[K] W. A. Production - Vocal Shaper

W. A. Production to producent, u którego zdarzyło mi się kupić parę wtyczek, w tym np. Vocal Cleaner. Jakoś nie zapałem do tych wtyczek wielką miłością, więc do testów nowości pod tytułem Vocal Shaper podszedłem z dużym dystansem. Wiecie, to jedna z tych wtyczek, które obiecują obrobić wokal od A do Z, i to w jakości studyjnej, zawstydzającej konkurencję. Za 16 dolarów - przynajmniej w promocyjnym okresie inauguracyjnym. Czy to się mogło udać?

Pierwszy rzut oka, czyli co tu mamy?

Vocal Shaper faktycznie próbuje zrobić z dźwiękiem wszystko: ma leveler do wyrównywania głośności, ma kompresor do zmniejszania dynamiki, ma sporo kontrolek wpływających na poszczególne częstotliwości, ma także coś w rodzaju de-essera oraz odszumiaczo-ekspandera. A na koniec można całość przyprawić efektami saturacyjno-poszerzającymi. Rzecz jasna, kierowany złośliwością zmusiłem wtyczkę do korygowania lektorskiego nagrania zrobionego za pomocą Shure'a SM7B w niezbyt przychylnych okolicznościach. Zgodnie z przewidywaniami, wtyczka nie poradziła sobie jakoś rewelacyjnie, ale i tak lepiej, niż się spodziewałem. To wzbudziło moją ciekawość.

Zanim jednak poszedłem dalej, posłuchałem dema od producenta, które znów zmniejszyło mój entuzjazm, bo ani nie gustuję w zaprezentowanych rodzajach muzyki, ani w ogóle nie planowałem używać wtyczki do obróbki wokali muzycznych, tylko nagrań lektorskich. Nic to.

To się jednak może udać

W mojej praktyce obróbkowej przede wszystkim muszę opanowywać dół pasma, kontrolować poziom dynamiki i... redukować sybilanty, bo mam z nimi kłopot w moich nagraniach. Postanowiłem zatem potestować wtyczkę na nagraniu z jednego z najbardziej podkreślających sybilanty mikrofonu, jakim dysponuję - Universal Audio SC-1.

Według instrukcji wtyczki, warto w pierwszej kolejności zadbać o dynamikę. Mamy tu do dyspozycji dwa służące do tego celu narzędzia, które można stosować osobno: leveler i kompresor. Ten pierwszy wyrównuje głośność (pogłaśnia ciche fragmenty, a ścisza głośne) w oparciu o analizę bazującą na szumie różowym. Tak wyrównany sygnał lepiej (bardziej "przezroczyście") poddaje się kompresji, bo już w tym momencie nie ma zbyt dużych różnic dynamicznych, więc kompresja nie jest aż tak mocno słyszalna. I muszę przyznać, że faktycznie, to działa, a jeśli dobrze dobierze się ustawienie levelera, to kompresja nie musi być duża (i czasem - w nagraniach lektorskich właśnie - można ją wręcz pominąć).

Radioaktywna zieleń i w pełni skalowalny interfejs - nowoczesność!

Ciekawie wypada "odszumiacz", nazwany tutaj Cleanerem. Całkiem nieźle radzi on sobie ze statycznymi szumami, niestety jednak inne dźwięki są tłumione przez niego tak sobie. Instrukcja wspomina, że Cleaner powinien sobie radzić z tłumieniem oddechów - i faktycznie, oddechy są tłumione, ale w dość osobliwy sposób. Głośny pozostaje początek, za to im dalej przekręcimy gałeczkę, tym oddech będzie krótszy. Nie sądzę, by tego typu rwane oddechy wypadały naturalniej niż oddech pozostawiony w postaci oryginalnej. Dlatego właśnie moim zdaniem wtyczka nie nadaje się do nagrań mocno zaszumionych - wtedy siłą rzeczy będziemy chcieli wzmocnić działanie Cleanera, co wprawdzie zredukuje szumy, ale też wpłynie niekorzystnie na oddechy.

To, co mnie - szczerze mówiąc - najbardziej ciekawiło, to skuteczność nietypowego de-essera. Przypisana do niego gałka nosi etykietę S-Volume. Czy de-esser zrealizowany tylko jednym pokrętłem może być skuteczny? Okazuje się, że... w pewnym zakresie tak. Faktycznie, wtyczka radziła sobie z "eskami" z SC-1, dała też radę w dużym stopniu "od-esowić" nagranie z Lewitta LCT540S, a do tego przyznaję, że jest w miarę przezroczysta brzmieniowo. W przypadku pewnych głosów i pewnych mikrofonów, gdy nagranie naprawdę mocno "syczy", zakres regulacji okaże się mimo wszystko zbyt mały. Jeśli miałbym wskazać minus S-Volume, to nie radzi sobie z kilkoma zakresami, tzn. jeśli mamy wyraźne "eski" w jednym paśmie i "gwiżdżące" głoski "sz" i "ż" w innym paśmie, to lepiej będzie redukowane tylko jedno z tych pasm. To jednak przypadłość wielu, także bardzo specjalizowanych de-esserów, które z reguły są "jednopasmowe"... Z ciekawostek, instrukcja wspomina, że S-Volumne powinno także redukować mikro-mlaski, czyli efekt sklejania się ust, ale pod tym względem działanie jest moim zdaniem dość symboliczne.

