z ręki do ręki. Wprawdzie po zamocowaniu mikrofonu na statywie problem się rozwiązuje, ale czasem nie ma możliwości takiej pracy i wtedy trzeba obchodzić się z urządzeniem dość delikatnie. Za to bardzo doceniam, że wbudowany włącznik (zasadniczo nie przepadam za włącznikami w mikrofonach) jest wpuszczony w obudowę i raczej nie da się go przesunąć przypadkowo (o co naprawdę łatwo w Shure 14A).

Dla chętnych słuchania przykładów, przygotowałem trzy nagrania porównawcze Lewitta moim "dyżurnym" mikrofonem, czyli SM7B. Dwa nagrania przygotowałem za pomocą RødeCastera - jedno jest "surowe", bez zastosowania aktywatorów, drugie już z aktywatorami. Trzecie nagranie, również z aktywatorami, przygotowałem z wykorzystaniem Tascama DR-100MK3. We wszystkich przypadkach powyłączałem przetwarzanie, zaś same pliki są tylko przycięte i znormalizowane. Powinno to ułatwić ewentualne porównania i wyciąganie wniosków.

Do pary

W podsumowaniu mogę napisać, że Lewitt MTP 550 DMS jest bardzo porządnym mikrofonem, który oceniam całościowo nieco wyżej od AKG D5 i pod względem brzmienia (choć różnice nie są duże), i pod względem wyposażenia. Nie jest tak nosowy i ciemny jak Shure SM58, ani tak bardzo podatny na podmuchy jak Shure SM57, więc spośród tych czterech modeli wybrałbym właśnie Lewitta. Chętnie porównałbym go z Røde PodMic, ale póki co, nie mam takiej możliwości. Jeśli zatem ktoś szuka solidnego, porządnego mikrofonu do podcastowania lub przeprowadzania wywiadów, to nie powinien się na MTP 550 DMS zawieść.

Komentarze