Mój żelazny zestaw wtyczek do obróbki głosu
Obróbką głosu lektorskiego (nazwijmy go tak) zajmuję się od dwóch, trzech lat, czyli odkąd zacząłem nieśmiałe próby z audiobookami. I mimo upływu kolejnych miesięcy, wcale nie czuję się w tym mistrzem - powiem nawet, że trochę zmęczyło mnie ciągłe badanie, sprawdzanie i testowanie różnych wtyczek. Od czasu przejścia na Reapera w zasadzie wykrystalizował się pewien zbiór wtyczek, które włączam praktycznie zawsze i już za dużo nie kombinuję.
Rzecz jasna, to mój sposób obróbki, a nie ogólna porada dla chcących się nauczyć procesowania wokalu. Każdy krok jednak uzasadniam, więc w razie czego będziecie wiedzieć, dlaczego robię tak, a nie inaczej.
1 - ustalenie głośności
Pierwsza wtyczka w szeregu to limiter, FabFilter Pro-L2, ustawiony w tryb transparent, którego zadaniem jest ustalenie właściwej głośności do obróbki, którą przyjmuję na -20LUFS. Dla pewności ustalam też górny próg na -0.5dB, żeby w razie czego nie przekazywać dalej jakichś "pików".
Po co w ogóle ten krok? Chodzi o wygodę - przyjęcie jakiegoś określonego progu sprawia, że resztę wtyczek "poniżej" będzie można wysterować za każdym razem bardzo podobnie, bo nie trzeba będzie się borykać z tym, że przy każdej obróbce mamy inną głośność, więc inaczej trzeba ustawić np. bramkę szumów, kompresor czy de-esser (w wielu wtyczkach bazuje się na progu, threshold, który bezpośrednio zależy od głośności sygnału).
Dodatkowo u mnie ten limiter działa w dość ograniczonym stopniu, bo już sam sygnał nagrywam tak, by miał właśnie około -20LUFS.
2 - odszumianie
To drugi krok - eliminacja szumu, jeśli przeszkadza. Zwykle stosuję tutaj albo Voice DeNoise albo Spectral DeNoise z pakietu iZotope RX9. Czasem, gdy nie bardzo jest miejsce, z którego da się spróbkować szum, odszumianiem zajmuje się Waves NS-1, ale generalnie wolę odszumiać za pomocą profilu szumu.
Odszumiam na początku, przed korekcją i (zwłaszcza) kompresją, bo szum wpływa na spektrum dźwięku. Dzięki temu słyszę, co koryguję, zaś kompresor nie podnosi mi niepotrzebnie poziomu szumów w "cichych" fragmentach.
3 - korekcja
W tym kroku wprowadzam zmiany, które mają uporządkować dźwięk i nadać mu określone brzmienie. Zwykle używam FabFilter Pro-Q3, ale jeśli ma to być nagranie podkastowe, a nie audiobook, to często zastępuję Pro-Q3 korektorem smart:EQ3.
Korekcja na tym etapie jest istotna, bo np. obcięcie niskich częstotliwości, poniżej 80Hz, może nieco wpłynąć na głośność nagrania i, co za tym idzie, pracę kompresora. Korekcja częstotliwości powyżej 2-3kHz z kolei będzie miała istotny wpływ na późniejsze działanie de-essera, jeśli będę go aplikował.
4 - kompresja
Kompresję stosuję zwykle z umiarem, delikatnie, zwłaszcza na własnych nagraniach. Staram się mówić podczas nagrania tak, by nie było dużych różnic w głośności, a całą resztę załatwia mi FabFilter Pro-C2, dla nagrań podkastowych zamieniany często na smart:comp.
Kompresja jest istotna, jeśli nie chcemy, by nasze nagrania momentami zanikały. Dobrym testem dla nagrania jest posłuchanie go w jadącym samochodzie. Jeśli głos się przebija bez problemu i cały czas jest czytelny bez dudnień czy konieczności zmiany głośności, to znak, że korekcja i kompresja zrobiły dobrą robotę.
5 - de-esser
De-essera nie stosuję zawsze - np. większość nagrań wykonanych za pomocą Shure'a SM7B nie wymaga wprowadzania de-essera. Jeśli jednak trzeba, to moim faworytem jest FabFilter Pro-DS
Niespecjalnie lubię de-essery, ale czasem nie ma wyjścia i trzeba choć troszkę "wystające" sybilanty opanować, bo inaczej będą męczyć słuchacza.
6 - wtyczki na specjalne okazje
W tym miejscu bardzo często pojawia się wtyczka iZotope Mouth DeClick lub OEKSound SPIFF, a ich zadaniem jest usunięcie "mikromlasków", jak to nazywam, czyli irytujących odgłosów wydawanych przez niedostatecznie lub zbyt mocno nawodnione usta.
Czasami, ale bardzo rzadko, eksperymentuję tu z saturatorem, który dodaje nieco harmonicznych do głosu; częściej zaś wrzucam tu jeszcze jeden korektor, którym mogę ostatecznie "wygładzić" jeszcze jakieś nierówności, uwypuklone po kompresji.
7 - limiter
No i na koniec druga instancja limitera FabFilter Pro-L2, którego zadaniem jest ustalenie ostatecznej głośności sygnału na -19LUFS, z zapasem -1dB. Ponownie korzystam z trybu transparent, który faktycznie według mnie jest najbardziej "przezroczysty", co oznacza tyle, że w momencie, gdy limiter zaczyna działać, nie słychać za bardzo tej pracy.
No i to tyle
Wbrew pozorom, ten wpis nie jest żadną reklamą wtyczek firmy FabFilter - tak się akurat składa, że czuję do nich słabość, bo bardzo dobrze działają i są... ładne. Mam bardzo dużo różnych wtyczek, spełniających odpowiednie do powyższych zadań funkcje (choćby cały pakiet Waves Gold z dodatkami czy wtyczki Accusonus ERA lub iZotope Ozone). W praktyce jednak wystarcza mi to, co zaproponowali programiści z Niderlandów - podejrzewam, że gdyby zrobili odszumiacz czy "usuwacz mlasków", to spokojnie mógłbym zrezygnować z wtyczek innych producentów.
Czy ta kolejność jest jedyna słuszna? Oczywiście, że nie. U mnie się sprawdza, a po lekturze poszczególnych punktów wiecie już, co konkretnego w każdym kroku chcę uzyskać. Uniwersalnej kolejności, zawsze działającej najlepiej raczej nikt nie poda, bo taka - według mnie - nie istnieje. Zawsze znajdzie się jakiś przypadek, który nie będzie pasował do ogólnego wzoru. W moim przypadku trafiały się przypadki, gdy trzeba było usunąć "buczenie" spowodowane przydźwiękiem sieciowym; innym przypadkiem jest usuwanie pogłosu (albo wręcz jego dodawanie). Grunt, żeby wiedzieć, kiedy i jaką wtyczkę zastosować i jaki się uzyska w ten sposób efekt (oraz jak wpłynie on na pozostałe elementy łańcucha).
Komentarze
Prześlij komentarz