[S] Mikrofon CKMOVA SXM-3
Mam słabość do mikrofonu Lewitt LCT440 Pure od momentu, gdy po raz pierwszy podłączyłem go do RødeCastera i nagrałem "raz, dwa, trzy, próba mikrofonu". I co z tego, że Austrian Audio OC18 wypadł obiektywnie lepiej? Nie zmienia to faktu, że LCT440 pozostał nadal moim ulubionym mikrofonem. A jeśli dziwicie się, co w teście niskobudżetowego CKMOVA SXM-3 robią wyznania dotyczące innych mikrofonów, to już spieszę z wyjaśnieniem...
Atak klonów
Model SXM-3 jest - nie bójmy się tego słowa - bezczelną zżynką z LCT440. I nikt, kto postawi obok siebie oba te mikrofony, nie będzie miał co do tego wątpliwości:
Klon i oryginał - podobieństwo na pewno nie jest przypadkowe
W danych technicznych także znajdziemy łudzące podobieństwa, łącznie z szalenie niskim poziomem szumów na poziomie 7dB(A).
Pytanie, czy w praktyce różnice między oryginałem a klonem są zauważalne? To pytanie przyświecało mi, kiedy zamawiałem SXM-3 - czy faktycznie da się uzyskać choćby zbliżone brzmienie za ćwierć ceny?
Co w pudełku?
Zanim jednak dojdziemy do brzmienia, najpierw rzut oka na zawartość pudła, w jakim dostajemy mikrofon. Oprócz samego sprzętu dostaniemy także koszyk przeciwwstrząsowy oraz sześciometrowy (!) kabel XLR i instrukcję obsługi. Koszyk jest - a jakże! - także skopiowany, choć bardziej nieudolnie niż mikrofon. Możemy za to stosować go zamiennie z oryginałem od LCT440 - chociaż podczas próby użycia gąbki i pop-filtra od Lewitta pojawią się problemy. Otóż górna część koszyka SXM-3 jest przede wszystkim wykonana wyłącznie z tworzywa, więc magnetyczny pop-filtr się "nie trzyma" (choć z gąbką da się go jak najbardziej użyć). Gorzej, że owa górna poprzeczka koszyka jest zauważalnie wyżej położona niż w oryginale, więc i pop-filtr, i gąbka są o jakiś centymetr-półtora za wysoko i nie chronią dolnej części mikrofonu. Da się to obejść, wykorzystując dłuższą "nóżkę" mikrofonu i mocując go wyżej w uchwycie, ale wygląda to wówczas nieco zabawnie.
Fantazja CKMOVA do klonowania się skończyła na koszyku i próżno w pudełku szukać kopii gąbki czy magnetycznego pop-filtra - a szkoda. Moim zdaniem akurat te dwa elementy przydałyby się znacznie bardziej niż absurdalnie długi kabel XLR.
Jak widać na zdjęciach, mój egzemplarz mikrofonu pochodzi już z nowszych partii produkcyjnych, bo początkowo na obudowie SXM-3 widniały oznaczenia sugerujące, że w mikrofonie mamy dostępne filtr górnoprzepustowy i tłumik. Ta stara wersja widnieje zresztą nadal na pudełku, tam producent nie naniósł jeszcze poprawki:
Stara wersja mikrofonu SMX-3 z fotografii na pudełku ma jeszcze enigmatyczne oznaczenia filtra i tłumika...
Zresztą, jeśli obejrzycie filmiki na YouTube, dotyczące tego mikrofonu, dostrzeżecie tam zapewne właśnie te starsze egzemplarze - w jednym z filmików autor nawet zastanawiał się, po co nadrukowano owe oznaczenia, skoro ani filtra, ani tłumika w mikrofonie nie ma? Dziwna sprawa - może jednak CKMOVA chciała wzbogacić swoją konstrukcję o elementy nieobecne w oryginale?
...mój egzemplarz pochodzi z nowszych partii i oznaczenia zniknęły
I niby całość wygląda na pierwszy rzut oka porządnie, ale jednak w detalach widać niskie koszty. Koszyk jest wykonany dużo mniej starannie od oryginału i z tworzywa gorszej jakości (z tego samego tworzywa zrobiono także redukcję gwintową), zaś sam mikrofon - choć solidnie ciężki - jednak nie daje takiego poczucia pewnej ekskluzywności jak LCT440 - może przez brak subtelnych elementów kolorystycznych?
Żeby nie musieć przykręcać zewnętrznego pop-filtra, pierwszych nagrań dokonałem, po prostu montując SXM-3 w uchwycie od LCT440 i stosując dołączone do Lewitta gąbkę i pop-filtr - jak pisałem, spokojnie wszystko do siebie pasuje, chociaż austriacki mikrofon jest o kilka milimetrów krótszy (czy też niższy) od swojej kopii z chińskiego Shenzhen, co doskonale widać na pierwszym zdjęciu w tym artykule.
