Channel strip - czym jest i czy warto z niego korzystać?
Dzisiaj temat, do którego musiałem troszkę dojrzeć. Chodzi o przetwarzanie sygnału (w moim wypadku - mowy) za pomocą tzw. channel stripa, czyli urządzenia lub wtyczki, zawierających w sobie wiele różnych "efektów" - np. bramkę szumów, kompresor, korektor itp. Zamiast zatem przetwarzać nagranie kolejno przez pojedyncze "efekty", przetwarzamy je przez jeden "multiefekt".
Przyznam, że przez długi czas byłem nastawiony do tego typu działania sceptycznie. Wiadomo, z pojedynczych wtyczek można złożyć sobie "łańcuch przetwarzania" zupełnie dowolnie, dopasowując go do własnych potrzeb - a w channel stripie jesteśmy ograniczeni do tego, co wbudował w niego producent. No i zwykle trzeba wszystko ustawiać ręcznie, bo raczej brakuje tu rozwiązań automatycznych, "inteligentnych" i "samouczących się".
A jednak użycie channel stripa daje pewne profity: po pierwsze, mamy wszystko w jednym miejscu, więc nie skaczemy od wtyczki do wtyczki, nie musimy uczyć się obsługi różnych interfejsów użytkownika. Po drugie, skoro musimy wszystko ustawiać ręcznie, to i szybciej nauczymy się, czym jest np. próg zadziałania w kompresorze lub jak na brzmienie głosu wpływa zmiana różnych częstotliwości za pomocą korektora.
Jeśli chodzi o wady channel stripów, to jedną z bardziej oczywistych jest mała elastyczność - ogranicza nas to, co w channel stripie umieścił producent. W dodatku w przypadku emulacji wielu "klasycznych" konstrukcji albo w wypadku stosowania sprzętu w rodzaju dbx286s, kolejność "efektów" też jest z góry ustalona i nie bardzo możemy np. najpierw zastosować bramkę szumów, a dopiero potem korektor i kompresor - jeśli producent na początek wrzucił kompresor, to trzeba będzie z tym żyć.
Klasyka vs nowoczesność
Na rynku znajdziemy dwa typy channel stripów: emulacje wzorowane na fizycznych odpowiednikach (na prawdziwym sprzęcie) oraz nowoczesne wtyczki, w których sami decydujemy, z jakich procesorów przetwarzających i w jakiej kolejności chcemy korzystać.
Brainworx bx_console Focusrite SC
bx_console Focusrite SC to emulacja pojedynczego kanału Focusrite ISA-130. Przyznam, że to jeden z moich ulubionych channel stripów ze względu na bardzo ładnie działającą bramkę szumów, która potrafi ściszyć szum pomiędzy słowami, nie powodując nadmiernego "rwania" przy oddechach. I chociaż tak naprawdę jest to kwestia konfiguracji bramki (czy raczej ekspandera), to w tym przypadku uzyskuje się zamierzony efekt naprawdę prosto.
Oprócz oczywistego w channel stripie korektora (tu podzielonego na cztery pasma: dolne, górne oraz średnie górne i średnie dolne), znajdziemy także kompresor. To jednak nie koniec, bo jest tu także de-esser, niby prosty, a jednak w miarę skuteczny; znajdziemy także dwa filtry: górno- i dolnoprzepustowy.
Nie możemy sterować kolejnością przepływu sygnału przez poszczególne elementy, ale całość działa naprawdę skutecznie i w efekcie dostajemy sygnał w zasadzie w postaci gotowej, zwłaszcza jak na potrzeby podcastowe.
dbx286s
dbx286s to jedyny w zestawieniu channel strip sprzętowy. Potrafi obsłużyć pojedynczy kanał i zawiera w sobie przedwzmacniacz, filtr górnoprzepustowy 80Hz, kompresor, de-esser, enhancer (czyli taki mocno uproszczony korektor) oraz bramkę/ekspander. Sygnał przechodzi przez dbx-a w takiej właśnie kolejności, której nie możemy zmienić - można co najwyżej pominąć blok od kompresora w górę.
Osobiście bardzo lubię to urządzenie, chociaż początkowo byłem nim nieco rozczarowany, co wynikało z braku wiedzy, jak się nim prawidłowo posłużyć.
Ze sprzętowym przetwarzaniem mam jednak pewien problem - otóż nie lubię mieć nagranego już przetworzonego dźwięku. Chociaż praktyka pokazuje, że nie wracam do starych nagrań i ich nie poprawiam (zwłaszcza teraz), to ciągle coś każe mi trzymać na dysku oryginalne, surowe nagrania "na wszelki wypadek". dbx286s umożliwia wprawdzie za pomocą pewnej sztuczki nagrywać zarówno sygnał surowy, jak i przetworzony (mimo że jest urządzeniem monofonicznym), jednak zdecydowanie preferuję obróbkę za pomocą wtyczek.
Waves Scheps Omni Channel
To mój pierwszy programowy channel strip i przyznać muszę, że jest bardzo wygodny - zawiera wszystko, co potrzebne, czyli przedwzmacniacz, filtr górnoprzepustowy, bramkę szumów, de-esser (i to dwuzakresowy, więc można redukować jednocześnie "eski" i "eszki"), korektor, kompresor i limiter. Moduły możemy przestawiać, tym samym sprawiając, że sygnał będzie płynął przez nie w różnej kolejności. Chcemy odszumić na początku? Nie ma problemu. De-esser na koniec? Da się.
