[S] Zestaw bezprzewodowy Røde Wireless Pro

W zeszłym roku przetestowałem trzy zestawy bezprzewodowych mikrofonów z odbiornikiem, w tym Saramonic Blink900 oraz Røde Wireless Go2, bezpośredniego poprzednika zestawu Pro. Marzyło mi się, by na rynku pojawił się zestaw nie tylko z wygodną ładowarką dla całości, ale także z możliwością nagrywania 32-bitowego. I oto jest!

Go2 a Pro

Otwierając pudełko, tym razem nie narzekałem na skąpstwo firmy Røde. Zestaw Pro ma (niemal) wszystko, co potrzebne do natychmiastowego (i późniejszego) nagrywania.

Pudełko nadal jest niewielkie, ale mieści w sobie sporo skarbów

Przede wszystkim mamy dwa etui: jedno jest zwykłym etui na elementy zestawu, drugie jest jednocześnie ładowarką i power bankiem. Etui na elementy zestawu jest niezbędne, bo mamy tutaj całe zatrzęsienie tychże:

  • kabelki USB-C na USB-C (jeden mały, drugi nieco dłuższy)
  • kabelek USB-C na Lightning
  • kabelek analogowy mini-TRS na mini-TRS
  • dwa mikrofony krawatowe Røde Lavalier II
  • klipsy i gąbeczki na mikrofony krawatowe
  • 5 malutkich futrzanych deadcatów - trzy na nadajniki i dwa na krawatówki
  • 2 magnesy i specjalne metalowe nakładki dla nadajników

Całe wyposażenie dodatkowe, bez samych urządzeń

Przyznacie, że w porównaniu do wyposażenia Go2 mamy tu prawdziwe bogactwo, bo przecież nie wymieniłem jeszcze najważniejszych elementów - dwóch nadajników i odbiornika.

Wiele sposobów użycia

Najprostszy sposób użycia zestawu to przypięcie dwu osobom nadajników ustawionych w tryb nagrywania i... tyle, można rozmawiać. Każdy z nadajników ma 32GB wewnętrznej pamięci, co wystarcza na ok. 40h nagrań w pełnej jakości wav. Odbiornika w tym wypadku nie musimy w ogóle ze sobą brać. Alternatywnie - zamiast korzystać z mikrofonów wbudowanych w nadajniki - możemy użyć bardziej dyskretnych mikrofonów krawatowych (tych dołączonych do zestawu Lavalier II albo dowolnych z wtykiem mini-TRS).

Nadajnik, odbiornik, nadajnik

Jeśli nie chcemy polegać tylko na wbudowanych w nadajniki rejestratorach, możemy użyć odbiornika. Odbiornik podłączamy analogowo lub cyfrowo do urządzenia nagrywającego, np. smartfona, rejestratora audio czy kamery. Po włączeniu odbiornika i nadajników, te ostatnie powinny się połączyć z odbiornikiem bezprzewodowo, co sygnalizuje świecenie w nadajniku niebieskiej diody (odbiornik wyświetla połączone nadajniki i przychodzący z nich sygnał).

Oczywiście, ze swojej strony polecam nawet w scenariuszu o odbiornikiem dodatkowo nagrywać wbudowanymi w nadajniki rejestratorami - sygnał wysyłany bezprzewodowo ma niekiedy tendencję do bycia zakłóconym i wtedy takie nagranie bezpośrednio z nadajnika może nam uratować skórę (w najgorszym razie po prostu je skasujemy i już). Nagrywanie można włączyć w nadajniku fizycznym przyciskiem albo wybrać w Røde Central opcję Always. Mnie osobiście bardzo ucieszyło, że nadajniki wreszcie mają specjalną czerwoną diodę, która sygnalizuje trwający zapis - banalne, proste, skuteczne i do teraz nie wiem, dlaczego nieobecne w wersji Go2. Dzięki temu mogłem poprzestać na uruchamianiu nagrywania za pomocą przycisku, rezygnując z trybu Always (który to tryb jednak polecam zapominalskim).

Początek i ustawienia

Nauczony doświadczeniem, po wypakowaniu zestawu z pudełka podłączyłem etui-ładowarkę do komputera - po pierwsze, żeby ją naładować, a po drugie, by skorzystać z Røde Central, aplikacji do zarządzania całym pakietem. Możliwość podłączenia całego etui to olbrzymie udogodnienie w porównaniu do Røde Wireless Go2 - nie trzeba każdego elementu łączyć osobno (chociaż - jeśli ktoś woli - można).

