[K] OEK Sound Bloom

Ciekawa sprawa - mimo że od lat używam wtyczek Soothe i Spiff, nie napisałem o nich żadnego posta na bloga. Oczywiście, były wspominane choćby w Najnajnajach, a ostatnio szczególnie często używam Spiffa do redukowania odgłosów sklejonych ust zamiast iZotope Mouth DeClick. Tym razem postanowiłem napisać kilka słów na temat wtyczki, której używam (póki co) tylko w wersji testowej i nie jestem pewien, czy zdecyduję się na jej zakup.

Wtyczka stylistycznie nawiązuje do Soothe i Spiffa

Wszystko w jednym

Oglądając klipy reklamowe Bloom słyszy się hasła o poprawianiu jakości brzmienia, o redukowaniu rezonansów, wygładzaniu szorstkości i równoważeniu balansu. Od razu przypomniały mi się hasła reklamowe po wejściu na rynek rewolucyjnej (wówczas) wtyczki Gullfoss firmy SoundTheory. I rzeczywiście, obie te wtyczki mają - moim zdaniem - bardzo dużo wspólnego.

Dziś już prawdziwa klasyka - SoundTheory Gullfoss

W obu chodzi mniej więcej o to samo - wtyczka analizuje wchodzący do niej sygnał i COŚ z nim robi. To "coś" w przypadku Gullfossa jest trudno uchwytne, bo i autor nigdy specjalnie wylewnie nie opisywał szczegółów zaprojektowanego przez siebie algorytmu. Nie sposób jednak nie zauważyć, że faktycznie nagranie "przepuszczone" przez Gullfossa brzmi zazwyczaj po prostu lepiej. Algorytm znajduje problematyczne częstotliwości, tłumi je (albo wzmacnia - zależnie od ustawień) i w zasadzie jedyny problemem współpracy z Gullfossem była owa enigmatyczność i niewielka liczba dostępnych parametrów. Parę rzeczy dało się ustawić, ale resztę wtyczka robiła samodzielnie.

Bloom stoi w pewnym rozkroku między Gullfossem a Soothe 2. Część rzeczy jest robiona automatycznie, jednak użytkownik ma do dyspozycji np. podział na pasma, w ramach których może decydować o konkretnych parametrach. Z pewnością daje to dużo większą kontrolę:

Działanie Blooma możemy ograniczyć do zadanego obszaru pasma

Bloom

Czym jednak jest Bloom? Według producenta to adaptive tone shaper, czyli narzędzie do adaptacyjnego kształtowania brzmienia. Niewiele to wyjaśnia, ale chodzi o to, że dostajemy - w uproszczeniu - cztery obszary, na które podzielone jest całe spektrum częstotliwości. W ramach każdego obszaru możemy wybierać częstotliwość "centralną" i wzmacniać lub osłabiać działanie wewnętrznego algorytmu, który dąży do uzyskania w danym obszarze równowagi tonalnej. Co ciekawe, regulację można robić także z uwzględnieniem podziału na Mid i Side czy osobno kanał lewy i prawy.

Przeciągając suwak danego obszaru w dół sprawiamy, że częstotliwości w tym zakresie są tłumione, przeciągając w górę - wzmacniamy je. Jeśli żadnego suwaka nie przesuniemy, Bloom będzie samodzielnie "wyrównywał" pasmo z siłą wskazywaną przez pokrętło Amount.

Na wykresie spektrum częstotliwości można także zawęzić obszar, na który Bloom oddziałuje, dzięki czemu można go zamienić w dość skuteczny, a jednocześnie przezroczysty brzmieniowo de-esser:

Bloom w "trybie de-essera"

Co ciekawe, Bloom to nie tylko taki inteligentny dynamiczny korektor, ale jeśli przekręcimy pokrętło Amount mocniej, dźwięk zacznie być dodatkowo kompresowany (wpływ na brzmienie tej kompresji także mamy za pośrednictwem parametru Squash cal).

Nie mogło zabraknąć opcji przetwarzania side-chain, ustalania stosunku sygnału przetworzonego do oryginalnego czy pominięcia przetwarzania bypass. Samo pokrętło Amount ma jeszcze dwa pokrętła towarzyszące, Attack i Release, odpowiadające za czasy zadziałania efektu i zaprzestania działania.

Przyszłość?

Mam wrażenie, że tak będą wyglądały wtyczki przyszłości - niczym obecnie w korektorach graficznych, będzie można sobie całe pasmo podzielić na dużą liczbę obszarów, tam dowolnie ustawiać korekcję, kompresję (a może i saturację, pogłos, echo czy co tam jeszcze ktoś sobie wymarzy), a całość będzie wspomagana przez automatyczne algorytmy, zmieniające dźwięk według wybranych profilów. Jeśli się doda do tego jakieś pokrętełka bramki szumów czy ekspandera, to już niewiele więcej do szczęścia będzie potrzebne.

Trochę się śmieję, ale trochę nie. Bloom jest bardzo przyjemnym narzędziem, które może zdecydowanie przyspieszyć uzyskanie ciekawych efektów. Czy wart jest 199 euro? Dla hobbysty raczej nie - na pewno nie jest to wtyczka rozwiązująca najpilniejsze podcastowe problemy. To raczej wtyczka dla świadomych realizatorów i to bardziej tych, którzy zajmują się obróbką muzyki. Do samego głosu to chyba jednak przesada.

Komentarze