WaveLab 11 Elements - nadzieje

Jestem już po kolejnym tygodniu testów (dość intensywnych, jak sądzę) nowej, jedenastej odsłony WaveLab Elements. I jestem rozdarty, bo z jednej strony niedoróbki wczesnego builda 24 zniechęcają okrutnie, jednak są funkcje, które rzucają małe światełko nadziei na możliwość wykorzystywania WaveLaba do kompleksowej obróbki podcastu.

Niedoróbki

O tym, że nowy WaveLab nie jest jeszcze finalnym produktem wie każdy, kto popróbował go używać do normalnej pracy. Na forum Steinberga wątek nowej wersji pęcznieje od zgłoszeń - to nie działa, tamto nie działa. Sam otworzyłem tam trzy wątki już na temat zaobserwowanych dziwnych zachowań. Dziwi zwłaszcza fakt niedoróbek w podstawowych funkcjonalnościach programu, co świadczyłoby o dość mizernie przeprowadzonym etapie testowania...

Osobiście zgłosiłem dwa błędy - jeden to nagrywanie dźwięku mono. W oknie nagrywania nie sposób wybrać formatu mono. Znalazłem wprawdzie obejście - trzeba w ustawieniach audio zmienić ustawienia na mono, wtedy ten format staje się domyślny i automatycznie się ustawia przy nagrywaniu, ale trudno uznać to za prawidłową i wygodną opcję.

Drugi problem wynika z faktu, że wszelkie instancje wtyczek mono od firmy Waves nie są prawidłowo odtwarzane w MasterSection po restarcie programu. Slot danej wtyczki jest czyszczony, a użytkownik może sobie przeczytać komunikat:

Wydaje się, że jest to problem wyłącznie z wtyczkami Waves i to w wersji 12, bo support WaveLaba po moim zgłoszeniu odtwarzał problem na wersji 11 i wszystko działało prawidłowo.

Dla mnie sporą niedogodnością jest niemożliwość... zdefiniowania skrótu klawiaturowego Q w trybie Audio Montage do ściszania. Gdybym miał używać WaveLaba do obróbki nagrań wokalnych, to już wyłącznie w tym niedestrukcyjnym trybie, a okazuje się, że akurat tak się pechowo składa, że nikt nie przewidział podobnej możliwości. Obwiednię głośności można tylko całkowicie wyciszyć (jest odpowiednie polecenie), albo "troszkę" pogłośnić. Nie da się zdefiniować własnego presetu np. obniżenia głośności o 6dB i przypisania do niego skrótu (a przecież taka możliwość istnieje w trybie Audio File!).

Z rzeczy, które już były zgłoszone, więc nie dodawałem swoich wpisów, wymienić mogę na pewno zamykanie się programu w najmniej oczekiwanych momentach, problemy z odświeżaniem elementów interfejsu użytkownika czy problemami z logowaniem się do Steinberg Download Assistant (ale to ostatnie związane jest bardziej z infrastrukturą Steinberga niż samym WaveLabem).

Problemów jest sporo i wiele z nich zostało już potwierdzonych (choćby nagrywanie mono), więc spodziewam się, że niedługo pojawi się jakiś nowy build, który większość tych usterek poprawi. Smuci fakt, że firma traktuje swoich klientów jako betatesterów, co staje się (niestety) coraz częstszą praktyką na rynku oprogramowania...

WaveLab i RødeCaster

Cieszy za to zwiększenie do ośmiu liczby ścieżek audio w trybie montażu. A że tych osiem ścieżek może być zarówno mono, jak i stereo, a sam WaveLab Elements 11 wydaje się być stworzony dla podcasterów, więc aż się prosi o możliwość importu wielościeżkowych plików z RødeCastera Pro bezpośrednio do Audio Montage. Zgłosiłem pomysł, który został odnotowany przez Philippe (PG1), steinbergowego moderatora.

Rzecz jasna, jeśli tylko w WaveLabie pojawi się taka opcja (a pokusa jej zaimplementowania i przypodobania się użytkownikom RødeCastera będzie silna, jak sądzę), będzie można powolutku przeforsować pomysł bezpośredniej rejestracji wielościeżkowej z tego urządzenia, co oczywiście będę zamierzał zrobić. Zwłaszcza że już obecnie WaveLab Elements 11 ma możliwość nagrywania w trybie Audio Montage - niech no tylko Røde dopracuje sterowniki ASIO!

Czy WaveLab zdąży?

W śródtytule chodzi mi, oczywiście, o zdążenie z implementacją poprawek i nowych funkcji, zanim zupełnie przesiądę się na Reapera. Szczerze mówiąc, nie sądzę. Gdyby to weszło teraz, od razu, a mam tu głównie na myśli obsługę plików z RødeCastera i możliwość definiowania presetów do manipulacji obwiednią głośności w trybie Audio Montage, to faktycznie mógłbym rzecz rozważyć. Bardzo lubię WaveLaba i długo w nim pracowałem, więc miałoby to jakiś sens.

Obecnie edycja w Reaperze idzie mi już bardzo sprawnie, a sam program nie sprawia absolutnie żadnych problemów, szybko się uruchamia i nie ma tych wszystkich sztucznych ograniczeń, które musi mieć WaveLab Elements, by ludziom "opłacało się" kupować WaveLaba Pro. Mam tu na myśli przede wszystkim liczbę ścieżek i liczbę możliwych do wykorzystania w MasterSection efektów. Po reaperowej wolności trudno byłoby mi się wtłoczyć z powrotem w te sztywne ramy, chociaż zdaję sobie sprawę, że trudno wykorzystać nawet tych "tylko" osiem ścieżek, dostępnych w Audio Montage. Za to Reaper "bez łaski" otwiera rødecasterowe wielościeżkowe pliki... Myślę, że tu nie ma raczej o czym gadać.

Natomiast jako edytor audio WaveLab sprawdza się całkiem dobrze - trzeba tylko podnieść stabilność i poprawić błędy wersji 11. I będzie ok. Tylko i aż.

Komentarze