Dwa etui - jedno na ludzi, drugie na potwo... moment, jedno na akcesoria, drugie na urządzenia ;)

Ściągnąłem najnowsze wersje firmware'u (aktualizacja z 1.2.4 na 1.2.8 w momencie testowania), podładowałem całość i skonfigurowałem kilka opcji - między innymi przygasiłem nieco diody, wyłączyłem Gain Assist i podpiąłem pod przycisk z logo Røde wstawianie znaczników.

Wypada zaktualizować oprogramowanie...

Będąc jeszcze w Røde Central, przełączyłem w odbiorniku tryb nagrywania z Merged (sygnały z obu nadajników są miksowane ze sobą) na Split (jeden nadajnik kierowany jest do kanału lewego, drugi - do prawego). Zdecydowanie wolę mieć każdego rozmówcę na osobnym kanale audio, co bardzo ułatwia późniejszą obróbkę (czy może inaczej - radzenie sobie w sytuacji, gdy jakieś zakłócenie występuje tylko w jednym nadajniku). Istnieje jeszcze tryb Safety Channel, gdzie w jednym kanale transmitowany jest zmiksowany sygnał z nadajników, a w drugim - taki sam sygnał, ale cichszy o 10dB. Do tego trybu jeszcze za chwilę wrócę.

Moje typowe ustawienia nadajników

Co ciekawe, odbiornik sam z siebie także potrafi zbierać dźwięk i przekazywać na swoje wyjście, jeśli do gniazda mini-jack podłączymy mikrofon krawatowy lub słuchawki z mikrofonem - ostatecznie zatem jesteśmy w stanie nagrywać aż trzy (!) źródła dźwięku. W sytuacji, gdy odbiornik dostarcza sygnał audio ze swojego gniazda mini-jack, tenże sygnał ląduje na kanale prawym wyjścia, na lewym zaś słyszymy miks z nadajników. Przypomnę, że te wszystkie warianty dotyczą trybu Split, bo w trybie Merge dostajemy tak czy inaczej miks wszystkiego.

Tryb Safety Channel

Skoro nadajniki są 32-bitowe, może dziwić obecność trybu Safety Channel - w końcu sygnału 32-bitowego nie sposób cyfrowo przesterować. Sęk w tym, że na styku odbiornika ze "światem zewnętrznym" wcale nie musi być urządzeń, które obsługują standard 32 bitów. A już szczególnie dotyczy to sytuacji, gdy podłączamy odbiornik analogowo np. do kamery - wtedy sygnał musi być przez odbiornik skonwertowany z cyfrowego na analogowy i tutaj już o przesterowanie nietrudno. Jeśli więc planujemy tego typu operacje, tryb Safety może okazać się przydatny, choć większe zaufanie miałbym jednak do wewnętrznych rejestratorów.

Testy

Kiedy zestaw był już gotowy do pracy, wziąłem oba nadajniki oraz nadajnik z zestawu Røde Wireless Go2, do tego do kieszeni upchnąłem mikrofon krawatowy wraz z deadcatami i ruszyłem na nagrania testowe.

Pierwsza część testu to skorzystanie z pojedynczych nadajników z każdego zestawu (Go2 i Pro), nagrywanych jednocześnie. To pozwoliło mi ocenić jakość dźwięku z każdego zestawu oraz skuteczność deadcatów (uwaga - nagrania są dosyć ciche, bo ich nie normalizowałem - jedyna obróbka to wycięcie niepotrzebnych dłużyzn):

Nagranie bezpośrednio z nadajnika Røde Wireless Go2, POBIERZ


Nagranie bezpośrednio z nadajnika Røde Wireless Pro, POBIERZ


Druga część polegała na podłączeniu do nadajnika Pro mikrofonu krawatowego Lavalier II, zabezpieczonego firmowym deadcatem. To z kolei dało możliwość sprawdzenia, czy ten mikrofonik nadaje się na coś tak ekstremalnego, jak nagrywanie w trakcie jazdy rowerem:

Nagranie na rowerze z krawatówki Lavalier II, podłączonej do Røde Wireless Pro, POBIERZ


Trzeci test, troszkę chyba nadmiarowy, to nagrywanie jednoczesne za pomocą mikrofonu wbudowanego w jeden nadajnik Pro i mikrofonu Lavalier II, podłączonego do drugiego nadajnika Pro. Miało to dać mi odpowiedź, jak lepiej jest nagrywać - samą "kostką", czy jednak "krawatówką":

