[K] Arturia AnalogLab V

Tuż po czarnym piątku, w zasadzie bardzo niespodziewanie (sądząc z reakcji użytkowników i recenzentów) Arturia objawiła światu najnowszy pakiet V Collection 8. Zawiera on trzy nowości, jedną prawie-nowość i dwie aktualizacje. Nowości są następujące: Emulator II, Vocoder i Jun-6, prawie-nowością jest włączenie w skład V Collection dostępnego dotąd osobno syntezatora OB-Xa (podobną "sztuczkę" zastosowano przy okazji V Collection 7 i syntezatora Pigments), zaś aktualizacje to zmodernizowane silniki istniejących już wcześniej Jup-8 i Stage 73.

Jako że obecna "promocyjna" cena aktualizacji jest zabójcza, darowałem ją sobie, poprzestając na udostępnionej za darmo aktualizacji AnalogLaba V, który - przypomnę - jest takim "best of" całego V Collection 8. Zawiera ponad 9000 presetów, które w podstawowym zakresie można dostosować do własnych potrzeb. Co ciekawe, nowy AnalogLab V jest sprytnie pomyślany - o ile dostęp do edycji nowości jest zablokowany, to bez problemu można edytować poprzednie (niezmienione) wersje syntezatorów, co sprawia, że piąta wersja może już teraz zastąpić czwartą, bo funkcjonalnie tylko zyskujemy.

Nowe brzmienia

Oczywiście w pierwszej kolejności rzuciłem się do osłuchiwania nowych syntezatorów. Zrazu faworytem był - rzecz jasna - OB-Xa, na którego ostrzyłem sobie od roku zęby, jednak dość szybko okazało się, że nie on jest najciekawszy. Wielkim zaskoczeniem była dla mnie fascynacja... Stage 73! Nie wiem, czy ta wersja brzmi lepiej od poprzedniej, czy po prostu po nagraniu Synergy coś mi się przestawiło w głowie na używanie B-3, Wurlitzera i teraz Rhodesa, ale strasznie mi się podobają dostępne tutaj brzmienia. No, no...

Jun-6 jest przyjemny, ale akurat nie jestem jakimś zagorzałym fanem starych czy nowych Rolandów - być może za dużo ich obecnie wszędzie, przez podsycaną przez samego producenta retro-modę. Emulator II ma fajne brzmienia, przywodzące mi na myśl stare nagrania Jean-Michela Jarre'a, natomiast kompletnie nie mam pomysłu, do czego mógłbym ich użyć. Vocoder zaś, z uwagi na wyłączoną możliwość edycji, nie daje dostępu do najciekawszej swojej funkcji, czyli modulowania głosu.

Nie tylko instrumenty

Oprócz nowych instrumentów zmienił się także interfejs graficzny wtyczki, co akurat cieszy mnie mniej. O ile bowiem suwaki edycyjne wyglądają bardziej stylowo i nowocześnie, to jednak zmiana czytelnych, małych i tekstowych przycisków oznaczających dany instrument na duże ikony z wizualizacjami znacznie spowalnia dostęp do żądanych brzmień. Przynajmniej tak to na razie odbieram - kiedy chciałem sprawdzić coś, musiałem grzebać się przez menu Instruments, zamiast kliknąć po prostu przycisk z symbolem syntezatora. Niemniej sprawiedliwie muszę przyznać, że prawdopodobnie po okresie przyzwyczajenia docenię czytelność nowego rozwiązania.

Jednak sama "wybierałka" to nie wszystko. Obecnie wtyczka podzielona jest na trzy zakładki - Library (czyli opisana wyżej "wybierałka"), Studio, gdzie możemy skonfigurować sobie dwuwarstwowe brzmienie (dwa różne syntezatory grające równocześnie) oraz Stage, gdzie można sobie przygotować listę presetów do wykonań na żywo, grupując je i nazywając. Całkiem fajny pomysł, nawiasem mówiąc.

V Collection 8

Wcale nie jestem obecnie przekonany, czy w ogóle będę aktualizował "siódemkę" - w zasadzie po testach AnalogLaba mam jakiś tam przegląd nowości i poza ciekawością Vocodera nie ma tam nic, co by spowodowało szybsze bicia serca - tak, Stage 73 jest przyjemny, ale na pewno nie na tyle, by płacić 200 euro za aktualizację. Może w przyszłym roku, gdy Arturia wprowadzi znaczną obniżkę i umożliwi zakup w ratach? Obecnie - dla mnie - nie ma to sensu. Owszem, cena aktualizacji równa jest cenie samego OB-Xa, a dostajemy przecież dużo więcej, ale moim zdaniem akurat OB-Xa też ma przesadzoną cenę.

No, tak czy owak, AnalogLab V sprawdza się świetnie i chwilowo wystarczy mi do wszystkich moich zastosowań. A w razie czego mam przecież V Collection 7.

Komentarze