Jest wsparcie GPU dla interfejsu użytkownika ;) I możliwość zrobienia screenshota!

Z dostępnego korektora korzystałem tylko częściowo, to znaczy aplikowałem filtr górnoprzepustowy gałeczką Cut, resztę gałek zostawiając w spokoju jako zbyt zgrubnie działające. Normalnie, np. w FabFilter Pro-Q3, usuwam delikatne rezonanse w określonych wąskich pasmach, ale tak precyzyjnej operacji w Vocal Shaperze się nie zrobi.

Z dużą ostrożnością należy podchodzić do dużej gałki Demud, której zadaniem jest usuwanie "zamulenia" dźwięku. Polega to na ingerencji w pasmo między 60 a 360Hz - czyli de facto mamy do czynienia z "inteligentnym" korektorem dynamicznym (ewentualnie kompresorem pasmowym) - im większe wykrywane rezonanse w tym paśmie, tym mocniejsza redukcja. Zalecam zachować daleko idący umiar w kręceniu gałką Demud, bo bardzo łatwo jest zbyt mocno "wyciąć" dół pasma, co nie brzmi dobrze zwłaszcza przy przetwarzaniu męskich głosów.

Jeśli mamy do czynienia z wyjątkowo "ciemnym" brzmieniem, które chcemy delikatnie rozjaśnić bez brutalnego podbijania górnych pasm korektorem, możemy ostrożnie zastosować pokrętło Air - ale podkreślam, ostrożnie!

Na koniec mamy jeszcze do dyspozycji trzy pokrętła "efektowe". Heat to coś w rodzaju przyjemnej (jeśli nie przesadzimy) saturacji. Depth teoretycznie odpowiada za "oddalenie" głosu od słuchacza, choć na "suchym" wokalu bez punktów odniesienia w postaci muzyki brzmi to po prostu tak, jakbyśmy dodali do sygnału leciutkiego pogłosu (takiego, wiecie, pogłosu niezaadaptowanego pokoju). Spread z kolei to próba "rozszerzenia" głosu w panoramie stereo - także podejrzewam, że będzie to miało więcej sensu w kontekście muzycznym niż lektorskim.

Wśród presetów próżno szukać typowo przeznaczonych do nagrań lektorskich...

Na koniec wypada wspomnieć o przełącznikach na dole okna wtyczki - bardzo przydaje się guziczek Rst, czyli Reset, zerujący ustawienia wtyczki (ale uwaga - nie da się cofnąć jego działania!). AGC to automatyczna kompensacja głośności - program przez pięć sekund "słucha" sygnału wejściowego, po czym aplikuje odpowiednie wzmocnienie na wyjściu, żeby zachować odczuwalną głośność. Pomiar dokonywany jest jednokrotnie, po włączeniu funkcji.

Niezwykle przydatny jest za to limiter Lim, bardzo skuteczny jako zabezpieczenie, żeby z wtyczki nie wyszedł sygnał zbyt głośny, mogący powodować przesterowania w kolejnych ogniwach łańcucha. X4 to z kolei poczwórny oversampling, mający za zadanie ograniczyć aliasing, czyli dość subtelne zakłócenia związane z przetwarzaniem cyfrowego, próbkowanego dźwięku.

Podsumowanie

Czy to jest narzędzie zastępujące szereg specjalizowanych i profesjonalnych wtyczek? Na pewno nie dla każdego. W zadaniach prostszych, gdy zależy nam na czasie, a same nagrania są już całkiem niezłej jakości - owszem, Vocal Shaper może okazać się przydatny, np. do obróbki głosu w podcaście. Warunkiem jest owa "całkiem niezła jakość" - to nie jest wtyczka, która nam skutecznie oczyści nagranie z zakłóceń i pogłosu.

Tutaj delikatnie ściszymy statyczny szum czy niewielkie brumienie, wyrównamy głośność i poddamy głos całkiem sensownej kompresji; zredukujemy zbyt nachalne "eski" czy przeciwnie, dodamy nieco "powietrza" do stłumionych nagrań. Zawalczymy ze "skołtunionym" dołem pasma, gdzie zwykle pojawia się sporo rezonansów, zwłaszcza w domowych studiach nagraniowych. Czyli - jednym słowem - "pogłaszczemy" nagranie, by było ładniejsze czy bardziej efektowne.

Wydaje mi się, że ta wtyczka - co sugeruje sam zestaw dostępnych presetów - przeznaczona jest bardziej do obróbki wokalu w zastosowaniach muzycznych. W zastosowaniach stricte lektorskich widziałbym tu więcej narzędzi w rodzaju ściszania oddechów, usuwania mlasków, redukcji "popów", niemniej - coś da się zdziałać. Tak właśnie mniej więcej za 16 dolarów...

Komentarze