SC-1 vs TLM103 - emulacja mikrofonu kontra oryginał

Ponad miesiąc temu testowałem mikrofon Universal Audio SC-1. Wyróżnia się on tym, że prócz sprzętu - mikrofonu pojemnościowego - dostajemy oprogramowanie, mające upodobnić brzmienie tegoż mikrofonu do brzmienia mikrofonów dużo droższych i popularnych w profesjonalnych studiach nagraniowych. Kto by nie chciał mieć Neumanna U87 czy Sony C800-G? A tu cyk, przepuszczamy nagranie z SC-1 przez wtyczkę Hemisphere i gotowe!

Sens emulacji

Zasadniczo, za główny charakter brzmienia odpowiada sposób rejestrowania przez mikrofon poszczególnych częstotliwości. Przygotowując w odpowiedni sposób krzywą korekcji, można bardzo upodobnić brzmienie jednego mikrofonu do drugiego, czego próbowałem nie raz i nie dwa. Trudno osiągnąć zgodność 100%, ale może być ona na tyle duża, by sporo osób miało problem z odróżnieniem "klona" od oryginału.

Wtyczka Hemisphere robi zresztą trochę więcej, niż tylko dopasowuje krzywą korekcji - według firmy Universal Audio stworzono MODELE, czyli opisy zachowań "klasycznych" mikrofonów, uwzględniając w tym takie niuanse jak efekt zbliżeniowy, kierunek dochodzenia sygnału czy dodatkowe funkcje (np. filtr górnoprzepustowy). Można zatem oczekiwać, że emulacja będzie w miarę wierna, tylko... wierna czemu?

To jest główna zagwozdka rozwiązań w typie SC-1, SD-1, SP-1 czy bardziej rozbudowanych LX i DLX. Co jest w nich punktem odniesienia? Nowe egzemplarze modelowanych "klasycznych" mikrofonów? A jeśli nowych egzemplarzy już nie ma w obrocie, to cóż wtedy? Jaki egzemplarz jest odwzorowywany? Pojedynczy? Uśrednia się wiele z nich?

Te wątpliwości sprawiają, że nie do końca można traktować to modelowanie jako wierne odbicie 1:1 konkretnych modeli - raczej próbę odwzorowania jakiegoś ogólnego charakteru brzmieniowego, z którego te modele są znane "w środowisku".

Próba fizyczna

Miesiąc temu pisałem, że najlepiej z SC-1 brzmiała mi emulacja Neumanna TLM103. Tak się (zupełnie przypadkowo, ha, ha) zdarzyło, że miałem teraz okazję ponagrywać fizycznym, nowym Neumannem TLM103 - tutaj znajdziecie jego opis, zamieściłem tam też omówione niżej nagrania. Żal byłoby przepuścić taką okazję na powiedzenie "sprawdzam!"

Nagrań dokonałem jednocześnie za pomocą TLM103 i SC-1 oraz rejestratora Zoom F3, żeby nie było wątpliwości, że nie zapomniałem o wyłączeniu obróbki. Następnie frazę nagraną za pomocą SC-1 przepuściłem przez wtyczkę Hemisphere z ustawionym modelem LD-103. W teorii powinienem uzyskać nagranie niemal identyczne pod względem brzmieniowym jak to, które nagrałem oryginalnym Neumannem TLM103. Posłuchajmy zatem:

Próbka nr 1, POBIERZ


Próbka nr 2, POBIERZ


Jedyna obróbka (poza oczywistym zastosowaniem Hemishpere na śladzie z SC-1) to wyrównanie głośności obu nagrań - Hemisphere odrobinę zawyża tu poziom, więc trzeba się tym zająć samodzielnie (notabene szkoda, że nie zadbano o przełącznik Auto Gain).

Wyniki i wnioski

No i co powiecie? Potraficie wskazać, które nagranie to oryginalny Neumann, a które to nędzna kopia? Ano właśnie, nie taka ta kopia nędzna, jak by się mogło wydawać, prawda?

Muszę przyznać, że sam byłem zaskoczony i kiedy przystępowałem do pisania tego artykułu, nagrania już czekały na mnie od tygodnia, więc gdyby nie dokładne opisanie, co jest gdzie, sam miałbym problem z odpowiedzią na pytanie. Żeby już rozwiać wątpliwości - tak, pierwsze nagranie to SC-1, obrobiony za pomocą Hemisphere, oryginał to drugie nagranie.

Rzecz jasna, nagrania nie są identyczne, zwłaszcza sybilanty są rejestrowane ostrzej przez SC-1, jeśli się dobrze wsłuchać. Niemniej, jeśli pozostałe modele są zgodne z oryginałami w tym stopniu, co LD103 z TLM103, to naprawdę jest przynajmniej nieźle.

Purystów to nie przekona, podobnie osób, które po prostu chcą mieć na biurku prawdziwego Neumanna, ale moim zdaniem firma Universal Audio naprawdę wykonała kawał solidnej roboty. Praktyczna prawda jest też taka, że w gotowym nagraniu, takim już opublikowanym, nikt różnic nie dostrzeże. SC-1 jest na tyle dobrym mikrofonem, że po zastosowaniu modelowania mamy do czynienia z niuansami, a nie przepaścią w różnicy brzmienia (przepraszam wszystkich wielbicieli dzielenia włosa na czworo i słuchania nagrań wyłącznie w topowych słuchawkach). Pomijam już fakt olbrzymiej wygody, kiedy to nagrywamy głos raz, a potem możemy mieć aż 9 różnych brzmień.

Czy to sprawi, że sprzedam mojego TLM103? Oczywiście, że nie. Ale co do zakupu AKG C414 mam już - posiadając SC-1 i powyższe doświadczenia - spore wątpliwości...

Komentarze