[K] Magix SoundForge Audio Studio 16

Ile można dawać szans jakiemuś programowi? W sumie nie wiem, dlaczego z uporem maniaka sprawdzam kolejne wersje aplikacji SoundForge, skoro mam z tym programem na pieńku i żadnej jego wersji nie używałem namiętnie, żeby czuć do niej jakiś sentyment. Nawet wersja 15, sprawdzana w styczniu, niczego w tym względzie nie zmieniła. Tradycyjnie wyglądała paskudnie, wykrzaczyła się kilka razy, słowem - zrobiła wszystko to, co robiły poprzednie wersje SoundForge'a. Może o to chodzi, o masochistyczną chęć sprawdzenia, czy magicy z Magiksa poprawili błędy? czy napisali interfejs użytkownika od nowa? czy...? Przyjrzyjmy się zatem szesnastej wersji SoundForge'a, tym razem nie w odmianie Pro, tylko Audio Studio, dla zwykłych zjadaczy chleba.

Instalacja

Tradycyjnie już dla Magiksa, instalator jest typu on-line, czyli ściągamy mały pliczek, uruchamiamy go, a on ściąga całą resztę - w tym wypadku było to prawie 700MB instalatora wersji 64 bitowej (!). Swoją drogą, nie mam bladego pojęcia, co Magix upycha w tej objętości - toż to wiele DAWów zajmuje mniej miejsca!

Podczas instalacji nie było jednak problemów - program się pobrał i zainstalował, a ja w tym czasie otrzymałem numer seryjny, umożliwiający mi uruchomienie programu i jego przetestowanie:

No to siup!

Nie, program nie został w żaden sposób przebudowany od wersji 15-tej. Ciągle jest klasyczną aplikacją MDI (Multi-Document Interface), brzydką jak noc. Szczerze mówiąc, Audacity w odmianie ciemnej wygląda bardziej nowocześnie niż SoundForge 16 z 2022 roku. No, ale o wyglądzie się nie dyskutuje - zapewne są osoby, które mają sentyment do przycisków i wyglądu sprzed 20 lat. Ważne, żeby działało.

Pierwszy start programu, tradycyjnie już, zajął bardzo dużo czasu, bo skanowane były wszystkie wtyczki (a tych mam sporo). Niestety, przy kolejnym starcie program również skanował wszystko. I przy kolejnym. Na szczęście za czwartym razem - choć też skanował - to poszło mu to już szybciej. Przejdźmy zatem do głównego okna.

I tutaj, szczerze mówiąc, nastąpiło moje pewne rozczarowanie, bowiem o ile nagranie materiału się powiodło, to już z jego edycją jest tak sobie. Wersja Audio Studio w stosunku do wersji Pro jest dość mocno okrojona - nie ma nawet odszumiacza, że o de-esserze nie wspomnę nawet. Korektor wygląda jak plugin do odtwarzacza Foobar 2000:

Standardowy kompresor zaś wygląda tak:

Wygląd to wygląd, narzędzia działają, więc nie ma o co kruszyć kopii, zwłaszcza że można używać także wtyczek VST (również w wersji trzeciej, co się chwali), jeśli komuś nie odpowiadają wbudowane narzędzia. Wprawdzie VST wyglądają dość dziwnie, opakowane w okienko:

ale znów, nie ma co narzekać bez przyczyny. A jeśli ktoś potrzebuje ładnego korektora, to znajdzie nawet i taki, tylko został umieszczony w nieco innym miejscu i nazywa się ModernEQ:

Złudzenia pryskają

Skoro jednak dostałem "kwaśnej gęby" od efektów wbudowanych, postanowiłem obrobić sygnał zewnętrzną wtyczką, a że jestem ostatnio "w fazie" channel-stripów, to wybrałem z listy PreSonus Fat Channel XT. No i SoundForge nie zawiódł:

To była dosłownie piąta minuta korzystania z programu i naprawdę losowo wybrana wtyczka VST3! Powiedzcie mi, proszę, jak to jest możliwe, że od wersji 12 ciągle mam z SoundForge ten sam problem? Czy są ludzie, którym w ogóle ten program działa, pracują na nim przez wiele godzin i nigdy nie doświadczyli problemów ze stabilnością?

