[S] Mikrofon CAD E100Sx
Wiele już razy wspominałem czy to w podcastach, czy na blogu, Mike'a DelGaudio z kanału Booth Junkie. Obejrzałem większość jego materiałów dotyczących mikrofonów i wiem, że był (i pewnie nadal jest, chociaż przestał publikować wiele miesięcy temu) wielkim wielbicielem mikrofonu CAD E100S. Model to u nas w kraju praktycznie nieznany, bo i firma CAD Audio, mimo niemal stuletniej historii, nie ma chyba nadal oficjalnego dystrybutora w Polsce. E100S i E100Sx należą do rodziny produktów o wspólnej nazwie Equitek, a pierwsze modele E100 pochodzą - jeśli dobrze odgrzebałem historię - z 1993 roku.
Uroczy brzydal, czyli CAD E100Sx
Obecnie w linii Equitek nie mamy już oficjalnie E100S, który został zastąpiony przez omawiany model E100Sx. A że mam okazję gościć u siebie w studio egzemplarz tego ostatniego, postanowiłem sprawdzić, czy ten mikrofon pojemnościowy w cenie niecałych 100 dolarów jest w stanie zagrozić takim "pewniakom" w tym zakresie cenowym, jak Lewitt LCT240 Pro czy sE X1A.
Co w zestawie?
Jako że E100S był produktem bardziej klasy średniej, a nie niskobudżetowej, dostawało się go w stylowej drewnianej szkatułce. E100Sx aż tak prestiżowy nie jest i umieszczono go po prostu w tekturowym pudle. Pudło za to nie jest zupełnie zwykłe i ordynarne, bo wieczko namagnesowano i umieszczono na nim schematy połączeń i budowy samego mikrofonu.
Tekturowe pudełko jest małe i zgrabne...
Mikrofon dostajemy wraz z uchwytem elastycznym o dość oryginalnej konstrukcji. Zasadniczo cenię sobie standardowe rozwiązania, bo przykład JZ Vintage 11 jasno pokazuje, że rozwiązania niestandardowe przynoszą z reguły więcej szkody niż pożytku. Tutaj rozwiązanie jest kompletnie niestandardowe i ani nie wykorzystamy uchwytu z innym mikrofonem, ani E100Sx nie umieścimy w jakimś alternatywnym uchwycie...
...a w środku znajdziemy schematy połączeń
Prócz zapasowych gumek do uchwytu i garści zwyczajowej makulatury nie znajdziemy w pudełku nic więcej, pora zatem przejść do omówienia budowy mikrofonu.
Oryginalnie brzydki
To, czy uznamy coś za ładne czy brzydkie, jest sprawą czysto subiektywną. Ja uważam E100 (całą linię, bo tu jakichś dużych zmian w wyglądzie nie uświadczymy) za może nie brzydactwo, ale sprzęt zaprojektowany ewidentnie przez inżynierów. Mikrofon jest spory (nieco większy od wspomnianego Vintage 11), ma dziwaczny uchwyt i jeszcze bardziej osobliwe wyprowadzenie gniazda XLR na tylnej ściance. W dodatku siatka grilla ma wybrzuszenie, więc ostatecznie osobom, które chcą mieć mikrofon w kadrze filmiku, E100Sx może się spodobać średnio na jeża.
Mikrofon ładnie się komponuje z uchwytem - do tego stopnia, że trudno je od siebie oddzielić...
No, ale ostatecznie mikrofon ma przede wszystkim dobrze brzmieć, więc po zawieszeniu CADa na ramieniu mikrofonowym czym prędzej odpaliłem RødeCastera 2 i rozpocząłem nagrywanie.
Mówimy i słuchamy
I tu niespodzianka. CAD E100Sx brzmi - zwłaszcza po uwzględnieniu ceny - całkiem dobrze. I na dodatek bardzo ładnie wpisuje się w moje poszukiwania mikrofonów bez podkreślonego zakresu prezencji, stając wręcz w jednym szeregu z sE4100, a zdecydowanie wyprzedzając choćby wspomnianego wcześniej Lewitta LCT240 Pro. Dla uzupełnienia przypomnę może, że sE4100 jest trzykrotnie droższy od E100Sx (ale sprawiedliwie dodam, że jak dla mnie, jest też bardziej atrakcyjny wizualnie).
Co mnie zaskoczyło, to stosunkowo niski poziom szumów własnych - po sprawdzeniu w specyfikacji okazało się, że producent deklaruje 9,5dB(A), co jest wartością całkowicie satysfakcjonującą. Szumy jednak nie do końca mi już obecnie przeszkadzają, bardziej ostatnio biłem się o mikrofony, które nie podbijają wyraźnie pasma sybilantów. I taki jest właśnie E100Sx - nagrania z niego wymagają ode mnie dużo mniej wysiłku przy obróbce, bo faktycznie, chociaż sygnał jest czytelny, nic nie syczy i nie iskrzy.
Mikrofon ma dwa przełączniki - po lewej filtr górnoprzepustowy 100Hz/6dB, po prawej - tłumik 10dB
Inna sytuacja ma miejsce w dole pasma - tego zakresu w E100Sx nie brakuje, a nawet w okolicach 50Hz mamy lekkie podbicie. I to, niestety, słychać, więc bez obróbki w tym zakresie się nie obejdzie - tyle dobrego, że nikt nie powinien raczej mieć problemów z przycięciem pasma od dołu. W tym kontekście dobrym pomysłem może okazać się wbudowany w mikrofon filtr górnoprzepustowy, ustawiony stosunkowo wysoko, na 100Hz, ale za to łagodnie, ze stromością 6dB na oktawę.
Jeśli już przy przełącznikach jestem, to mamy prócz filtra także dziesięciodecybelowy tłumik, o którym powiem tylko, że sprawdzałem - działa. Osobiście podczas nagrywania głosu lektorskiego nigdy jeszcze nie czułem potrzeby czy konieczności stosowania tego typu rozwiązań, ale przy nagraniach instrumentalnych może się to okazać przydatne.
Ocena na koniec
Mam z tym mikrofonem pewien kłopot. Nie dlatego, że brzmi o wiele lepiej niż wygląda, ale że brzmi... za dobrze jak na swoją cenę. Szczerze i bez ogródek powiem, że mając do wyboru nagrywanie odcinka podcastu za pomocą E100Sx lub Lewitta LCT440, wybrałbym chyba mikrofon od CAD Audio. Tak samo przedłożyłbym go nad sE4100, sE X1S czy być może nawet Røde NT1 5th(!). I to mi trochę "rozwala głowę", bo nie wiem, jakim cudem firma CAD Audio nie zalewa rynków tym modelem.
Teraz i ja mam swojego CADa E100Sx
Rzadko mi się zdarza polecać mikrofony, ale tu zaryzykuję i powiem, że jak na tę cenę, mikrofon zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie i jeśli go gdzieś upolujecie, a nie przepadacie za popularnym, iskrzącym się brzmieniem, to CAD E100Sx ma sporą szansę na zostanie Waszym ulubionym mikrofonem. No, chyba że fizycznie Was ten sprzęt odrzuci - tu się niewiele da zrobić. Może zasłonić pop-filtem?...
Komentarze
Prześlij komentarz