[S] Adapter mikrofonowy Boya BY-35C-XLR Pro

Tak się jakoś składa ostatnio, że często przez moje ręce przechodzi sprzęt firmy Boya. Nie jest to związane z żadnym sponsoringiem, ot, produkty tej firmy mają bardzo korzystny stosunek jakości do ceny i to jest głównym powodem, dla którego na przykład zdecydowałem się niedawno na zakup uchwytu elastycznego BY-C10. Teraz potrzebowałem drugiego adaptera XLR, potrafiącego zmieniać zasilanie phantom na plug-in - miałbym wówczas możliwość porównania w testach mikrofonów Lewitt LCT040, wbudowanych mikrofonów Tascama X8 oraz leżącej chwilowo odłogiem pary Røde VideoMicro. Te ostatnie mają właśnie wyjścia w formacie mini-jack, więc musiałbym mieć jeszcze jeden adapter oprócz Røde VXLR+. Postanowiłem zatem sprawdzić, czy kosztujący 48zł BY-35C-XLR Pro jest w stanie konkurować jakościowo z VXLR+. Ważny jest w tym wszystkim dopisek Pro, bowiem istnieje także wersja bez "Pro" i wówczas nie ma ona modułu konwersji zasilania, zatem podłączenie mikrofonu za jej pośrednictwem i włączenie zasilania phantom będzie się wiązać w wielu przypadkach z "usmażeniem" mikrofonu.

Zresztą, z ową wersją Pro wiążą się przygody ze zdobywaniem adaptera. Najpierw zamówiłem go w jednej firmie, która po kilku dniach przysłała mi wersję bez Pro. Odesłałem, bo wpadłem w międzyczasie na myśl, że przydałyby mi się jednak dwa identyczne adaptery, żeby poza porównywaniem z VXLR+ móc później porównywać same mikrofony - warto byłoby mieć dwa identyczne adaptery. Zamówiłem więc nową parę w innej firmie, mającej na stanie wersje Pro. I co? Ta firma również przysłała wersję bez Pro, mimo ewidentnego dobrego opisu i zdjęcia w sklepie. Tu jednak postanowiłem poczekać na wymianę i wreszcie - po w sumie dwóch tygodniach - mogłem zacząć testy...

Nic nadzwyczajnego

Kiedy paczuszka z dwoma BY-35C-XLR Pro w końcu dotarła do mnie, zważyłem adaptery w dłoni. VXLR+ jest zbudowany jak czołg (pomijając plastikowy klips) i waży 48g - BY-35C to zaledwie 31,6g (a wersja bez Pro jest jeszcze o 6 gramów lżejsza). Adapter jest mimo to niezwykle solidny i nie widzę specjalnie możliwości, by go uszkodzić w jakikolwiek sposób (chyba, żeby go zalać). Mimo mniejszej masy, 35C-XLR Pro jest dłuższy i grubszy od adaptera Røde:

Od lewej: Røde VXLR+, BY-35C-XLR Pro oraz najmniejszy BY-35C-XLR (bez Pro)

Fizycznie nie mam adapterowi Boya nic do zarzucenia - zarówno złącze XLR, jak i gniazdo mini-jack są wykonane starannie, nie wykazują luzów czy oporów. Bez problemu wpiąłem je zarówno do posiadanych kabli XLR, jak i umieściłem bezpośrednio w gnieździe Tascama X8.

Praktyka

Pierwszy test był oczywisty: wpiąłem jeden mikrofon Røde VideoMicro do VXLR+, drugi zaś do BY-35C. Same mikrofony zamocowałem na stereo-barze, równolegle do siebie i nagrałem nimi ten sam sygnał (czyli samego siebie). Potem zamieniłem mikrofony miejscami (tzn. podpiąłem je odwrotnie, do innych adapterów) i ponownie nagrałem sygnał - chodziło mi przede wszystkim o uniknięcie wpływu ewentualnych różnic między samymi mikrofonami.

Oba nagrania zamieszczam w spakowanym pliku dla osób mających ochotę przesłuchiwać i porównywać. Ja osobiście różnic żadnych nie wykryłem - w obu przypadkach zarejestrował się praktycznie taki sam sygnał, bez przydźwięków, brumienia, syczenia czy trzasków. Oba adaptery dobrze spełniły swoją rolę.

Drugim testem było porównanie nagrań stereofonicznych z trzech par mikrofonów: wbudowanych w Tascama X8, Lewitt LCT040 oraz Røde VideoMicro. Testy przeprowadziłem w ustawieniu XY, bo tylko to ustawienie jest wspólne dla każdej z par. Ustawienia ORTF nie da się uzyskać w mikrofonach Tascama, jest tam troszeczkę inny rozstaw kapsuł. Po szczegóły i przykładowe nagrania zapraszam do suplementu testu VideoMicro, tu napiszę tylko, że adaptery Boya sprawiły się bardzo dobrze (po prostu działały) i nadal nie mam im nic do zarzucenia.

Jakość za połowę ceny

Z moich testów wynika, że decydując się na zakup adaptera Boya BY-35C-XLR Pro zamiast Røde VXLR+ tracimy... tylko klips. Zyskujemy na wadze i cenie - za około 100zł możemy kupić dwa adaptery, a jednocześnie to samo 100zł nie wystarczy nam na zakup choćby jednego adaptera VXLR+. Trudno nie odnieść wrażenia, że ewidentnie płacimy w tej sytuacji za markę. Broń Boże nie twierdzę, że VXLR+ jest beznadziejnej jakości lub coś jest z nim nie tak. Jest po prostu za drogi - ja przynajmniej nie widzę żadnej jego przewagi nad konkurencją, może poza robieniem solidniejszego wrażenia, bo jest cięższy (a że podobne wrażenie odnosiłem już przy testowaniu Podmica, to coś czuję, że fachowcy od Røde bardzo wzięli sobie do serca słowa Borysa "the Blade" z filmu Snatch: "Heavy is good. Heavy is reliable. If it doesn't work, you can always hit him with it").

Przechodzą zatem do podsumowania: jeśli ktoś potrzebuje tego typu adaptera, to spokojnie możne polegać na BY-35C-XLR Pro. To urządzenie wykonane solidnie i robi dokładnie to, czego od niego wymagamy. Tylko upewnijcie się, że sklep NA PEWNO przyśle Wam wersję Pro!

Komentarze