[K] Wtyczki Waves
Wtyczki firmy Waves są popularne wśród wszelkiej maści muzyków i producentów. Jedni je kochają, inni uważają za przerost formy nad treścią. Jako posiadacz pakietu Gold oraz paru pojedynczych wtyczek jestem gdzieś pośrodku, choć raczej bardziej ciążę w kierunku sceptycyzmu. Faktem jest, że wśród kilkudziesięciu wtyczek, które posiadam, mogę wytypować kilka, których działanie mi się czasem przydaje, reszta jednak leży odłogiem - może nie dlatego, że są kiepskie, co po prostu... Nie widzę dla nich zastosowania. Poza tym Waves ma parę rzeczy "za uszami" i o tym będzie dzisiaj.
Pakiety, pakiety
Firma oferuje swój bogaty zestaw wtyczek w pakietach (tematycznych lub po prostu "ilościowych"). Najbogatszy (choć nie najdroższy!) pakiet, jaki znalazłem, to Merkury, zawierający 180 wtyczek (!) i kosztujący - niby normalnie, do czego jeszcze wrócę - ponad 7000 dolarów, co daje średnią cenę ok. 40 dolarów za wtyczkę. Pakiety są jednak różne i można sobie wyszukać taki, który najbardziej będzie pasował do charakteru naszej pracy - np. do obróbki wokalu czy dźwięku dookólnego. Zwykle cena za wtyczkę w pakiecie wynosi dużo mniej, niż detaliczna cena tej samej wtyczki, zakupionej poza pakietem, przed zakupieniem czegokolwiek warto zatem dokładnie przejrzeć ofertę producenta.
Ceny i promocje
Oferta Waves jest praktycznie cały czas objęta jakąś promocją i to nie jakąś tam mizerną obniżką o 5%. Tutaj upusty jak rok długi sięgają 40-50%. Nie mam pojęcia, czy w ogóle coś można kupić w regularnej cenie, bo od lat ciągle widzę tylko ceny promocyjne - jest to więc prawdopodobnie tylko chwyt marketingowy, mający przekonać klienta, że robi interes życia, kupując np. wspomniany pakiet Merkury za zaledwie 3300 dolarów, zamiast ponad 7000...
Częste są także transakcje wiązane, czyli kupisz dwie wtyczki albo wydasz więcej niż X dolarów, to dodatkowa wtyczka gratis. Najciekawszy jednak jest w tym wszystkim model sprzedaży, który jest czymś pośrednim między normalną sprzedażą licencji, a subskrypcją. Wtyczki kupuje się "na własność", z możliwością darmowych aktualizacji przez rok. Jeśli nadal chcemy mieć możliwość aktualizacji lub korzystania z supportu, trzeba opłacić plan aktualizacji. Plany są osobne dla osobnych wtyczek oraz pakietów i można je przedłużać "razem", otrzymując oczywiście z tego tytułu dodatkowy rabat, jednak z mojego doświadczenia wynika, że aktualizacje wtyczek są na tyle rzadkie, że w zasadzie nie bardzo się opłaca przedłużać plan co roku na wszystko.
Problemy
Mam z wtyczkami Waves kilka zagwozdek. Po pierwsze, w większośći są okropnie brzydkie, a interfejsy użytkownika tkwią jeszcze w latach 2006-2010, kiedy ekrany miały rozdzielczości 1024x768 pikseli. Okienka i elementy sterujące obecnie, na ekranach FullHD lub 4K, są malutkie - ale przynajmniej te właśnie "stare" wtyczki są spójne wizualnie. Nowości w rodzaju Sibilance czy VocalRidera są już każda "z innej parafii", choć przestały straszyć wyglądem. Generalnie - chaos. Ma się to zmienić w linii v12, którą Waves reklamuje jako tą, która wreszcie wprowadzi skalowalne, ładne interfejsy użytkownika.
Druga rzecz to... rozdrobnienie. Jest mnóstwo wtyczek, które robią praktycznie identyczne rzeczy, ale mają różne interfejsy użytkownika (np. jedna wtyczka jest "profesjonalna" i ma cztery suwaki, druga robi to samo, ale ma tylko jedno pokrętło regulacyjne). Samych kompresorów nie zliczę, do tego drugie tyle korektorów, deessery, limitery, symulacje wzmacniaczy, odszumiacze i tak dalej. W większości w osobnych wersjach mono i stereo. Kupując pakiet Gold dostajemy 14 korektorów i tyle samo kompresorów, 3 pogłosy, trzy symulacje wzmacniaczy gitarowych, pięć procesorów do przetwarzania obrazu stereo i tak dalej. A przecież ten pakiet zawiera "zaledwie" 42 wtyczki!
"Od nadmiaru głowa nie boli" powie ktoś. Ano właśnie boli. Bo czymże różni się korektor Q4 od korektora Q6? Otóż w pierwszym regulujemy 4 pasma, a w drugim 6. I tyle. Po co dwa osobne pluginy? A w sumie cztery, przecież każdy z nich występuje w wersji mono i stereo (i znów - po co robić z tego osobne wtyczki?) Ja rozumiem, że można niby szybciej użyć dokładnie tego, co się chce - ale jeśli później zmienimy zdanie i zechcemy jednak mieć więcej pasm albo przetwarzać w stereo? Trzeba wymienić wtyczkę, więc też stracić jej ustawienia...
Trzecia rzecz, która mnie osobiście irytuje, to sposób działania, czyli to, jak się wtyczki instalują. Jest jakiś tajemniczy WaveShell, który jest swoistym "zasobnikiem" na wtyczki Waves, co z jednej strony jest fajne, bo w katalogach wtyczek nie przybywa nam nagle kilkudziesięciu plików, ale z drugiej strony natrafiam czasem na problem, gdy DAW próbuje skanować tę "metawtyczkę". Trafiają się jakieś opóźnienia czy się coś "wysypuje" - w każdym razie zdarza się, że DAW się po prostu nie uruchomi, bo nie może skończyć skanowania wtyczek VST. Być może to jakiś problem u mnie, ale z innymi wtyczkami nie mam takich kłopotów. I oczywiście, za każdym razem jeśli dokonamy jakiejś aktualizacji, to DAW wykrywa zmianę nie w jednej wtyczce, tylko skanuje wszystkie dostępne wtyczki Waves (co przy bogatszych pakietach swoje trwa).
Ostatecznie
Ostatecznie korzystam z wtyczek Waves bardzo mało, bez żalu, bo i pakiet Gold kupiłem dawno temu w śmiesznej cenie. Jedynie dwie wtyczki "się wyłamują" z tego standardu, a jest to VocalRider oraz NS-1. Jedna automatycznie reguluje głośność (czyli jeśli "leci" cichy sygnał, to go pogłaśnia, jeśli sygnał jest głośny, zostaje ściszony - taka kompresja bez kompresji), druga odszumia sygnał. I to w zasadzie wszystko - trochę kiepsko, jak na liczbę 50 posiadanych wtyczek, prawda?
Komentarze
Prześlij komentarz