[K] Steinberg WaveLab 11 Elements

I jak to zwykle bywa, nadeszła jesień i Steinberg zaskoczył mnie aktualizacją programu WaveLab Elements do wersji 11. Ciut późno, ale lepiej późno niż wcale. Wprawdzie z obróbką podcastów i audiobooków przeniosłem się już chyba definitywnie do Reapera, jednak korciło mnie, żeby sprawdzić, jakie nowości firma przygotowała w jesiennej edycji.

Dla podcasterów

No i aż mi się buzia uśmiechnęła, bo większość zmian dotyka właśnie takich użytkowników jak ja, czyli lektorów i podcasterów (no, powiedzmy). Wszystko dlatego, że obecna wersja Elements została zintegrowana z istniejącą od pewnego czasu specjalną wersją "podcastową", WaveLab Cast. Jakie ma to znaczenie praktyczne?

Otóż podstawowa zmiana to dodanie specjalnych kontrolek do trybu Audio Montage, służącego (w domyśle) do montażu podcastu. W panelu Inspector dla poszczególnych ścieżek możemy włączyć banalne w obsłudze efekty usuwania szumu, de-essera oraz "poprawiacze" - exciter, pogłos, korektor i maximizer (czyli limiter podbijający głośność). Wszystkie te elementy po prostu się włącza, zaś sterowanie odbywa się za pomocą minimalnej liczby pokręteł (np. odszumiacz ma tylko gałkę redukcji i przycisk odsłuchania usuwanego materiału). Sprawia to, że przygotowanie podcastu staje się w miarę szybkie.

Na podstawie dotychczasowych doświadczeń rodzi mi się taki scenariusz: najpierw w trybie Audio File nagrywamy treść podcastu, po czym przerzucamy go do trybu Audio Montage, gdzie włączamy odpowiednie moduły korekcyjne, sam podcast tniemy, usuwając zbędne fragmenty, na ścieżkę obok dokładmy muzykę, jingle czy cokolwiek, po czym renderujemy całość - co tym razem będzie łatwe, bo liczba ścieżek w trybie montażu podskoczyła do 8.

I wszystko byłoby dobrze, jednak w praktyce bezstratna edycja w trybie Audio Montage okazuje się mozolna, zwłaszcza jeśli chcemy np. ściszać oddechy - z niewiadomych powodów możemy to robić tylko ręcznie, modyfikując obwiednię głośności. Nie można - jak w trybie Audio File - przypisać skrótu klawiaturowego do obniżenia głośności o zadaną wartość. Można wyciszyć do zera, można podnieść głośność o 20dB, ale nie da się ściszyć - szukałem odpowiednich poleceń i nic nie pasuje... Szkoda, bo gdybym w trybie Audio Montage mógł sobie skonfigurować moje ulubione skróty Q i W, to faktycznie miałoby sens. Z kolei wyciszanie oddechów w trybie Audio File też nie ma sensu, bo zmienimy trwale głośność fragmentów, co może później skutkować dziwnymi efektami przy odszumianiu całości.

Cóż jeszcze nowego?

To dla większości użytkowników z pewnością rzecz niewarta nawet wzmianki, ale dla mnie bardzo istotna - zmieniono kolor ikony na zielony:

Dlaczego to dla mnie ważne? Bo mam WaveLaba "przypiętego" do paska systemowego, tuż obok Cubase'a. No i problem w tym, że ikona Cubase'a 11 jest łudząco podobna do tej z WaveLaba 10.5, przez co wielokrotnie zdarzało się, że uruchamiałem właśnie DAW (który, możecie mi wierzyć, podnosi się raczej wolno niż szybko). Teraz pomyłek już nie powinno być.

Steinberg chwali się, że wreszcie WaveLab potrafi edytować pliki wielokanałowe, do 5.1 włącznie. Fajnie, tylko szkoda, że skoro jest to wersja nastawiona na podcasty, nie pokuszono się o możliwość otwierania plików wielościeżkowych z RødeCastera Pro - to byłaby na pewno dobra zmiana (zwłaszcza że takie pliki bez problemu otwiera się w Reaperze).

Z wersji Pro przeniesiono okna mierników, chociaż szkoda, że nie ma możliwości wyświetlanie nigdzie wartości LUFS. Na szczęście dodano możliwość dopasowania głośności dla wielu popularnych platform - działa to, niestety, tylko w trybie Audio File, czyli można to zrobić dopiero po wyrenderowaniu całego montażu. Nie ma jednak co narzekać, bo to póki co taka funkcja to rzadkość i ustawienie docelowej głośności okazuje się nie tak proste, jak mogłoby się wydawać.