Nagranie bezpośrednio z nadajnika Røde Wireless Pro, POBIERZ


Nagranie z krawatówki Lavalier II, podłączonej do Røde Wireless Pro, POBIERZ


Oczywiście, jednorazowy test nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, ale nawet z tak krótkiego porównania można wywnioskować, że w kwestii jakości dźwięku z wbudowanych mikrofonów, nie ma między Go2 a Pro jakiejś znaczącej przepaści. Podobnie nie ma szału, jeśli chodzi o jakość dźwięku rejestrowanego przez Lavalier II, co mnie nieco zmartwiło - w końcu taki pojedynczy mikrofon Røde wycenia na ok. 400zł, co oznacza, że powinien być on sporo lepszy od posiadanego Røde SmartLav+, który obecnie można kupić nawet taniej niż 250zł...

Ostatecznie jednak uzyskiwany sygnał jak najbardziej nadaje się do użycia - a trzeba pamiętać, że z tego typu systemów i tak należy sygnał obrobić, więc nie ma dużej straty.

Ciekawostki

Z rzeczy ciekawych sprawdziłem, czy nadajniki Wireless Go2 dadzą się umieścić w etui od Pro - tak, to działa. "Kostki" są na tyle podobne, że wchodzą do ładowarki od Pro, Røde Central je rozpoznaje, pozwala konfigurować czy zgrywać nagrania. W kwestii zgodności zbadałem także deadcaty - tutaj także istnieje pełna wymienność.

Komplet urządzeń "zaparkowany" w etui i w trakcie ładowania - nie trzeba odkręcać deadcatów, co uważam za sporą zaletę

Dołączony do zestawu kabelek audio to Røde SC2, czyli mini-TRS - niestety, nie da się z jego pomocą nagrywać analogowo w smartfonie, jeśli mamy jeszcze takie gniazdko w telefonie. Smartfona najlepiej podłączyć cyfrowo, za pomocą złącza USB-C (chociaż w moim przypadku zestaw został rozpoznany nawet przez kabel-przejściówkę z USB-C na micro-USB w stareńkim Huaweiu i mogłem spokojnie nagrywać Neutronem). Jeśli ktoś się upiera nagrywać analogowo, musi zdobyć kabelek Røde SC7, który po jednej stronie ma wtyk mini-TRS, a po drugiej - mini-TRRS.

Nadajniki i odbiornik wytrzymują około sześciu godzin pracy (teoretycznie, u mnie odbiornik "pociągnął" przy testowaniu 5h i 42min, nadajniki przekroczyły nieznacznie 6h). Etui pozwala (również w teorii) dwukrotnie doładować zestaw do pełna - u mnie po trzecim ładowaniu nadajniki wytrzymały jeden 2h i 34min, drugi 3h i 12min, więc trzeba brać poprawkę, że deklaracje deklaracjami, a życie życiem.

Nadajnik, odbiornik, nadajnik - jeszcze w stanie "dziewiczym", z naklejkami

Jeśli do zgrywania plików używamy Røde Central i chcemy zgrywać pliki w formacie 32-bitowym, należy ręcznie to za każdym razem ustawiać, bo domyślnie program proponuje format wav w 24 bitach. Problemu nie ma, jeśli zgrywamy przez Eksploratora Windows, ale tu znów wychodzi problem znany już z Go2 - nie da się po skopiowaniu usunąć plików z nadajników. Do usuwania ZNÓW trzeba używać za każdym razem Røde Central i jest to - dla mnie - jedna z wad całego zestawu.

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka - nie wiem, czy dotyczy to tylko mojego kompletu, ale zauważyłem, że zgrywane z nadajników pliki mają niewielkie, ale zauważalne przesunięcie stałoprądowe, tzw. DC Offset:

Przesunięcie wyraźnie widoczne, ale i proste do usunięcia

Nie wpływa to jakoś słyszalnie na jakość dźwięku i np. w Acoustice jest banalne do usunięcia jednym kliknięciem, ale warto zwrócić na ten faktu uwagę, szczególnie przy normalizacji. Jeśli nasz edytor audio nie ma funkcji usuwania DC Offset, można zastosować po prostu korektor z filtrem górnoprzepustowym ustawionym na jak najmniejszą wartość, np. 20Hz.