Dla osób, które używają także innych wtyczek firmy Waves, istnieje możliwość włączenia w łańcuch przetwarzania także niemal dowolnej innej wtyczki tego producenta. Tym samym na początku możemy wrzucić np. NS-1 czy Clarity Vx, żeby odszumić sygnał.
Można powiedzieć, że Scheps Omni Channel stoi w niejakim rozkroku między emulacjami fizycznego sprzętu (wygląd) a nowoczesnymi procesorami przetwarzającymi (elastyczność).
PreSonus FatChannel XT
Wtyczka ta jest dostępna wewnątrz programu DAW Studio One Artist/Professional oraz w formacie osobnego pakietu VST (VST jest także dodawana do wersji Studio One Professional). To również nowoczesny przykład channel stripa, chociaż producent daje możliwość wykupienia dodatkowych pakietów kompresorów i korektorów, wśród których znajdziemy także modele łudząco podobne do konstrukcji klasycznych, sprzętowych (jednak bez oryginalnych nazw, np. 1176 nazwano FETComp).
Porównaniu do wcześniej omówionych modeli, ten nie zawiera de-essera. Mamy tu filtr górnoprzepustowy, bramkę/ekspander, kompresor, korektor i limiter. Kompresor i korektor można zamienić miejscami, reszta łańcucha jest stała i można co najwyżej wyłączyć poszczególne moduły.
Przyznam, że ten channel strip omawiam głównie przez sympatię do niego - dostałem go w pakiecie ze Studio One Professional i szczerze mówiąc nie wiem, czy wykosztowałbym się na jego wersję VST - mimo że wtyczka jest bardzo elegancka i rozszerzalna o kolejne moduły, to jednak brak de-essera potrafi czasem dokuczyć. Owszem, można wstawić jakiś zewnętrzny de-esser tuż za FatChannelem, ale to już nie do końca będzie przetwarzanie jedną wtyczką.
iZotope
Korciło mnie, by wrzucić tutaj także jedno z nowoczesnych rozwiązań firmy iZotope. Do końca jednak nie mogłem się zdecydować, czy powinienem omówić tutaj przeznaczony typowo do obróbki głosu Nectar Plus, czy rzucić okiem na Neutrona, czy może w końcu na samego Ozone - wszystkie one są swego rodzaju channel stripami. Do tego dość wygodnymi w stosowaniu dzięki obecności "asystenta", czyli modułu, który po przeanalizowaniu naszego sygnału sam dobierze poszczególne moduły i ich parametry tak, by nagranie zabrzmiało "najlepiej". Osobiście jednak nigdy nie byłem specjalnie zadowolony z uzyskiwanych w tych wtyczkach efektów, więc trudno jest mi je polecać - wspominam zatem tylko, że są i jeśli ktoś chce obrabiać głos, to powinien w pierwszej kolejności przyjrzeć się Nectarowi.
Efektywność
Prawdę mówiąc, w dzisiejszych czasach rozróżnienie między channel stripem a własnym łańcuchem przetwarzania jest nieco iluzoryczne. Każdy przyzwoity program do edycji dźwięku (wyłączając Audacity) potrafi zapisać preset z kilkoma osobnymi, niezależnymi wtyczkami, który staje się tak naprawdę naszym własnym channel stripem.
Moje doświadczenie jest takie, że jeśli faktycznie jesteśmy realizatorami dźwięku, zależy nam na ekstremalnie wysokiej jakości i chcemy chirurgicznej precyzji, to zdecydowanie powinniśmy wybrać osobne wtyczki - dobrane do konkretnych zadań, wygodne, z odpowiednimi funkcjami.
Jeśli jednak naszym celem jest po prostu przyzwoite "ogarnięcie" dźwięku naszego głosu - odszumienie, wyrównanie głośności, lekka korekcja i usunięcie "esek", to channel strip sprawdzi się w tych zadaniach jeśli nie znakomicie, to przynajmniej dobrze. Ja zacząłem stosować Focusrite SC już jakiś czas temu i naprawdę sobie chwalę tę wtyczkę. Całkiem nieźle pracuje mi się także na emulacjach SSL 4000E/G, aczkolwiek one nie zawierają de-essera, stąd wybór do zestawienia Focusrite'a jako reprezentanta "emulacji".
Ostatecznie
Długo nie mogłem się przemóc, by stosować channel strip. Dzisiaj patrzę na to trochę inaczej - większość problemów technicznych mam już rozwiązanych, w tym względnie dobre wytłumienie domowego studia, całkiem przyzwoite mikrofony, dobre urządzenia nagrywające. Zależy mi za to na czasie, a mniej na eksperymentowaniu przy każdym odcinku podcastu - eksperymenty zostawiam sobie na czas testów sprzętu. Chcę nagrać i obrobić odcinek tak sprawnie, jak tylko się da. Nie oznacza to wprawdzie, że do każdej obróbki stosuję teraz channel strip - po prostu oceniam ważkość danego materiału i jeśli nie są wymagane jakieś specjalne zabiegi, typu mocniejsze odszumienie, precyzyjna korekcja czy też walka z sybilantami, to darowuję sobie zabawy w osobne wtyczki. Zwłaszcza, że zwykle obrabiam wyłącznie własny głos.
Komentarze
Prześlij komentarz