Dodano kilka nowych efektów oraz nieco je przeorganizowano tak, by były zgrupowane:

Lista wtyczek w WaveLabie 10.5

Nowa lista wtyczek - ładnie, czysto i porządnie

Na uwagę zasługuje nowy, całkiem sprawnie działający de-esser:

Mnie szczególnie przypadły do gustu Expander i EnvelopeShaper. Pierwszy to... no, ekspander, czyli taka delikatna odmiana bramki szumów:

Działa wyśmienicie - w zasadzie wystarczy dopasować próg zadziałania i szum znika z nagrania (spomiędzy słów, oczywiście, ale tak ładnie jest wycinany, że szum pozostający w słowach w ogóle nie rzuca się w uszy).

EnvelopeShaper za to wyśmienicie sprawdza się przy usuwaniu mikromlaśnięć, odgłosów sklejonych warg i tego typu zakłóceń - wystarczy minimalnie zwiększyć parametr ataku i już podobne artefakty przestają kłuć w uszy.

Obie te wtyczki sprawiają, że ogromnie żałuję, że są one wewnętrznymi efektami WaveLaba, bo chętnie bym ich używał w Reaperze i jeśli mam być szczery, to są to jedyne elementy sprawiające, że choć przez chwilę pomyślałem o powrocie do edytora Steinberga.

Być może dla kogoś będzie to istotna informacja (bo ja osobiście nie korzystam), ale kompletnie przebudowano dithering, przez co, jak pisze producent: "new dithering plug-in delivers top-notch results", cokolwiek może to znaczyć w praktyce.

Problemy

Niestety, nowa wersja pełna jest niedoróbek. Nie wspominam już o tym, że ciągle nie został naprawiony błąd związany z tym, że program ma problem z otwarciem pliku, jeśli jego konfiguracja nie zgadza się z konfiguracją wtyczek w MasterSection, nawet jeśli już wszystko poprawiliśmy (chodzi o to, że np. plik jest stereo, a w łańcuchu mieliśmy wtyczkę mono - nawet jeśli taką wtyczkę usuniemy, wczytanie pliku stereo czasem się nie powodzi). Prawdopodobnie nie jest czyszczony jakiś cache, bo w tych wypadkach pomaga po prostu restart.

Mam na myśli jednak błędy nowe, np. przy nagrywaniu nie sposób zmienić formatu audio ze stereo na mono - odpowiednia pozycja pojawia się na liście i daje się wybrać, ale zatwierdzenie wyboru nie powoduje zmiany w oknie nagrywania i faktycznie program nagrywa w stereo.

Druga tego typu rzecz, która rzuciła mi się w oczy, to panel Inspector nie odświeża się prawidłowo. Kwadrans próbowałem dociec, dlaczego nie wyświetla mi tych wszystkich nowych, opisywanych wyżej kontrolek, mimo, że jestem w trybie Audio Montage, klikam na ścieżkach i klipach. Okazało się, że Inspector "nie zauważył", że zmieniłem tryb - kiedy na chwilę wszedłem do trybu Audio File, po ponownym przełączeniu wszystko "zaskoczyło" i nowe kontrolki się pokazały.

Podczas tych zabaw programowi udało się raz zamknąć bez ostrzeżenia, stąd wnoszę, że build 24 nie jest jeszcze zbyt stabilny i trzeba będzie poczekać na aktualizację, zanim zacznie się poważniejszą pracę. Szkoda, że producent oszczędził na testach, bo nie są to rzeczy (myślę o interfejsie użytkownika) trudne do wychwycenia, skoro mi się przydarzyły przy pierwszym kwadransie korzystania z programu. No i szkoda, że stare, zgłoszone problemy wciąż pozostają nie usunięte...

Wrócić do WaveLaba?

Czy warto będzie dokonać aktualizacji? Nie jestem do końca przekonany. Nawet nie wiem, czy warto kupować WaveLaba Elements ZAMIAST Reapera. Fakt, że broni się on całkiem pokaźną liczbą wbudowanych efektów, które na ogół działają całkiem sprawnie i w zasadzie nie trzeba by inwestować w zewnętrzne wtyczki - to może być plus. Minusem są za to ograniczenia co do obsługiwanej liczby ścieżek i pewną sztucznością rozgraniczającą tryb montażu od trybu edycji - z drugiej strony, gdyby tego rozgraniczenia nie było, WaveLab za bardzo zacząłby przypominać zwykły program DAW. Obecnie pełna licencja na Elements to niemal 600zł - dwa razy więcej od ceny Reapera. Aktualizacja z wersji 10 to z kolei 130zł - tu już się można zastanowić, zwłaszcza jeśli podcasty to nasze główne zajęcie w tego typu programie.

Ja raczej do WaveLaba nie wrócę, a na pewno, dopóki te wszystkie niedoróbki nie zostaną usunięte.

Komentarze