[S] Mikrofon Austrian Audio OC18 Studio Set (po raz drugi)

Było już o PreSonusie PD70, było niedawno o JZ Vintage 11, a nie wspomniałem o nowym egzemplarzu Austrian Audio OC18. Pierwszy opisywałem w sierpniu 2023 roku - może zatem warto wspomnieć, dlaczego u mnie jest obecnie drugi egzemplarz OC18?

Co "się stało się"?

Testowany w sierpniu mikrofon działał dobrze przez parę tygodni, potem zaczęły się pojawiać dziwne zakłócenia w sygnale:

Zakłócenia w nagrywanym sygnale, POBIERZ


Rzecz jasna, nagranie dość mocno pogłośniłem, żeby zakłócenie było wyraźniej słyszalne, ale że ono występuje, nie można mieć wątpliwości. Zakłócenie to zaczęło występować dość losowo, niezależnie od tego, do jakiego urządzenia i czym mikrofon był podłączony. Nie jest to zakłócenie z sieci energetycznej, bo powyższe nagranie pochodzi z Zooma F3 zasilanego z akumulatorów, w pobliżu mikrofonu nie było też podczas nagrań żadnego smartfona czy np. routera.

Skoro zatem dysponuję po wymianie nowym egzemplarzem, de facto jest to sytuacja typu "po raz drugi", chociaż ma inną przyczynę niż poprzednie dwa przypadki.

Różnice

Poza odmiennym certyfikatem jakości nie zauważyłem żadnych różnic - poprzedni egzemplarz miał wpisaną datę produkcji 28 czerwca 2021, obecny pochodzi już z 2024 roku. Poza tym wszystko wygląda tak samo, mikrofon brzmi identycznie jak poprzednik z tą różnicą, że już nie generuje zakłóceń, co mnie bardzo cieszy.

Jako ciekawostkę zdradzę, że zarówno pierwszy, jak i drugi egzemplarz miały "przekrzywione" koszyki elastyczne. Zwróciłem na to uwagę, bo wcześniej oglądałem test Mike'a DelGaudio, gdzie nawet na miniaturze widać identycznie przekrzywiony koszyk. Rzecz jasna, można to łatwo naprawić:

Drugi raz

Przyznam, że mogłem zrezygnować z tego mikrofonu i odzyskać pieniądze. Z perspektywy czasu mogę jednak napisać, że nie żałuję, iż OC18 nadal znajduje się w moim posiadaniu. Razem z JZ Vintage 11 i Neumannem TLM102 stanowi trójkę moich ulubionych mikrofonów, którymi najprzyjemniej mi się nagrywa. I tak, piszę to zupełnie świadom tego, że przecież jako konkurencję mogę przeciwstawić im Lewitta LCT540S czy nawet Neumanna TLM103.

Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest banalna - sybilanty. Wspomniane trzy ulubione mikrofony (OC18, V11 i TLM102) to modele, które ten wysoki zakres częstotliwości, gdzie występują głoski syczące, traktują łagodnie i bez niepotrzebnego podbijania pasma. Oczywiście, i brzmienie TLM103, i LCT540S można w miarę prosto obrobić tak, by sybilanty nie były problemem, ale takiego JZ Vintage 11 nie trzeba praktycznie w ogóle obrabiać (poza standardowym filtrem górnoprzepustowym, który i tak nakładam na każde nagranie głosowe). Także OC18 nie wymaga specjalnych zabiegów, jeśli nagrywa się z wykorzystaniem jego standardowej gąbki.

Koniec powtórek

Raczej na tym mikrofonie kończy się historia "drugich razów". Wprawdzie mógłbym znów odzyskać np. Samsony czy Shure'a SM58, ale nie czuję do tych mikrofonów żadnych specjalnych sentymentów, a nie mają one niczego, co mogłoby zachęcić mnie do ponownego zakupu. Całą resztę ferajny nadal mam w swoich zbiorach, a o nowych niespecjalnie myślę. Nigdy wprawdzie nie należy mówić "nigdy", ale...

Mikrofon omawiałem w 134 odcinku podcastu "Gadanie Gadesa":

Komentarze