Timecode

Røde chwali się na prawo i lewo, że wersja Pro nazywa się Pro, bo oferuje wykorzystanie tzw. timecode'u. Nie jestem filmowcem, więc sprawę ogarniam na tyle, że timecode to taki precyzyjny zegar, używany do synchronizacji dźwięku z obrazem - kamera zapisuje specjalne, bardzo dokładne znaczniki czasowe i takie same znaczniki zapisują się w plikach audio. Kiedy w postprodukcji będziemy zatem łączyć obraz z dźwiękiem, pliki automatycznie "powskakują" na właściwe miejsca. Stanie się tak tylko w tym wypadku, gdy wszystkie łączone pliki były zsynchronizowane z tym samym, precyzyjnym generatorem kodów czasowych.

W profesjonalnych (ale i półprofesjonalnych) zastosowaniach używa się odpowiednich urządzeń, z tych tańszych można wymienić urządzenia firm Tentacle, Deity czy Atomos. Kamery czy rejestratory audio powinny potrafić skorzystać z takich generatorów, osadzając pochodzące z nich dane w swoich plikach. Timecode może mieć postać cyfrową lub analogową (specjalnie spreparowane "piki" dźwiękowe) - ten pierwszy jest pewniejszy, ale dostępny dopiero w droższych urządzeniach. Dobra, tyle wiem z teorii - dokonałem jednak paru eksperymentów.

Røde Wireless Pro potrafi generować timecode "dźwiękowy", czyli na jednym z kanałów wyjściowych produkuje specjalne, bardzo szybkie przebiegi dźwięków, które można przesłać do kamery. Jeśli dobrze rzecz rozumiem, taki analogowy timecode może być od razu zdekodowany przez kamerę (taką, która to potrafi i często ma do tego przeznaczone osobne wejście), po czym zamieniony na timecode cyfrowy. Timecode może też być po prostu osadzony jako sygnał audio i dopasowany w postprodukcji do timecode'u zapisanego w plikach audio.

Przetestowałem rzecz następująco: w Røde Central ustawiłem dla odbiornika generowanie timecode'u w trybie 5 (wtedy na wyjście audio trafia wyłącznie "sygnał czasowy"), dopasowałem także liczbę klatek do tej, którą ustawiłem w Fuji X-S10 (24fps) i włączyłem czas rzeczywisty:

Røde Central i konfiguracja odbiornika jako generatora timecode'u

Potem wsunąłem odbiornik w sanki Fuji i podłączyłem jego wyjście audio z wejściem audio Fuji (czerwonym kabelkiem dołączonym do zestawu Pro). Nagrałem fragment wideo, jednocześnie uruchamiając nagrywanie dźwięku w nadajniku Røde Wireless Pro. Po zgraniu plików wideo i audio do DaVinci Resolve, w Media Pool dla plików wideo wywołałem operację Update Timecode from Audio Track, po czym zaznaczyłem także pliki audio i dla całej tej grupy wywołałem operację Auto Sync Audio - Based on Timecode and Append Tracks. Teraz wystarczyło przenieść na timeline pojedynczy klip wideo, a razem z nim wskoczył także zsynchronizowany plik audio.

Przyznam, że wypadło to całkiem skutecznie, choć wymagało sporo dodatkowej pracy. Sęk w tym, że w tak prostych zastosowaniach równie dobrze działa wyrównanie klipów na bazie sygnału audio (tzn. jeśli kamera zarejestrowała ten sam dźwięk, co nadajnik Røde). Nie jestem praktykiem wideo, ale już sam fakt, że trzeba za każdym razem ręcznie ustawiać w odbiorniku liczbę klatek, z jaką będziemy kręcić wideo, wygląda na źródło potencjalnych problemów. Nie ma też szans na synchronizowanie wielu kamer, chyba że pracują z takimi samymi parametrami i że zrobimy jakiś "splitter" audio - ale nie wiem, czy ma to sens przy tak precyzyjnych danych. Jednym słowem - timecode od Røde działa dobrze w bardzo prostym scenariuszu, gdzie w większości wypadków wystarczy synchronizacja sygnałów audio w Resolve. Do sytuacji bardziej rozbudowanych (dwie, trzy kamery), gdzie faktycznie timecode nabiera sensu, Røde Wireless Pro się nie nadaje...

Aha, z filmów na YouTube dowiedziałem się, że prawdopodobnie Resolve jest obecnie jedynym edytorem audio, który potrafi wykorzystać timecode zapisany w pliku wideo jako ścieżka dźwiękowa. Nie gwarantuję, że to ciągle prawda, ale jeśli używacie Premiere lub Final Cut, sprawdźcie rzecz szczegółowo.

