[K] Embertone - Joshua Bell Violin (także Essentials)
Dzięki uprzejmości firmy Embertone miałem możliwość przetestowania ich biblioteki Joshua Bell Violin, w tym także wersji Essentials, która jest tańszą i uproszczoną wersją pełnego produktu. No i chciałbym się z Wami podzielić wrażeniami z tych testów, zaś punktem odniesienia będą dla mnie dwie inne biblioteki: Nucleus, gdzie znajdują się dwie wersje solowych skrzypiec oraz SWAM Violin, których używam od paru miesięcy.
Pierwsze wrażenie
O tej bibliotece słyszałem już jakiś czas temu - że jest jedną z najlepszych na rynku, dając bardzo realistyczny efekt gry na skrzypcach. Oglądałem nawet parę filmików na YouTube i faktycznie, we wprawnych rękach Joshua Bell Violin brzmi faktycznie rewelacyjnie. Nazwa biblioteki też nie wzięła się znikąd - do nagrania próbek zatrudniono wirtuoza Joshuę Bella z jego skrzypcami Stradivariusa z 1713 roku. Firma szczyci się tym, że nagrań dokonano bardzo starannie i w tak przemyślny sposób, że np. większa część efektu vibrato pochodzi właśnie z nagrań, a nie jest dodawana sztucznie przez automat. I chyba rzeczywiście coś w tym jest, bo po zagraniu już kilku fraz słychać, że dźwięk jest bardzo spójny i naturalny.
Brzmienie i obsługa
Trzeba przyznać, że instrument brzmi kapitalnie. W pełnej wersji gra sprawia autentyczną przyjemność, w wersji Essentials nie jest to już tak oczywiste, o czym napiszę później. Generalnie trudno jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić, zwłaszcza jeśli się nie jest skrzypkiem albo wybitnym specjalistą od skrzypcowego brzmienia. Moim zdaniem da się za pomocą tej biblioteki wyczarować naprawdę realistyczne i piękne linie melodyczne, a czego więcej można chcieć?
Doradzam (bardzo usilnie) instalację biblioteki na dysku SSD, bo przy załadowaniu zabiera ona ponad 1GB w pamięci, więc można się naczekać. Sam interfejs programu jest bardzo estetyczny i czytelny, chociaż momentami trochę uciążliwy w obsłudze, ponieważ podzielono go na wiele ekranów, niemal jednakowo ważnych, więc trzeba się trochę naprzełączać.
Trochę kłopotów sprawia na początku dostosowanie biblioteki do własnych potrzeb, ponieważ ma ona dość nietypowo rozwiązaną kontrolę. Opiera się ona na presetach, w których określono, który kontroler MIDI odpowiada za co w instrumencie (np. koło modulacji czasem odpowiada za siłę vibrato, a czasem za dynamikę). W efekcie dobrze jest przygotować jakiś pasujący, spersonalizowany preset i się go później trzymać.
Porównanie z konkurencją
Porównać Joshua Bell Violin mogę tylko ze SWAM Violin oraz - od biedy - z Nucleusem. Zacznę może od tego drugiego, bo chociaż solowa barwa skrzypiec jest w nim nie taka znowu zła, to jednak z racji posiadania tylko dwóch artykulacji (legato i sustain) oraz zerowej kontroli nad efektem vibrato, które po prostu jest, nie za bardzo jest co z czym porównywać. Owszem, coś tam da się w gęstej aranżacji zagrać tą solową barwą w Nucleusie, ale z pewnością nie jest to pełnoprawna konkurencja dla dedykowanych skrzypcom bibliotek.
Jedyną używaną do tej pory przeze mnie biblioteką stricte skrzypcową jest SWAM Violin od AudioModeling. Opiera się ona na zupełnie innych zasadach (modelowanie, a nie sampling), przez co jest dużo mniejsza, jeśli chodzi o zajmowane miejsce na dysku, co wpływa też na szybkość ładowania instrumentu do pamięci. Brzmienie ma dość specyficzne, które albo się lubi, albo nie. Ja akurat lubię, ale przyznaję w tej dziedzinie bezapelacyjnie zwycięstwo produktowi firmy Embertone. Brzmienie samplowane w tym wypadku jednak wygrywa. Z pewnością z biegiem lat AudioModeling udoskonali swoje algorytmy i za jakiś czas modelowanie weźmie górę, jednak na chwilę obecną - mając do wyboru Joshua Bell Violin oraz SWAM Violin, wybrałbym jednak tę pierwszą bibliotekę.
