[Cubase] Steinberg Cubase 11 Pro
To jakieś szaleństwo. "Wyścig zbrojeń" między Steinbergiem a PreSonusem trwa i co jedna firma wypuści nową wersję swojego flagowego produktu z nowymi funkcjami, to za chwilę druga próbuje ją przebić swoją ofertą. Dopiero co w październiku ekscytowałem się nowymi funkcjami w Studio One 5.1, to aktualizacja Cubase'a do wersji 11 każe mi się znów zastanawiać, którego z tych dwóch DAW używać. Bo tak to już jest, że po porzuceniu FL Studio w 2017 roku nie mogę się zdecydować. Album Flashback powstał w całości w Cubase, ale już album Expectation - w Studio One. Gdy zacząłem nagrywać covery z ATARI, znów do łask wrócił Cubase, bo często korzystałem z nagrywania retrospektywnego oraz z Omnisphere (które w parze ze Studio One sprawiało wówczas kłopoty). Po poprawce Spectrasonics i aktualizacji SO do wersji 5.1, album Synergy znów powstał w DAW PreSonusa (i bardzo dobrze mi się w nim pracowało). A teraz?...
Dobra robota!
Początkowo nie byłem przekonany, czy aktualizacja do wersji 11 jest warta zachodu. Jednak dofinansowanie ze strony Świętego Mikołaja spowodowało, że mój sceptycyzm zmalał, a obejrzenie entuzjastycznej "recenzji" Doma Sigalasa sprawiło, że jednak się skusiłem. "Jedenastka" nadeszła.
I tu od razu pierwsze pochwały dla Steinberga, który przy aktualizacji NARESZCIE nie zmusza nikogo do pobierania 30-40GB danych, z których później się nie skorzysta. Obecnie "jedenastka" jest podzielona na moduły i można pobrać/zainstalować tylko wybrane z nich (odetchnąłem z ulgą). Znalazły się, rzecz jasna, reakcje negatywne na tę nowość, bo ponoć teraz NIE WIADOMO, co pobrać - według mnie to bzdura, bo wymagane składniki są czytelnie opisane, tak samo jak opcjonalne, więc to raczej narzekanie dla narzekania.
Tacy sami...
Po uruchomieniu lekka konsternacja, bo zewnętrznie oba programy praktycznie niczym się nie różnią, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Dla mnie najważniejsze zmiany zaszły w oknie edytora MIDI, którego używam najczęściej z wszystkich modułów Cubase'a. Zanim jednak o tym opowiem, kilka ciekawostek o innych zmianach.
Cubase 10.5 Pro
Cubase 11 Pro
Przede wszystkim znacząco usprawniono Sampler, w którym jest nareszcie funkcja przycinania, pojawiły się też dwa generatory LFO do sterowania różnymi parametrami samplera. W połączeniu z wygodnym mechanizmem "cięcia" załadowanej próbki daje to całkiem spore możliwości, porównywalne z niektórymi wirtualnymi instrumentami. Wrzucamy próbkę (jakikolwiek dźwięk) i zamieniamy ją w grający instrument - sam dotąd tego nie używałem, ale po prezentacji Doma dziwnie nabrałem ochoty do spróbowania tego sposobu.
Cubase 10.5 Pro
Cubase 11 Pro
Mamy też teraz do dyspozycji SuperVision, czyli "megamiernik", jeśli mogę tak to nazwać. To bardzo rozbudowane narzędzie, którym można monitorować chyba wszystkie aspekty dźwięku, przechodzącego przez tę wtyczkę. Różnego rodzaju widma, wskaźniki, wykresy - no, bajka. Co najciekawsze, narzędzie da się konfigurować i można sobie w nim umieścić to, co chcemy - np. po prawej tradycyjne wskaźniki, po lewej analiza spektralna albo pokazywanie wysokości dźwięków. Kolejny raz szkoda, że nie jest to normalny plugin VST, którego można by używać także w innych DAW.
Z nowych wtyczek mamy ponadto Squashera, czyli wielopasmowy kompresor, Frequency 2, czyli nowoczesny korektor dynamiczny oraz Imager, który ideowo bardzo zbliżony jest do Imagera od iZotope - można nim regulować szerokość panoramy w funkcji częstotliwości (czyli najczęściej niskie pasmo w mono, wysokie w bardzo szerokim stereo).
Wszystkich zainteresowanych opisanymi właśnie nowinkami serdecznie przepraszam za lakoniczny opis, bo niespecjalnie je do tej pory testowałem - w sumie i tak największe szanse na użycie ma tylko Imager, bo takie Frequency 2 na pewno nie wygra u mnie z FabFilter Pro-Q3. Być może wypróbuję jeszcze nowy Sampler, bo przyznam, zaciekawił mnie.
MIDI!
Moje kochane MIDI! Mam ochotę zakrzyknąć jak przy opisie Studio One 5.1 - NARESZCIE! Nareszcie modły użytkowników zostały wysłuchane i Steinberg zaimplementował krzywe do sterowania parametrami CC. Tym samym wytrącono mi z ręki argument, którym podpierałem się przez ostatni miesiąc, decydując się na Studio One - bo tam wygodniej zmienia się krzywe modulacji i ekspresji. Teraz wahadło poszło w drugą stronę, bo edycja stała się nieco łatwiejsza właśnie w Cubase (zmieniono także edycję PitchBend, dając zamiast abstrakcyjnego zakresu 0-127 po prostu możliwość wskazania liczby półtonów góra-dół).