Marudzenie

Bez marudzenia nie mogło się obejść. Mój główny zarzut do urządzenia oznaczonego przez producenta jako Profesjonalne to trudność w zachowaniu dyskrecji. Wprawdzie nadajniki z zestawu Pro starają się (niby) rzucać mniej w oczy, bo zamiast białego napisu Røde mają "tylko" wielki znak Ø, ale z kolei mają aż trzy diody, świecące w dodatku na różne kolory. Zgoda, można je w ustawieniach nieco ściemnić, ale wyłączyć już się nie da. Nadajniki nadal są zrobione z odbijającego światło (czasem bardzo mocno) gładkiego tworzywa.

Pro i Go2 - bez włączania światełek faktycznie Pro wydaje się ciut dyskretniejsze

Jeśli ktoś często używa magnesów, z pewnością zamontował na klipsach metalowe nakładki. Tu już "nie ma przebacz" - nakładki mają nadrukowane wielkie, białe napisy RØDE, więc jeśli ktoś chciał np. ukryć kostkę nadajnika mocując ją "od wewnątrz" klapy marynarki czy bluzy, to na wierzchu będzie miał ów wielki napis - nakładkę można zdjąć, ale nie jest to zadanie trywialne.

Próba ukrycia nadajnika przez wpięcie go "do środka" nie powiedzie się, jeśli mamy nakładkę na klipsie

A jeśli ktoś w ogóle stwierdził, że stawia na maksymalną dyskrecję i nadajnik schowa do kieszeni, skupiając się na mikrofonie krawatowym, też nie ma lekko. Widoczny z daleka (zwłaszcza na ciemnym tle ubrania) napis Røde znalazł się nawet na klipsie krawatówki...

Po prawej oryginalny napis na klipsie, po lewej domowy sposób na pozbycie się go, czyli marker do pisania po płytach CD w akcji...

Swoją drogą, pomysł z magnesami jest całkiem niezły. Chodzi o to, że często można napotkać problem z przypięciem nadajnika do osoby nagrywającej - szczególnie latem, gdy nosimy t-shirty. Na kołnierzyku jest za wysoko, a niżej nie ma punktu zaczepienia, chyba że ktoś ma kieszonkę. W zestawie Pro dostajemy zatem dwa magnesy neodymowe i dwie metalowe nakładki na klipsy mocujące - w ten sposób można przypiąć nadajnik "przez" tkaninę bluzki. Trzeba do tego sposobu przywyknąć i zachować uwagę - jeśli bowiem magnes "puści", to leci na ziemię i on, i nadajnik. A jeśli w trakcie nagrania będziemy stali np. na pomoście czy kratce ściekowej, nie trzeba dużej wyobraźni, żeby sobie dośpiewać resztę. Ja po początkowym entuzjazmie dałem sobie spokój - trzy razy musiałem wyciągać magnesy spod mebli, gdzie wpadły, gdy zapomniawszy o nich po prostu "oderwałem" nadajniki z ubrania. Szczęściem nadajniki pozostawały w dłoni...

Do tego dorzucę obowiązek stosowania Røde Central do kasowania nadajników i dziwne przesunięcie DC Offset w rejestrowanych plikach - ale to już na zasadzie czepiania się. Niemniej, moje odczucia są takie, że nie nazwałbym całego pakietu profesjonalnym, mimo że uznaję go za bardzo przydatny, funkcjonalny, bogaty i z pewnością o wiele lepszy od Røde Wireless Go2. Jest trochę jak RødeCaster II w porównaniu do RødeCastera I - nie bez wad, ale dużo lepszy.

Podsumowanie tymczasowe

Røde Wireless Pro będzie ze mną jeździł przez cały wiosenno-letni sezon, aż do jesieni. Po tym czasie będę wiedział trochę więcej i na pewno dopiszę parę słów do obecnego testu. Z zeszłorocznych doświadczeń wynika bowiem, że nie zawsze to, co na początku wydaje się świetne, świetnym pozostaje po praktycznym "przeczołganiu". Być może uda się także potestować w większym stopniu funkcjonalność kodu czasowego, chociaż tutaj nie mam żadnych potrzeb ani ambicji.

Na razie napiszę, że zestaw po dwóch tygodniach sprawia dobre wrażenie i raczej nie wrócę do Røde Wireless Go2...

Komentarze