Nie do wiary
I muszę powiedzieć, że nie wierzyłem własnym uszom. Ten taniutki mikrofon, podróba, klon, brzmi zaskakująco dobrze i nawet nieco przypomina brzmieniem LCT440. Na tyle, że po pierwszych nagraniach podłączyłem oba mikrofony do Zooma F3 i nagrałem jednocześnie oba, czego możecie posłuchać tutaj:
Aby dowiedzieć się, który mikrofon jest którym, należy pobrać plik i podejrzeć zapisane w nim markery, POBIERZ
Brzmienia nie są, oczywiście, identyczne, ale różnią się na tyle niewiele, że z pewnością po obróbce i nie mając tych nagrań obok siebie dla porównania, nikt nie zauważyłby różnicy, czy nagrywaliście LCT440, czy też SXM-3. SMX-3 ma nieco bardziej nosowe brzmienie, więc trzeba by korekcją zdjąć 1-2dB z zakresu 300-1000Hz. Ja sobie spreparowałem mniej więcej taką krzywą korekcji:
Porównałem też, rzecz jasna, szumy własne mikrofonu, bo nie chciało mi się wierzyć, żeby "chińska podróbka" była w stanie odtworzyć ten element - a jednak! Szumy są na tyle niskie, że praktycznie sygnał z SMX-3 jest nie do odróżnienia od tego nagranego Lewittem LCT440.
Wygląd ten sam, bardzo podobne brzmienie, tak samo niskie szumy własne - czary?
Cudów nie ma
Oczywiście, to żadne czary, tylko... czas. Dlaczego czas? Ano, firma CKMOVA miała go wystarczająco dużo, by zakupić oryginalny mikrofon Lewitta i stworzyć - jak słychać - dość wiernego klona. Nie wydając przy tym, rzecz jasna, fortuny na badania, na testy, na pomiary, których z pewnością stworzenie takiego mikrofonu od podstaw wymagało od firmy Lewitt. W tym kontekście nie dziwi dużo niższa cena - CKMOVA nie musi odzyskiwać pieniędzy zainwestowanych w rozwój.
Znamy zresztą już podobne przykłady na rynku audio - i takim przykładem jest choćby firma Behringer, która również lubi kopiować cudze pomysły. Pamiętacie test Ultravoice UV1? Behringer zwykle jednak czeka na wygaśnięcie patentów, żeby przynajmniej formalnie działać legalnie. Firma Lewitt nie sprzedała jednak licencji na LCT440 - wiem, bo pytałem u źródła i dostałem jasną odpowiedź, że absolutnie SXM-3 nie jest żadną oficjalnie uznaną kopią.
Nie przeczę, istnieje pewne niezerowe prawdopodobieństwo, że inżynierowie z CKMOVA są geniuszami, którzy samodzielnie wymyślili, zaprojektowali i wytworzyli mikrofon o PRZYPADKOWO niemal identycznych własnościach co LCT440 i sprzedają taki mikrofon za bezcen, więc moje stwierdzenia o kopiowaniu i klonowaniu są czystą potwarzą, ale...
To sprawia, że - lubiąc produkty firmy Lewitt - czuję się rozdarty. Z jednej strony chwalenie SMX-3 będzie nabijać kabzę firmie, która tylko sprytnie "ściągnęła" projekt od nowatorskiego austriackiego producenta, ale z drugiej strony nie mogę przecież powiedzieć, że SMX-3 to dno i metr mułu, bo to naprawdę nieźle brzmiący i w miarę bezszumowy mikrofon, zwłaszcza za cenę ledwo przekraczającą 300zł...
Kopia i klon w warunkach "bojowych", czyli podczas jednoczesnego nagrania testowego
Podsumowanie
No i cóż mogę napisać na koniec? Mikrofon jest tani, a brzmi nieźle; zdecydowanie nie wypada 4 razy gorzej od 4 razy droższego LCT440. Chciałoby się cieszyć, że możemy za tak niską cenę kupić tak dobry mikrofon, prawda? Ano, nie jestem taki pewien, bo jeśli firmy takie jak Lewitt będą ponosić straty przez firmy kopiujące ich produkty, nie będą miały środków na dalszy rozwój. A tego byłoby bardzo szkoda, bo akurat Lewitt bardzo się stara trochę rozruszać branżę, produkując mikrofony nowocześnie brzmiące, o miłym dla oka wyglądzie i doskonale wykonane.
Jednocześnie wiem, jak wygląda w Polsce sytuacja ekonomiczna i że jeśli ktoś będzie miał możliwość kupienia podobnego mikrofonu-kopii cztery razy taniej, to z niej skorzysta. W tym wypadku brzmienie SXM-3 jest dobre - tak je oceniam. Z pewnością trzeba trochę zadbać o sybilanty, przyda się też zredukować nosowość, ale za tę cenę? Dziwne czasy nastały.
Komentarze
Prześlij komentarz