[K] Sonible pure:limit
Niemal dokładnie rok temu pisałem o smart:limit od firmy Sonible. Była to wówczas trzecia testowana przeze mnie wtyczka Sonible i kolejna, która sprawiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Wprawdzi po roku mogę stwierdzić, że nie wygryzła ona starego dobrego FabFilter Pro-L2, ale kto wie, może pure:limit tego dokona?
Upraszczamy!
Zeszłoroczny smart:limit jest wtyczką dość przytłaczającą. Niby dużo ustawiać nie trzeba, jeśli zakładamy korzystanie wyłącznie ze "sztucznej inteligencji", ale interfejs jest bardzo bogaty i dużo się tu dzieje. I dobrze, bo to naprawdę rozbudowana wtyczka, która bardzo pomaga w osiągnięciu założonej głośności i poziomu dynamiki. Wyregulować da się bardzo dużo i czasem... aż za dużo. Jeśli mamy mniej wymagający sygnał niż wielki hit mający wstrząsnąć posadami biznesu muzycznego, często wystarczają proste nastawy bez wnikania w niuanse.
Z podobnego założenia musiała wyjść firma Sonible, która postanowiła wziąć skalpel i "poobkrawać" smart:limit. W ten sposób dostaliśmy właśnie pure:limit, narzędzie wręcz banalnie proste w działaniu.
Wystarcza w większości wypadków
No i muszę powiedzieć, że z tego wykrawania wyszło coś, co faktycznie nadaje się do pracy. Do takiej codziennej pracy, gdy trzeba coś doprowadzić do zadowalającego poziomu, gdzie będą zachowane odpowiednie parametry (np. -1dBTP).
Prostota przede wszystkim: pure:limit w trakcie "nauki"
Z tego, co zdołałem przetestować, faktycznie dostajemy praktycznie to samo, co w smart:limit, jeśli chodzi o tryb automatyczny. Wrzuciłem do Reapera na dwie ścieżki ten sam plik wav, na jedną ścieżkę zaaplikowałem smart:limit, a na drugą - pure:limit. W obu przypadkach wybrałem preset nazwany Speech, bo plik zawierał nagranie mojego głosu. I po przetestowaniu tego samego fragmentu obie wtyczki pokazały jednakową sugerowaną wartość wzmocnienia - czyli faktycznie algorytm analizujący jest ten sam (później potwierdziłem to także na ścieżce z muzyką).
To, czego nie ma w pure:smart, to analizator, który pozwala tak dobrać parametry limitera, aby jednocześnie osiągnąć zakładaną głośność w LUFS i odpowiedni poziom dynamiki nagrania. To jest coś, co na pewno przydaje się profesjonalistom, ale nie jest bardzo palące, gdy chcemy po prostu mieć "dobrą" głośność w podcaście.
Starszy, dużo potężniejszy smart:limit
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że trzeba wszystko powierzyć automatowi. Na szczęście, trochę regulacji pozostawiono dla użytkownika, a są to Style, Gain oraz Inflate. Pierwszy odpowiada za agresywność przeprowadzanej kompresji i może przyjmować jedną z trzech wartości: Soft, Neutral i Hard.
Gain to oczywistość - jeśli automat podpowiada nam nieco zbyt niską głośność, to możemy bez problemu zwiększyć wzmocnienie i po sprawie.
Ostatni parametr, Inflate, wyrażany jest liczbowo. Niskie wartości dodają troszkę ciepła i saturacji w niskich tonach (bardzo fajnie działa to na głosie właśnie), za to im więcej ustawimy, tym potężniejsze i bardziej sprasowane brzmienie uzyskamy.
Zamiast czy obok?
Powstaje zatem pytanie, czy opłaca się zakupić wersję pure zamiast smart? A może użytkownikom smart przyda się też uproszony pure?
Z pewnością nie jest to wtyczka, która może zastąpić smart:limit w rękach profesjonalisty. Na to jest tu zbyt mało regulacji i możliwości monitorowania (także wzrokowego), co dzieje się z sygnałem. Dość powiedzieć, że nie znajdziemy w pure:limit miernika głośności LUFS.
Za to z pewnością powinny przyjrzeć się tej wtyczce osoby początkujące lub te, które wprawdzie już jakoś tam obrabiają swoje nagrania, ale które nie bardzo mają czas czy ochotę na wnikanie w zawiłości używania limitera. Im sposób pracy pure powinien odpowiadać - ładujemy wtyczkę, odtwarzamy parę sekund nagrania i cyk, mamy dobrane parametry (z reguły sensownie). Muszę przyznać, że na tle "inteligentnej" konkurencji wtyczki Sonible nie wypadają źle, więc nie jest to tak zupełnie pozbawione sensu.
A czy osoby mające już smart:limit powinny się wersją pure zainteresować? Mogą. W większości niewymagających prac okaże się ona wystarczająca, a jej interfejs jest prościutki i nie zajmuje dużych obszarów ekranu oraz nie rozprasza. Jeśli zaś okaże się, że jednak trzeba zaintegrować głębiej, to zawsze można zastąpić ją smartem. I tą drogą postanowiłem pójść.
Komentarze
Prześlij komentarz