Wielka czystka
528 wtyczek VST. Tyle miałem jeszcze do wczoraj. Skąd wiem? Bo Studio One dokładnie je wylicza podczas startu. Długiego startu, dodam. No i się tak wczoraj zacząłem zastanawiać, co w tej połowie tysiąca tak naprawdę jest, bo przecież na pewno nie używam kilkuset wtyczek - ba, pewnie nie używam nawet setki z tego. Jak się domyślacie, postanowiłem zrobić z tym porządek.
Na pierwszy ogień poszły wtyczki z własnymi instalatorami - uruchomiłem panel "Dodaj/usuń programy" i po kolei wywalałem te, których nie użyłem ani razu od momentu przeprowadzki. Okazało się, że jest takich przypadków mnóstwo - szczególnie dużo usunąłem wtyczek od Native Instruments. Od kiedy używam pakietu FabFilter, na nic są mi te wszystkie kompresory, pogłosy i delaye. Na nic też większość instrumentów - wywaliłem nawet Monarka, bo nie kojarzę, bym go kiedykolwiek w jakimkolwiek projekcie użył.
W ten sposób, wywalając systematycznie wszystkie nieużytki, doszedłem do liczby 410 wtyczek. Ubytek znaczny, ale jeszcze zbyt mały. Rzuciłem się zatem do katalogów \VstPlugins
- ale tutaj coś mnie tknęło. Na wszelki wypadek utworzyłem sobie na innym dysku folder i zamiast wyrzucać wtyczki do kosza, przeniosłem je do tego właśnie folderu. Tak na wszelki wypadek, gdybym jednak usunął o jedną wtyczkę za dużo.
Ostatecznie doszedłem do 334 wtyczek. Nadal dużo, ale jak sobie pobieżnie przejrzałem, to chwilowo żal mi wyrzucać kolejne. A pewnie taki los spotka w końcu wtyczki od Meldy (ubędzie od razu kilkadziesiąt) albo różne dziwne wtyki, które zainstalowałem, bo miały być (i były) przydatne w jakichś określonych okolicznościach. W miarę łatwo przyszło mi pożegnać się z efektami, gorzej będzie z pozbywaniem się instrumentów, choć i tu wyłom został już poczyniony - z dysku zniknął Rob Papen GO2 czy wspomniany Monark. Największym "przegranym" wczorajszej selekcji okazała się firma Waves, bo pozbyłem się wszystkich ich wtyczek, i to bez większego żalu.
Tak czy owak, Studio One uruchamia się zauważalnie szybciej.
Komentarze
Prześlij komentarz