Czy używać efektów wbudowanych w DAW?

Podobne pytanie nigdy mnie nie naszło, przynajmniej nie bezpośrednio. Zetknąłem się od razu z konsekwencjami, co pozwoliło mi błyskawicznie znaleźć odpowiedź. Co to za odpowiedź? Tak, chyba że nie.

Tak

Wiele razy czytałem (i czytam nadal), że nie warto stosować efektów wbudowanych w DAW, bo są one stosunkowo kiepskie i nie zapewniają wysokiej jakości dźwięku. Albo są zbyt mało wyrafinowane. Albo...

Osobiście nie zgadzam się z tezą, że wbudowane w DAW efekty są "gorsze" tylko przez to, że dostajemy je w pakiecie z aplikacją i to za darmo. Wielokrotnie używałem np. pogłosu z FL Studio czy maksymalizera z Cubase'a, nie wspominając nawet o świetnym korektorze ze Studio One. W mojej opinii są to bardzo dobre narzędzia i w zupełności spełniały moje wymagania.

Fakt, że zdarzają się też wtyczki prostsze, które nie dają takiej swobody jak produkty firm trzecich, ale nie oszukujmy się: w codziennych pracach takiego amatora jak ja i tak zwykle okazują się być wystarczające.

StudioOne - emulator wzmacniacza gitarowego

StudioOne - korektor graficzny

FL Studio - pogłos

FL Studio - delay

Cubase - de-esser

Cubase - limiter-maksymalizer

Samo to, że dostajemy te wtyczki niejako w prezencie, pozwala zaoszczędzić znaczne sumy, zwłaszcza na początku zabawy w muzyka. O jakich suma mowa? przykładowo, pakiet bardzo dobrych wtyczek od firmy FabFilter (kompresor, limiter, korektor, pogłos, delay, de-esser i bramka szumów) to kwota 740 dolarów. Czyli, licząc po aktualnym kursie, ponad 3000zł. Oczywiście, można zebrać też szeroki pakiet darmowych wtyczek zewnętrznych, ale to zadanie na dużo dłuższy okres.

Jak dla mnie plusem wbudowanych efektów jest także ich obsługa - zwykle wszystkie są podobne do siebie, obsługuje się je także podobnie, zaś częstym bonusem jest integracja z DAWem, na przykład w kontekście obróbki sidechain.

Wbudowane efekty mają jeszcze jedną zaletę - bardzo szybko się ładują, więc nawet dość rozbudowane projekty otwierają się szybko, bo nie trzeba wczytywać zewnętrznych wtyczek.

Nie

Skoro istnieje tyle zalet korzystania z wbudowanych wtyczek, to po co w ogóle przyglądać się ofercie zewnętrznych firm? Są dwa ważne powody.

Po pierwsze: możliwości. Często szukamy jakiegoś określonego efektu, który przetworzy sygnał w odpowiedni sposób - trudno jednak, by DAW zawierał wszystkie możliwe rodzaje procesorów efektowych. Zazwyczaj np. nie ma żadnej wtyczki do przetwarzania ludzkiego głosu na wzór tego, co proponuje np. iZotope w VocalSynth2 czy Polyverse w Manipulatorze. Czasem chodzi też o sposób obsługi czy charakter brzmieniowy, stąd duża popularność emulacji prawdziwych, analogowych urządzeń, np. kompresora 1176. Mają one przetwarzać sygnał audio maksymalnie wiernie do rzeczywistych protoplastów, a dodatkowo ich interfejs użytkownika odpowiada panelom czołowym tych urządzeń, dzięki czemu można np. odtworzyć ustawienia poszczególnych gałek czy przycisków (jeśli ktoś wierzy, że zapewni mu to tę samą jakość).

Po drugie: przenośność. Używając zewnętrznych wtyczek, możemy wykorzystać je w każdym programie DAW, jakiego musimy używać. Dzięki temu prostsze jest przenoszenie projektów między DAWami. W miejscu źródłowym zapisujemy ustawienia wtyczki jako preset, w miejscu docelowym po prostu ten preset wczytujemy. W sytuacji, gdybyśmy korzystali wyłącznie z wtyczek "pokładowych", musielibyśmy za każdym razem próbować odwzorować działanie jednej DAWowej wtyczki w drugiej, co nie tylko mogłoby być trudne, co wręcz niemożliwe (jeśli użyliśmy jakichś specyficznych ustawień, których w docelowej wtyczce po prostu nie ma).

No to jak?

Odpowiedź jest prosta, jeśli tworzymy dla siebie, w jednym DAWie i nie planujemy w przyszłości migracji (aczkolwiek to ostatnie jest trudne do przewidzenia, bo nikt nam nie zagwarantuje, że za 10 lat używany przez nas DAW będzie nadal na rynku). W tej sytuacji nie ma się co bać wbudowanych wtyczek, bo zwykle spełnią nasze oczekiwania z nawiązką.

W pozostałych przypadkach warto zgromadzić podstawowy zestaw wtyczek zewnętrznych (kompresor, korektor, pogłos, delay itd.), nawet niekoniecznie komercyjnych. Polecam zapisanie się do newsletterów popularnych sklepów internetowych, handlujących wtyczkami - naprawdę często pojawiają się promocje. Tak często, że czasem człowiek się zastanawia, czy opłaca się w ogóle kupować coś bez promocji.

No, a na koniec mała rada prywatnie ode mnie: naprawdę nie warto gromadzić setek wtyczek. Sam mam ich naprawdę dużo, a używam w praktyce tylko kilku, kilkunastu. Przykładowo, kupiłem kiedyś w szalonej promocji pakiet Gold z firmy Waves. Jest tam z siedem kompresorów, sporo korektorów, pogłosy, deeser itp. Po latach stwierdzam, że w moich projektach i tak używam wszędzie wtyczek od FabFilter, ciągle tych samych, bo są zupełnie wystarczające. Z pakietu Gold praktycznie nie korzystam, czasem użyję wtyczki Doppler albo Stereo Imager...

Może nie wpadniecie w pułapkę "chciejstwa"...

Komentarze