[K] Klevgrand Esspresso

Firmę Klevgrand bardzo sobie cenię od momentu, kiedy zacząłem używać ich aplikacji (pluginu) do odszumiania, czyli Brusfri. Od tego czasu nie używam już niczego innego do pozbywania się szumu, bo moim zdaniem Brusfri jest bezkonkurencyjne. Tym niemniej, gdy wybierałem narzędzie do usuwania sybilantów, mój typ padł na FabFilter Pro-DS - czego bynajmniej nie żałuję ani trochę. Jednak, jako że Siostra Be czasem potrzebuje sobie "odesowić" to i owo, a Pro-DS nie wygląda na łatwy w obsłudze (jest, ale nie wygląda), postanowiłem przyjrzeć się dokładniej pluginowi Esspresso, właśnie od Klevgrand. Sprawdzałem już go wprawdzie podczas wielkiego testu wszelakich tego typu wtyczek, ale - choć nie wypadł wtedy źle - chciałem przyjrzeć mu się dokładniej.

Na czym polega usuwanie sybilantów?

Czy w ogóle zawsze trzeba sybilanty usuwać? Oczywiście, nie zawsze - wszystko zależy od jakości nagranego materiału, w tym od mikrofonu i sposobu nagrywania, ale także i od osoby mówiącej czy śpiewającej. Czasem syczenia nie da się w żaden sposób uniknąć podczas rejestracji i wtedy do boju wchodzą de-essery. Są to specjalizowane korektory dynamiczne, czyli kompresory ustawione dla konkretnego zakresu częstotliwości. W momencie, gdy sygnał oznaczony jako "syczenie" przekracza ustalony próg, następuje jego tłumienie - poza tymi momentami sygnał jest przepuszczany bez modyfikacji.

Kłopot z de-esserami jest taki, ze trzeba je odpowiednio skonfigurować, co nie jest proste. Na szczęście większość de-esserów stara się, jak tylko może, uprościć cały proces - pokazują na wykresie wykryty "syk", umożliwiają odsłuch wycinanego sygnału czy graficzne przedstawienie poszczególnych zakresów. Nie inaczej jest w Esspresso, jednak tutaj uproszczenia poszły bardzo daleko i na pierwszy rzut oka wtyczka sprawia wrażenie zabawki. Tak jednak nie jest - przyjrzyjmy się oknu Esspresso uważniej.

W prostocie siła

Cały obszar roboczy (poza górnym paskiem z nazwą wtyczki i logo firmy) zajmuje wykres fali dźwiękowej. Jest on podzielony na dwie części - górną i dolną. Górna służy do ustawiania parametrów detekcji, czyli wykrywania "syków", dolna zaś do ustawiania parametrów tłumienia. W obu przypadkach robi się to... trzema liniami. Prawa i lewa służą do zawężania zakresu częstotliwości, a pozioma - do ustawienia... poziomu (syku albo tłumienia).

Esspresso pomaga jeszcze w ten sposób, że wykrywa "syk" i koloruje go na błękitny kolor, co znakomicie ułatwia ustawienie prawidłowych zakresów - nie za wąskich i nie za szerokich. Poziom "syku" i tłumienia musimy już ustawić "na ucho". Ważne, żeby nie przesadzić - co w przypadku de-esserów objawia się najczęściej seplenieniem a'la Kaczor Duffy.

Po lewej stronie okna dostrzeżemy jeszcze subtelny suwak czułości wykrywania "syku", przycisk z literą S do posłuchania wycinanego sygnału oraz (w dolnej części) przełączniki trybu działania de-essera: czy ma on działać na całym spektrum częstotliwości, tylko na konkretnym zakresie, czy ma działać jak filtr dolnoprzepustowy.

Jak zatem widać, wystarczy dosłownie chwila, by pojąć, co to narzędzie tak naprawdę robi i nauczyć się jego obsługi. Przyznam, że pod tym względem Esspresso bije na głowę nawet Pro-DS, nie wspominając o np. Waves Sibilance czy Eiosis e2deesserze. Jest przy tym skuteczny w bardzo "ładny" sposób, bo nie sposób dostrzec jego ingerencji, dopóki się go nie wyłączy. Nie wiem, czy można chcieć czegoś jeszcze?

Zgadza się też, że Pro-DS ma o wiele więcej funkcji - w tym oversampling, możliwość zdefiniowania charakteru głosu, przetwarzanie mid-side, czy funkcję side-chain - ale też i prawda jest taka, że w "normalnym użyciu", żeby np. przeprocesować mój głos do audiobooka, poza może oversamplingiem nie włączałem niczego dodatkowego - zaś widok okna Pro-DS może onieśmielić przy pierwszym kontakcie, bo nie wiadomo, czego trzeba użyć koniecznie, a co jest tylko dodatkową funkcją do profesjonalistów. W Esspresso takich wątpliwości zwyczajnie nie ma.

Esspresso!

No i teraz mam spory dylemat - całkiem jak w przypadku Cubase i Studio One. Dwa dla mnie równorzędne narzędzia, FabFilter Pro-DS i Klevgrand Esspresso walczą o bycie tym najważniejszym, a ja się nie mogę zdecydować. Ech, no i na co mi były te testy? Ale Wam polecam - jeśli dopiero szukacie skutecznego i łatwego w obsłudze de-essera, to Esspresso koniecznie weźcie pod uwagę. Kosztuje niewiele, a spokojnie dacie sobie z nim radę, nawet jeśli do tej pory nie mieliście z de-esserami nic do czynienia.

Komentarze