[S] Ramię mikrofonowe Elgato Wave Mic Arm Low Profile

Ramion mikrofonowych już troszkę się natestowałem - a ostatnio korzystałem głównie z Gravity MS TBA 01, które skutecznie zastąpiło na moim biurku droższe i popularniejsze ramię Røde PSA-1. Niewątpliwą przewagą ramienia Gravity nad Røde była łatwość ustalenia pozycji ramienia zaciskami oraz prosty system prowadzenia kabla XLR. Oba wspomniane ramiona miały jednak jedną, tę samą wadę - były "wysokie". Oznacza to, że mikrofon "zwisa" nad stanowiskiem pracy, a to przeszkadza, jeśli nie chcemy mieć połowy twarzy czy wręcz kadru zasłoniętego ramieniem i mikrofonem przy transmitowaniu wideo. Przekonałem się o tym nie tylko przy live'ach, ale dużo częściej podczas rozmów służbowych w pracy. Polecano mi konstrukcje niskoprofilowe, które początkowo omijałem, bo wymagałoby to ode mnie przeorganizowania stanowiska pracy - w końcu jednak poddałem się. I tak na moje biurko trafiło ramię o długiej nazwie Elgato Wave Mic Arm Low Profile.

Zawartość pudełka

Ramię dociera do odbiorcy w ascetycznym pudle z szarej tektury falistej. W środku, w również papierowej wytłoczce, tkwi ramię i jego podstawa, zaś resztę zestawu uzupełnia instrukcja oraz mała papierowa torebeczka.

Pudełko jest niezbyt imponujące, za to łatwe w recyklingu

Instrukcja przydaje się do odkrycia, że ramię posiada bardzo przyjemny system prowadzenia kabla - otóż oba ramiona mają mocowane magnetycznie klapki, które wystarczy wyjąć, włożyć dowolny kabel i umieścić klapki z powrotem na ich miejscach. Magnesy są dość mocne i całość po zmontowaniu wygląda naprawdę estetycznie, zaś sam montaż jest błyskawiczny i nie wymaga żadnych narzędzi.

Mocujemy i używamy

Najpierw jednak trzeba do biurka przymocować podstawę - tutaj też postawiono na ułatwienie użytkownikowi życia. Podstawa ma specjalne podkładki zapobiegające uszkodzeniu powierzchni biurka, zaś zamiast mało wygodnego pokrętła mamy tutaj bardzo wygodną rękojeść - szkoda tylko, że wykonano ją z tworzywa, a nie z metalu...

Ramię daje radę cięższym mikrofonom, ale... czy wszystkim?

Tak czy owak, montaż nie powinien sprawić nikomu problemów - montujemy podstawę, do szczeliny wsuwamy trzpień dolnego ramienia, zaś do głowicy montujemy uchwyt mikrofonowy lub - jak w moim przypadku - szybkozłączkę. Stosuję szybkozłączki od kiedy zacząłem stosować różne mikrofony - znakomicie ułatwia to ich montaż, bez zbędnego kręcenia śrubami czy pokrętłami. Na dodatek szybkozłączka - jak widać na zdjęciu - ułatwia mi także montaż mikrofonu Shure SM7B do ramienia. Każdy użytkownik tego mikrofonu zapewne przeklinał konstruktorów firmy Shure, którzy umieścili gwint statywowy w bezpośrednim sąsiedztwie gniazda XLR. Bardzo utrudnia to przykręcenie mikrofonu do statywów czy ramion zaopatrzonych w różnego rodzaju "kołnierze" - i tak jest także w przypadku testowanego ramienia Elgato. Bez szybkozłączki musiałbym zastosować jakąś tulejkę-przedłużkę, aby oddalić mocowanie mikrofonu od kołnierza ramienia.

Nisko, ale niekoniecznie

Ramię Elgato jest zbudowane tak, że za pomocą dwóch śrub - jednej przy środkowym przegubie i drugiej przy głowicy - możemy wyregulować położenie ramienia. Śruba przy środkowym przegubie pozwala podnieść mikrofon do góry - górny segment ramienia może być ustawiony pod kątem, to znaczy, że nie musi być poziomo, równolegle do dolnego segmentu. Pozwala to wygodnie dopasować wysokość mikrofonu do wysokości naszych ust. Dolny segment zawsze jest poziomy i może się jedynie obracać wokół trzpienia, na którym jest zamocowany do podstawy.