Podobny komunikat dostałem także podczas dalszych testów, kiedy próbowałem wyciąć fragment z jednego pliku i wkleić go do drugiego, przy czym źródłowy był plikiem mono, a docelowy - stereo. Normalnie ta funkcja działa w SoundForge bardzo dobrze - po prostu na obie ścieżki stereo wkleja się zawartość z pliku mono. Ale - jak widać - nie zawsze i w jakichś okolicznościach dzieje się coś niedobrego.

Zdarzało się też, że podczas uruchamiania dostawałem komunikat tego typu:

Próbowałem też skorzystać obiecująco nazwanej funkcji Audio Restoration (to jedyne miejsce, gdzie można znaleźć odszumianie w wersji Audio Studio - ale nie łudźcie się, że działa ono jakoś rewelacyjnie).

Raz się udało, za drugim razem program przestał odpowiadać i zamknął się, tym razem bez żadnego okienka.

Ktoś mógłby podejrzewać, że może problemem jest moja konfiguracja sprzętowa - może SoundForge nie lubi się z moim interfejsem audio albo jakąś łatką systemu operacyjnego? Ale mam akurat nowego, trzymiesięcznego może laptopa - wypróbowałem instalację na nim. I co? I nic, takie same problemy. Tzn. też udało mi się doprowadzić program do pokazania okienka z błędem i zamknięcia się. A przecież nie robię niczego specjalnego! Nagrywam głos, odszumiam, robię tradycyjną obróbkę.

Do podcastu?

SoundForge to najbardziej klasyczna odmiana edytora audio - wczytujemy do niego pojedyncze pliki i je zmieniamy. Nie ma tutaj żadnej możliwości pracy wielościeżkowej, więc nie zmontujemy odcinka podcastu inaczej, jak tylko wklejając zawartość jednego pliku do drugiego. Pod tym względem program ustępuje nawet Audacity i moim zdaniem zdecydowanie lepiej jest wydać 350zł, których życzy sobie producent, na np. Acoustikę Standard czy Steinberg WaveLab Cast, a najlepiej na Reapera - w tym przypadku wygląd efektów wbudowanych wprawdzie jest podobnie toporny, ale za to mamy wielościeżkowość i stabilność!

Poza tym brakuje w aplikacji podstawowych dla podcastera narzędzi - odszumiacza i de-essera. Zgoda, jest bramka szumów, ale bardzo uboga w ustawienia:

Moim zdaniem, ktoś szukający programu do edycji lepiej zrobi, pobierając darmowe Audacity albo kupując oprogramowanie konkurencji - mniej nerwów, a możliwości większe.

Kiedy wersja 17?

Hm... Szczerze mówiąc, przestałem już w tym momencie wierzyć, że firma Magix napisze SoundForge'a od nowa, z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Wersja 17, a pewnie i 18, 19, 20 będą ciągle tym samym pudrowanym zombie-softem sprzed dwudziestu lat. I naprawdę, z całego serca odradzam komukolwiek ładowanie się w zakup tego programu - obojętnie, czy będzie to wersja Audio Studio, czy nawet wersja Pro - po co Wam więcej efektów w aplikacji, która potrafi zamknąć się w każdej chwili? A odzyskiwanie sesji nie zawsze przebiega prawidłowo, o czym też miałem okazję się przekonać.

To chyba na tyle testowania SoundForge'a na moim blogu - chyba, że faktycznie pokaże się wersja napisana zupełnie od zera, gdzie będzie nadzieja na jakiekolwiek wewnętrzne zmiany. Bo szczerze mówiąc - nie znam bardziej awaryjnego programu audio...

Komentarze