Ale to nie koniec. Do edytora MIDI wprowadzono asystenta skal i to jest dopiero cudo! Ustawiamy w nim skalę naszego utworu, np. d-moll i możemy teraz albo wyświetlić sobie położenie "prawidłowych" dźwięków (czyli dźwięków ze skali), możemy włączyć przyciąganie do tych dźwięków, możemy włączyć nagrywanie tylko dźwięków w skali oraz "wyrównać" zaznaczone dźwięki do skali. Jest to coś fenomenalnego, zwłaszcza dla takiego teoretycznego beztalencia jak ja. Oczywiście, wiadomo, że utwór w jakiejś tonacji może zwierać także dźwięki spoza skali (a często to te dźwięki stanowią o "smaczku" danej kompozycji), ale uznaję rozwiązanie Steinberga za krok w bardzo dobrym kierunku, aczkolwiek nie jest to jeszcze rozwiązanie idealne.
Do edytora MIDI wstawiono też - chyba wzorem Studio One, bo tam się rzecz pojawiła dwa miesiące temu - możliwość wyświetlania dodatkowych pasków np. z etykietami, akordami, aranżacją itd. Dzięki temu nie trzeba już robić edycji nieco "na ślepo", zapamiętując jedynie numery taktów.
SpectraLayers One
Steinberg do swojego sztandarowego DAW dodał tym razem super niespodziankę - aplikację SpectraLayers One, która jest (przynajmniej na screenach u innych ludzi) odpowiednikiem SpectraLayers Elements. Dlaczego u innych ludzi? Ano właśnie.
Przed aktualizacją Cubase'a wahałem się, czy jednak nie zdecydować się właśnie na SpectraLayers 7 Pro, które ma szereg bardzo ciekawych funkcji, jak np. rozbijanie dowolnego nagrania na stemy, czyli poszczególne grupy - osobno wokal, osobno pianino, perkusja itp. Przyznam, że w czasie testów działało to nad wyraz sprawnie i już byłem skłonny decydować się właśnie na tę aplikację, gdy uświadomiłem sobie, że w zasadzie wystarcza mi ekstrahowanie samego wokalu - a to potrafi też wersja One. Ostatecznie też wygrał wariant Cubase 11 + SpectraLayers One. Żeby mi wersja próbna nie "bruździła", usunąłem ją przed aktualizacją.
Jakież było moje zdziwienie, gdy po uruchomieniu Cubase'a i wejściu do SpectraLayers okazało się, że to nadal jest wersja Pro, której już na dysku nie powinno być (a przynajmniej nie ma jej w Panelu Sterowania). I nie chodzi tylko o nazwę, bo nadal mam dostęp do wyciągania wszystkich stemów z nagrań.
Prawdopodobne wydają mi się dwie możliwości: albo jest to jakiś błąd i instalator wersji One uznał jakieś pozostałości po testowej wersji Pro za pełnoprawną wersję Pro, albo też do końca okresu testowego (28 grudnia) będę miał dostęp do funkcji wersji Pro, a po tym okresie zmieni się ona w wersję One - co wydaje mi się bardziej prawdopodobne.
Edycja z 05 stycznia 2021: po 28 grudnia SpectraLayers przestało być wersją Pro i stało się zwykłą wersją One, która - nawiasem mówiąc - poza ekstrakcją wokalu niewiele ma do zaoferowania...
Abstrahując jednak od zamieszania licencyjnego, SpectraLayers podoba mi się coraz bardziej. Na YouTube nareszcie pojawiły się jakieś sensowne tutoriale (na ich brak narzekałem przy okazji testów wersji 6), a i wydobywanie wokalu idzie już bardzo sprawnie - przy pierwszym kontakcie wręcz sprawia to wrażenie magii, bo "jak to możliwe?" Gdybym obecnie obrabiał dużo plików dźwiękowych, a szczególnie zajmował się ich naprawą, to z pewnością zwróciłbym uwagę na tę aplikację, bo podoba mi się o wiele bardziej, niż zbliżone rozwiązanie od iZotope, RX.
To w końcu który wygrywa?
To najbardziej palące pytanie, na które jednak nie ma odpowiedzi. Obecnie siły się niemal wyrównały - choć kiedy myślę o wszystkich za i przeciw, nadal Studio One jest nieco z przodu. A to przez obecność genialnej funkcji KeySwitches, która jest banalna w obsłudze i działa bez pudła, czego nie można powiedzieć o Expression Maps w Cubase. Cała reszta jest w moim odczuciu obecnie porównywalna - być może Cubase ma jakieś przewagi w komponowaniu muzyki pod obraz filmowy, ale tego nie wiem, bo nie tworzę tego typu muzyki.
Werdyktu zatem nie ma. Zdając się na prawdopodobieństwo, będę chciał wypróbować nowe rzeczy w Cubase, więc w najbliższych tygodniach to on będzie częściej uruchamiany - chyba, że powtórzy się to:
Komentarze
Prześlij komentarz