Druga śruba, przy głowicy, służy już do regulacji położenia samego mikrofonu. Po poluzowaniu, głowica może obracać się zarówno w osi ramienia, jak i pochylać główną śrubę mocującą. Śruba ta ma średnicę 1/4" - dość nietypowo jak na statywy i ramiona. Na szczęście, firma Elgato dostarczyła z ramieniem także dwie metalowe przejściówki, zarówno na 3/8", jak i na 5/8", więc damy radę zamocować praktycznie każdy uchwyt mikrofonowy.

Dobrze widoczna szybkozłączka, która nie tylko ułatwia szybki montaż i demontaż, ale też dystansuje mikrofony o nietypowych mocowaniach, ułatwiając przykręcenie ich do ramienia

Po dokręceniu śrub możemy ramię obracać wokół osi zamocowania w podstawie oraz w osi środkowego przegubu. Aby podnieść czy opuścić górny segment, musimy już poluzować śrubę w przegubie - nie przeszkadza to jednak, bo w odróżnieniu od wspominanych we wstępie "zwykłych" ramion, tutaj z reguły nie musimy regulować wysokości więcej niż raz po zamontowaniu mikrofonu. Jeśli nie używamy mikrofonu, po prostu odsuwamy go na bok, a jeśli używamy, przysuwamy go do ust. Taka jest bowiem zaleta ramion niskoprofilowych - używa ich się przede wszystkim w poziomie.

Wewnątrz ramienia można poprowadzić kabel, zaś zaślepki są mocowane magnetycznie

To z kolei oznacza, że musimy mieć dość duży porządek na biurku, żeby móc "jeździć" ramieniem w poziome i niczego nie potrącać - i dlatego tak długo nie mogłem się zdecydować na wypróbowanie ramienia low profile. Ostatecznie jednak się przemogłem i muszę przyznać, że nie żałuję.

Nowe ramię z Shure'em SM7B podczas pracy

Co do udźwigu, to producent deklaruje, że ramię można obciążyć nawet dwoma kilogramami, jednak - jak to zwykle bywa - rzeczywistość nie jest aż tak różowa. Ważący niecały kilogram SM7B nie sprawiał ramieniu dużego kłopotu, chyba że tak ustawiłem głowicę, by szybkozłączka i uchwyt mikrofonu stanowiły przedłużenie ramienia - w tym momencie środkowy przegub już zaczął się nieco poddawać. Docisnąłem go i dał radę, jednak po zamontowaniu Røde NT1 5th z koszykiem i pop-filtrem sytuacja się powtórzyła, i to do tego stopnia, że lekko bałem się dokręcać aż tak mocno. Łby śrub są bowiem także wykonane z tworzywa i siła dokręcenia była już tak duża, że autentycznie obawiałem się powstania pęknięć. Nic takiego nie zaszło, ale zestawy ważące dobrze ponad kilogram to już spore obciążenie dla ramienia. Problemem nie jest można sama zdolność ramienia do utrzymania tak dużego ciężaru, co obawa użytkownika do kręcenia z dużą siłą elementami z tworzywa sztucznego...

Na razie zostaje

Ramię Gravity powędrowało zatem do szuflady, obok PSA-1, zaś na biurku rządzi obecnie Elgato. Korzysta się z niego łatwo i przyjemnie, nie zajmuje miejsca, nie "lata" nad RødeCasterem, nie blokuje stojaka ze słuchawkami - jednym słowem nagle zrobiło się ergonomiczniej i mniej tłoczno w zakątku audio. Także koledzy z pracy docenili, że już nie jestem schowany za "sztachetami", jak pogardliwie nazywali poprzednie ramiona. Aż nabrałem chęci do przygotowania jakiegoś live'a - na razie tylko nie wiem, o czym...

Komentarze