[S] Mikrofon Shure SM57 i sztuczka magiczna
Shure SM57 jest mikrofonem bardzo dobrze znanym w świecie muzycznym, a szczególnie dobrze znają go gitarzyści, bo jest niejako standardem przy nagrywaniu gitar elektrycznych. Wokaliści i lektorzy używają go rzadko, preferując bardziej klasyczny model SM58 - a to z tego względu, że SM57, jako mikrofon instrumentalny, jest bardzo słabo zabezpieczony przed podmuchami (tzw. "popami"). Chcąc go zatem używać w celu nagrywania głosu, trzeba dokupić dodatkową (wcale nie tanią) osłonę gąbkową lub chować się za pop-filtrem. Mikrofon ten jednak ma dwie bardzo ważne zalety - cenę (da się znaleźć go taniej niż za 400zł) oraz kapsułę Unidyne III, będącą pierwowzorem kapsuły montowanej w... SM7B, który jest od SM57 ponad czterokrotnie droższy.
Małą ciekawostką jest fakt, że właśnie SM57 jest używany od dziesięcioleci podczas wystąpień prezydentów Stanów Zjednoczonych - oczywiście, każdy egzemplarz jest zaopatrzony w osłonę przeciwpodmuchową.
Wrażenia
Mikrofon trafia do użytkownika w pudle, w którym znajdziemy mikrofon zapakowany w folię bąbelkową, sztywny uchwyt do mocowania na statywie (z redukcją gwintu) oraz typową, shure'ową saszetkę do przechowywania całości (prócz tego jest ulotka z opisem mikrofonu, gwarancje, wielka naklejka i rzepowa opaska). Mikrofon sprawia zasadniczo bardzo solidne wrażenie, jeśli pominiemy obrotową "główkę", która z kolei sprawia wrażenie dokładnie przeciwne - bardzo delikatnej. Z relacji użytkowników (mikrofon jest na rynku od 1965 roku, czyli praktycznie pół wieku!) wynika jednak, że jest to model prawdziwie pancerny i niesamowicie odporny.
SM57 ma charakterystyczny kształt, wynikający z braku zabezpieczenia przed podmuchami. Dodatkowej osłony nie ma, niestety, w zestawie.
Do jakości wykonania nie mam zastrzeżeń, zresztą żaden z moich Shure'ów takich zastrzeżeń nie budzi. Mikrofon jest ekstremalnie prosty w budowie i użyciu - żadnych przełączników, żadnych guziczków, filtrów czy podobnych wynalazków. Wpinamy przewód XLR i tyle.
Po podłączeniu posłuchałem, jak brzmi nagrywany głos - w porównaniu do SM7B ten model jest jaskrawszy i ma ograniczone niskie częstotliwości. Nie przeszkadza to za mocno, bo SM7B i tak używam z osłabionym "dołem", więc tu wypada to dość podobnie - jednak "góry" faktycznie SM57 ma zauważalnie więcej.
Od pierwszych chwil oczywistą potrzebą stał się montaż osłony przeciwpodmuchowej albo gąbki - zastosowałem dedykowaną temu mikrofonowi dużą gąbkę A81WS. Niestety, stosowanie zwykłych gąbeczek, które tanio można kupić do standardowych mikrofonów estradowych, nie wchodzi w grę. Mikrofon ma zbyt małą "główkę", by taka gąbka trzymała się pewnie i nie zsuwała się, gdy mikrofon będzie skierowany w dół.
Mikrofon z opcjonalną osłoną A81WS
SM57 jest nieco czulszy od swojego młodszego brata, ale generalnie jeśli chodzi o poziom sygnału, to nie ma przepaści między nim a SM7B. Wprawdzie SM57 posiada transformator, jednak posiada też nieco inną budowę cewki, co ów transformator ma za zadanie nadrobić. W efekcie sygnał jest ciut głośniejszy i odrobinę mniej szumiący, jednak na pewno nie jest to przepaść w porównaniu do SM7B, ot, parę decybeli (które jednak czasami stanowią różnicę!)
Magiczna sztuczka
Od dawna oglądam kanał Juliana Krause i pamiętałem, że prezentował on niegdyś film o zamianie (brzmieniowej oczywiście) SM57 w SM7B za pomocą odpowiednio dobranej krzywej korekcji. Nie byłbym sobą, gdybym tego nie wypróbował. Zgodnie ze wskazówkami przygotowałem ustawienia korektora FabFilter Pro-Q3:
Normalnie, gdybyśmy próbowali upodobnić dwa zupełnie różne mikrofony do siebie, nie udałoby się uzyskać stuprocentowej zgodności, jednak tutaj, dzięki temu, że oba modele pracują na niemal tej samej kapsule Unidyne III, sztuczka działa całkiem dobrze. Zresztą, co ja będę się rozwodził - poniżej przykład, nagrany jednocześnie za pomocą SM7B i SM57, ten drugi ma nałożoną powyższą korekcję. Początek cytatu pochodzi z jednego mikrofonu, końcówka - z drugiego. Która część z którego mikrofonu i gdzie jest "podmniana"? Oto zadanie dla Was!
Oczywiście dla tych, którzy chcą posłuchać sobie dokładnie różnic w plikach .wav, udostępniam paczkę z surowymi nagraniami (+ SM57 skorygowany jedną z powyższych krzywych korekcji).
Wnioski końcowe
Muszę przyznać, że test tego mikrofonu zostawił na mnie jedno bardzo optymistyczne, a jedno bardzo smutne wrażenie. Optymistyczne, bo faktycznie za ćwierć ceny można mieć brzmienie niewiele ustępujące temu, którego dostarcza Shure SM7B i jeśli komuś nie zależy na wyglądzie (bo wiadomo, że SM7B to nie tylko dźwięk, ale i design), to spokojnie może zakupić ten właśnie model, a nagranie "naprostować" za pomocą korektora.
Smutne wrażenie jest z kolei takie, że gdybym wiedział o tym rok czy dwa lata temu, to pewnie poprzestałbym właśnie na SM57 - nie nagrywam filmików z sobą w roli głównej, więc na wyglądzie nie bardzo mi zależy. Za to nie walczyłbym miesiącami z szumem...
Mikrofon, dozbrojony w pop-filtr lub solidną osłonę przeciwwietrzną (najlepiej A81WS - aczkolwiek jej cena boli, bardzo!) mógłbym polecić wszystkim, którzy są zainteresowani nagraniami lektorsko-podcastowymi - ale tylko jeśli faktycznie zależy Wam na "udawaniu" SM7B. Jeśli nie, to w tym pułapie cenowym (350-450zł) jest wiele nowszych i lepiej sprawdzających się przy nagrywaniu głosu konstrukcji.
Rozwiązanie zagadki: pierwszy jest SM7B, drugi skorygowany SM57
Komentarze
Prześlij komentarz