[K] FileImporter 2.5 - wersja dojrzała

Już od ponad pół roku korzystam z programu FileImporter, o czym zresztą wspominałem jeszcze w październiku 2023. Nie będę tu może wchodził we wszystkie szczegóły - ciekawych odsyłam do powyższego wpisu. Program jednak rozrósł się i postanowiłem wspomnieć o kilku rzeczach, które znacząco ułatwiają mi teraz życie (jeszcze bardziej).

Problem, którego nie ma?

Zasadniczo chodzi o zgrywanie plików audio z różnych urządzeń, na których je tworzę. To proste, zdawałoby się, zagadnienie staje się męczące, gdy mamy wiele takich urządzeń, a każde z nich przechowuje dane audio nieco inaczej, w innych folderach i stosuje różne nazewnictwo plików. Wówczas do białej gorączki może doprowadzić sprawdzanie, czy plik REC0001.wav na lokalnym dysku to ten sam REC0001.wav w urządzeniu - zwłaszcza że ja pliki po zgraniu często obrabiam, np. monofonizuję czy od razu przycinam, a nie zawsze pamiętałem, by zmienić ich nazwy. Stąd zamieszanie, pomyłki, duplikaty i tak dalej.

Użytkownicy pojedynczego urządzenia wzruszą ramionami, bo ich ten problem niespecjalnie dotyka - ale ja używam równolegle przynajmniej trzech takich urządzeń, a sporadycznie liczba ta dochodzi do ośmiu.

Idea

Idea działania FileImportera jest prosta: program ma umieć pobierać dane z różnych urządzeń, unifikować nazwy plików i zgrywać je (z przeniesieniem, jeśli to możliwe) do określonych folderów. Dobrze, gdyby pliki można było odsłuchać i zgrać tylko wybrane z nich, całkiem do rzeczy wydała mi się także funkcja kasowania niepotrzebnych już nagrań z urządzeń.

Mniej więcej tak działał FileImporter w momencie pisania poprzedniego tekstu - cóż więc się zmieniło?

Lenistwo do sześcianu

Apetyt rośnie w miarę jedzenia - znacie na pewno to powiedzenie. W przypadku zgrywania plików sprawdza się ono znakomicie - kiedy już FileImporter robił z grubsza to, co miał robić, zaczęły pojawiać się nowe pomysły.

Okazało sie, że pomysł z tagowaniem plików informacją o zastosowanym mikrofonie był strzałem w dziesiątkę. Metadane są odczytywane np. przez program BaseHead, więc mogę teraz odszukiwać na dysku pliki nagrane konkretnym mikrofonem, nie licząc na to, że akurat wpadłem na pomysł zmiany nazwy takiego pliku.

Zmiana nazwy pliku zresztą też znalazła swój finał w FileImporterze. Wbudowałem sobie bowiem funkcję umożliwiającą odsłuch pliku jeszcze przed zgraniem go na dysk, dzięki czemu nie zgrywam już "na ślepo", bazując tylko na pamięci i skojarzeniach z datą ("a, to był zeszły piątek, więc to był dziennik audio"). A skoro wiem, co zgrywam, to mogę też od razu odpowiednio nazwać plik, np. test_popfiltrow.wav. Obecnie przydatne okazują się trzy opcje:

Mogę zatem zachować oryginalną nazwę pliku (powiedzmy, bo dla np. RødeCastera 1 czy Røde Wireless Go2 i tak zmieniam oryginalne nazwy na zbudowane na podstawie daty). Mogę wpisać nazwę ręcznie, a jeśli mam wybrany mikrofon, którym dane nagranie powstało, mogę dać też nazwę tego mikrofonu jako nazwę pliku.

Akcje

W praktyce okazało się także, że bardzo często po zgraniu pliku coś jeszcze z nim robię, np. tworzę na jego podstawie "dziennik audio", konwertuję na plik mp3 czy generuję transkrypcję. To znów wymagało uwagi - najpierw uruchamiałem import pliku, a gdy ten się zakończył, odszukiwałem pliki na dysku i pojedynczo je obrabiałem.

Wprowadziłem zatem do FileImportera akcje, czyli mogę zdecydować, czy po zakończeniu importu danego pliku ma się wykonać jakaś dodatkowa akcja. "Akcja" w tym wydaniu to po prostu wywołanie jakiegoś zewnętrznego programu z docelową ścieżką zaimportowanego pliku. W ten sposób mogę uruchamiać np. skrypty pythonowe, których dotąd używałem właśnie ręcznie - wystarczyło podpiąć je pod menu kontekstowe i teraz sam FileImporter dba o ich odpalenie.

Najważniejsza w tym wszystkim jest bezobsługowość - po prostu podpinam urzędzenie, uruchamiam FileImportera, ustawiam sobie wszystko tak, jak chcę i odpalam, a sam mogę w tym czasie np. obejrzeć sobie coś na YouTube lub pisać posta na bloga. Wszystko dzieje się w tle, bez konieczności robienia dodatkowych czynności czy pamiętania o czymkolwiek.

Inne ułatwiacze

Ułatwiaczem, do którego bardzo szybko się przyzwyczaiłem, była możliwość usuwania plików z urządzenia. Najczęściej korzystam z RødeCastera 2, gdzie przy nagrywaniu powstają pliki nie tylko dla głównego mikrofonu, ale też np. dla ścieżek USB. Zgrywam zazwyczaj tylko główny mikrofon, a reszta plików zostawała na karcie. Po kolejnym uruchomieniu FileImportera ten znów proponował ich import i jedynym rozwiązaniem było ręczne pousuwanie plików lub format karty pamięci. Dodałem zatem opcję kasowania plików z poziomu FileImportera i jak się okazało, korzystam z niej bardzo często, bo działa dużo szybciej, niż wychodzenie z trybu transferu danych i formatowanie karty w RødeCasterze 2.

Drugą funkcją, która okazała się "strzałem w dziesiątkę", jest kopiowanie ustawień między sesjami nagraniowymi. Zwykle w danym czasie mam podpięty jakiś jeden mikrofon, a z nagraniami chcę zrobić podobną rzecz. Wchodzenie do każdej sesji i zaznaczanie za każdym razem mikrofonu 1 i 2, wybieranie dla nich osobnych wartości czy wspólnych akcji jest irytujące. Teraz mogę zrobić tak, że ustawiam pracowicie wszystko w jednej sesji, po czym z jej poziomu wywołuję polecenie skopiowania ustawień do pozostałych sesji i tyle.

Dość

Ten wpis nie powstał, by się chwalić. Po pierwsze, pokazuje rozwój narzędzia, które jest często stosowane i rozbudowywane o potrzebne funkcje, co dla mnie - programisty - jest interesujące samo w sobie. Po drugie, jest zapisem obecnego stanu, bo jestem ciekaw, czy za kolejnych parę miesięcy wrócę do tego tekstu z refleksją, że FileImporter rozrósł się jeszcze bardziej (i ciekawe, o jakie funkcje).

Obecnie nie czuję dalszej potrzeby rozszerzania funkcjonalności, choć ciekawa byłaby możliwość inicjowania trybu transmisji danych właśnie od strony FileImportera - teraz muszę w urządzeniu uruchamiać odpowiednią funkcję, chociaż o tym, że da się to zrobić także "od strony" komputera przekonuje oprogramowanie Røde Central. Cóż, zobaczymy.

Komentarze