[K] W. A. Production Vocal Cleaner

Dopiero co opisywałem pierwsze wrażenia z testowania Voxessora, a w komentarzach znalazłem sugestię ponoć lepszego procesora głosu mówionego, który kompleksowo załatwia obróbkę nagrania lektorskiego. Czy tak jest faktycznie i czym różnią się oba rozwiązania - o tym poniżej.

Co ma, a czego nie ma

Faktycznie, w zarysach Vocal Cleaner przypomina Voxessora - zasadniczo głos (wokal lub głos lektorski) po przejściu przez te procesory ma być obrobiony, czyli teoretycznie nie trzeba mu żadnych dodatkowych zabiegów, aby móc go uznać za finalny. Już podczas testów Voxessora wyszło na jaw, że w jego przypadku bez odszumiacza i dodatkowego procesora transjentów się nie obędzie, jednak Vocal Cleaner ma tu lekką przewagę: wbudowany odszumiacz. Nie ma za to kompresora i "inteligentnego" profilowania głosu. Czy to źle?

Jeśli chodzi o odszumiacz wbudowany w Vocal Cleanera, to działa on całkiem sprawnie, troszkę na zasadzie odszumiacza NS-1 od Waves. Czyli nie pobiera próbki szumu z jakiegoś szerszego zakresu, tylko działa "na bieżąco", należy zatem precyzyjnie dobrać próg zadziałania i stopień odszumiania, żeby uniknąć metalicznych artefaktów. Dokładnością ustępuje wprawdzie mojemu ulubionemu Klevgrand Brusfri, ale źle nie jest i do nagrań "na żywo" ta jakość wystarczy, zwłaszcza że wspomóc się można obecną w pluginie bramką szumów. Zasada powinna być więc taka - obniżamy szum do takiego poziomu, by tam, gdzie pokrywa się z głosem, był słyszalny minimalnie (głos i tak będzie go maskował), zaś w dłuższych fragmentach ciszy wytnie go bramka - zwłaszcza że reguluje się w niej nie tylko próg zadziałania, ale też siłę tłumienia.

Oprócz odszumiacza i bramki, Vocal Cleaner uzbrojono w de-esser, filtr dolno- i górnoprzepustowy oraz specjalny suwak opisany jako "prezencja", który podbija lub osłabia średnie i górne tony, zwiększając czytelność wokalu (ale też jednocześnie wprowadzając do niego nieprzyjemną chropowatość). Nie zapomniano o bardzo przydatnym w przypadku tego typu procesorów pokrętle typu dry/wet, czyli możliwości ustalenia proporcji między sygnałem oryginalnym a przetworzonym.

Praktyka

Żeby ostatecznie przekonać się, co oba procesory są warte, postanowiłem zderzyć je z dość trudnym materiałem dźwiękowym, powstałym jeszcze na potrzeby artykułu o walce z szumem. Sygnał jest trudny, bo nagrany z dość wysokim poziomem mikrofonem WA 87, z włączonym komputerem, czyli szumy są znaczne. W obu przypadkach stosowane były tylko pojedyncze procesory, nie odszumiałem sygnału, nie usuwałem transjentów ani nie poprawiałem jakości niczym innym. Zalecam odsłuch w słuchawkach:

Nagranie oryginalne, POBIERZ


Voxessor, POBIERZ


Vocal Cleaner, POBIERZ

Ocenę pozostawiam Wam, ja natomiast pozwolę sobie zgodzić się z komentarzem pod postem o Voxessorze, że Vocal Cleaner wydaje się jednak lepszy, a na pewno praktyczniejszy. Przekonuje mnie skuteczność połączonego odszumiacza i bramki, które razem dość sprawnie ograniczają szum w nagrywanym materiale - w przypadku Voxessora jesteśmy albo skazani na szum, albo na bardzo precyzyjne wysterowanie wbudowanej bramki. A wiadomo, że z bramkami nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza w kontekście "zjadania" przez nie cichych końcówek wyrazów.

Zgoda, że przydałby się jeszcze jakiś ogranicznik transjentów, który pomógłby ujarzmić nieco głoski "p" czy "k" oraz wyciszyć delikatne "mlaśnięcia" sklejonych ust, jednak szczerze wątpię, czy dałoby się zrobić moduł na tyle dobry, by mógł konkurować ze Spiffem. No, ale jakieś pole do rozwoju istnieje - podobnie mogłaby się pojawić jakaś forma kompresji, bo obecnie znów do zapewnienia pełnego łańcucha nie wystarczy pojedyncza wtyczka - trzeba za nią zapiąć i kompresor, i ogranicznik transjentów.

Wszystko w jednym?

Niestety, oba testy przekonały mnie, że do osiągnięcia wysokiej jakości i tak muszę pozostać przy dotychczasowym łańcuchu przetwarzania - czyli osobno korektor, kompresor, de-esser, odszumiacz, procesor transjentów i limiter. Wszystkie te elementy, zbudowane z wysokiej klasy wtyczek (FabFilter, OEKSound i Klevgrand), dają sumarycznie lepszy efekt niż pojedyncza wtyczka. Szczególnie, że i tak tę jedną wtyczkę trzeba uzupełnić o przynajmniej dwie kolejne. Chyba że istnieje gdzieś cudo, zawierające naprawdę WSZYSTKO. Ale czy jakościowo przeskoczy zestaw dobranych pojedynczych wtyczek? Hm.


Komentarze