Essentials
Aktualnie wersja Essentials jest w promocji i kosztuje ledwie 89 dolarów. Piszę "ledwie", bo trudno jest w tej cenie kupić dobry syntezator VST, a co dopiero świetnie brzmiącą bibliotekę skrzypcową. Jest tu jednak pewien haczyk - producent wprawdzie umożliwia dokupienie pełnej wersji w późniejszym czasie, ale jeśli będziemy chcieli zatrzymać także wersję Essentials (bo już zrobiliśmy z nią wiele projektów), to sumarycznie zapłacimy o kilkanaście dolarów więcej, niż za pełną wersję kupioną od razu. Dokładną różnicę w cenie zapłacimy tylko wówczas, gdy zrezygnujemy i odinstalujemy Essentials. To jednak nie jest jeszcze cały "haczyk" - otóż pewne jest, że będziemy chcieli pełnej wersji. Producent tak przebiegle okroił wersję Essentials, że co i rusz będziemy się "potykać" o ograniczenia, jednocześnie widząc, jak pięknie mogłoby być. Przykład? Pierwszy z brzegu: kontrola. W wersji Essentials mamy do wyboru kilka przygotowanych profilów kontroli (czyli w jednym dynamiką sterujemy kołem modulacji, w innym - nożnym pedałem ekspresji, w jednym za zmianę różnych artykulacji legato odpowiada parametr velocity, w innym szybkość gry). I te profile są przygotowane w ten sposób (nie wiem, czy specjalnie, czy to przypadek), że pasuje nam zawsze tylko część przypisań, a często wystarczyłoby zmienić wręcz jedno ustawienie, by było dobrze. Ale nie można - wersja Essentials nie pozwala na edycję!
Inny przykład to brakujące artykulacje. Na stronie producenta można przejrzeć różnice między wersjami i teoretycznie nie wygląda to źle. Troszkę brakuje tego i owego, ale myślimy sobie: "da się z tym żyć". No i okazuje się, że się nie da. Albo późniejsze "rzeźbienie" we właściwościach parametrów doprowadza do furii, podczas gdy w pełnej wersji można pewne rzeczy po prostu zagrać. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że akurat na YouTube brakuje filmów dotyczących wersji Essentials - i skoro tylko mogłem tę wersję wypróbować, już wiem dlaczego. Bo zwyczajnie bardzo trudno jest zagrać piękną i realistyczną frazę w tej wersji, zaś jeśli nawet ktoś tę wersję kupił, to chętnie szybko przesiadł się na wersję pełną (a że za zrezygnowanie z Essentials, jak pisałem, przysługuje zniżka, większość pewnie machnęła ręką na możliwość zachowania Essentials).
Nie oznacza to, oczywiście, że Essentials jest wersją beznadziejną i do niczego się nie nadaje. To nadal 5GB świetnych próbek, z których da się wykrzesać piękne frazy, ale wymaga to pracowitego programowania i stalowych nerwów (czasem, mimo tego, że modulacja i ekspresja były zaprogramowane co do punktu, to z braku odpowiedniej artykulacji (jak się domyślam) linia melodyczna miała dziwne skoki głośności, co trzeba było obchodzić różnymi sztuczkami). Pełna wersja jest po prostu dużo przyjaźniejsza.
Podsumowanie
Czy poleciłbym Joshua Bell Violin komuś szukającemu realistycznego brzmienia skrzypiec? Oczywiście, że tak. Biblioteka brzmi kapitalnie i nikt nie powinien się czuć zawiedziony. Ostatnio wprawdzie wyrosła jej konkurencja w postaci Native Instruments Stradivari i podejrzewam, że świat podzieli się na zwolenników jednej lub drugiej opcji. Wprawdzie pretendentów do korony króla symulacji skrzypiec jest więcej, ale te dwie biblioteki są godnymi siebie przeciwnikami. Obie w tej samej cenie... hm... To będzie trudny orzech do zgryzienia!
Komentarze
Prześlij komentarz