Rewolucja dokonana

Na początku sierpnia z pewną taką nieśmiałością porzuciłem Acoustikę i WaveLaba na rzecz odpowiednio skonfigurowanego Reapera. Wpis z 31 lipca kończył się słowami: "Czy to właśnie będzie TO rozwiązanie, które zastąpi wszystkie inne? Trudno powiedzieć". Dzisiaj mam już pewność, że to był strzał w dziesiątkę.

Dlaczego Reaper?

Wybór Reapera był podyktowany kilkoma względami. Po pierwsze - to tego programu dotyczyły porady Mike'a DelGaudio z kanału Booth Junkie, a on sam używa tego programu od lat do obróbki materiału lektorskiego. Po drugie - ten program miałem w arsenale od lat, choć korzystałem tylko do dorywczych, szybkich prac, gdzie trzeba było szybko np. skleić jakiś plik audio z kilku innych. Po trzecie, Reaper bardzo szybko się uruchamia i nie potrzebuje do pracy tworzenia katalogów projektów i innych tego typu niewygodnych rzeczy. Projekt to po prostu plik z rozszerzeniem .rpp i to wszystko, co jest potrzebne - oczywiście warto go trzymać w pobliżu wykorzystywanych plików dźwiękowych, które w tym projekcie umieszczamy. Po czwarte, Reaper jest bardzo elastyczny i mocno konfigurowalny, co grało dużą rolę podczas dostosowywania go do własnych preferencji - próbowałem w podobny sposób dostosować mój ulubiony program DAW, czyli Studio One - niestety, nie udało się.

W zasadzie jedyną wadą Reapera, jaką zauważam, jest jego brzydota. I to nie tylko związana z wyglądem kontrolek czy suwaków, bo to da się w dużym stopniu poprawić za pomocą "tematów", których dziesiątki zgromadzono na stronie producenta. Bardziej mam na myśli bardzo rozbudowane menu i okna dialogowe, które początkujących użytkowników zwyczajnie przerażają.

Sposób pracy

Przyznam, że obecnie praca nad kolejnym odcinkami podkastów jest faktycznie dość łatwa. Pierwszym krokiem jest skorzystanie z programu Kaster, którym tworzę nowy odcinek (co oznacza, że na dysku w określonym miejscu pojawia się katalog, a nim kilka plików, m. in. tekstowy plik scenariusza czy kopia reaperowego projektu).

Teraz zgrywam do tego katalogu pliki dźwiękowe z rejestratora lub RødeCastera. Tu muszę dodać jeszcze jedną zaletę Reapera - nie muszę już konwertować wielościeżkowych wave'ów z RødeCastera - Reaper potrafi je po prostu otworzyć.

Uruchamiam reaperowy projekt, który jest już wstępnie przygotowany (ma np. uruchomiony ripple edit czy wrzucone jingle, początkowy i końcowy). Teraz wrzucam pliki audio na poszczególne ścieżki. W zależności od zawartości ścieżki, wczytuję predefiniowany łańcuch wtyczek, żeby nie musieć dodawać za każdym razem ręcznie wszystkiego. I teraz pozostaje już tylko przeprowadzić edycję.

A edycja jest w istocie prosta (co nie znaczy, że krótka, bo wiąże się z przesłuchaniem całości materiału). Po prostu włączam odtwarzanie i słucham - jeśli znajdę fragment do usunięcia, to zaznaczam go i naciskam klawisz W. Jeśli trafię na zbyt głośny oddech - zaznaczam go i naciskam klawisz Q. I tak do końca materiału - gotowe!

Korzyści

Podstawową korzyścią jest zwiększenie szybkości pracy. Szybciej mógłbym pracować chyba tylko w sytuacji, gdybym znalazł sposób na przyspieszenie odtwarzania bez zmiany wysokości dźwięku - ale kto wie, rozwiązania tego problemu jeszcze nie szukałem, więc nie wiadomo, może i to da się załatwić jakąś akcją?

Tak czy owak, zachęcam wszystkich obrabiających podkasty czy audiobooki do sprawdzenia Reapera - ja już do duetu Acoustica-WaveLab nie wrócę...

Komentarze