[K] SWAM Violin - wirtualne skrzypki

Z wirtualnymi skrzypcami jest tak, jak z fortepianem - jedni producenci prześcigają się w budowaniu coraz większych i bardziej rozbudowanych bibliotek, zawierających coraz więcej możliwości artykulacyjnych, inni zaś - szukają alternatywnego sposobu. W wypadku fortepianów alternatywą okazało się modelowanie fizyczne, czego doskonałym przykładem jest Modartt Pianoteq. Używam tego fortepianu od dawna i nie czuję żadnej potrzeby wymiany na inny.

Skrzypce - Mont Everest wirtualizacji

Pod pewnymi względami ze skrzypcami jest gorzej, i to dużo gorzej. O ile samplowane biblioteki np. Ivory II, spełniają już wymagania pianistów, o tyle nie słyszałem, żeby którykolwiek ze skrzypków przyznał, że któraś z czołowych bibliotek skrzypcowych (np. Joshua Bell Violin albo Spitfire Solo Strings) jest równie dobra, jak nagranie żywego muzyka. Wymagania są więc tutaj wyjątkowo wysokie.

W tym momencie na scenę wchodzi firma Audio Modeling, która postanowiła pójść ścieżką wytyczoną przez Modartt, czyli postawić na matematykę i fizykę. Zamodelowali więc i skrzypce, i altówkę, i wiolonczelę, i kontrabas (zresztą, ich celem jest zamodelowanie chyba całej orkiestry, bo mają już w portfolio całkiem sporo instrumentów, warto zerknąć). Skrzypce mam właśnie przyjemność testować, więc o nich napiszę parę słów.

Dawid kontra Goliat

W tym momencie puryści wielbiący nade wszystko sampling właśnie kończą lekturę, a szkoda, bo warto się choćby przyjrzeć, co obecnie ma do zaoferowania modelowanie fizyczne. Ja - przyznam szczerze - byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Ale od początku.

Wirtualnych skrzypiec nie miałem do tej pory w arsenale, pomijając te w standardowych bibliotekach Haliona, Omnisphere czy Kontakta. Nie stać mnie na bibliotekę za setki euro od Spitfire, a - jak wspomniałem wyżej - nie ma co zawracać sobie głowę czymś pośledniejszym (tutaj: chichot). Ściągnąłem więc SWAM Violin (6MB z podręcznikiem użytkownika!) i zainstalowałem. I tak, ten instrument zajmuje słownie cztery megabajty powierzchni dyskowej.

Instrument do grania

W lekkim szoku odpaliłem Reapera (on zawsze idzie pierwszy w bój w takich razach, bo uruchamia się błyskawicznie, równie błyskawicznie skanuje wtyczki VST, a do tego nie trzeba tworzyć żadnych projektów). Dodałem ścieżkę instrumentalną ze SWAM Violin i... ocknąłem się po pół godzinie. Serio. Zacząłem sobie grać i grałem, a skrzypki a to rzewnie płakały, a to żwawo nawoływały do uśmiechu. Oczywiście, było to tylko takie brzdąkanie, ale BARDZO przyjemne.

Główne okno programu

Możecie się śmiać, ale to był ten nieliczny przypadek, gdy instrument jest tak inspirujący, że po prostu się gra i gra, a wszystko wydaje się być takie piękne! Miałem tak z Pianoteq swego czasu, miałem z Divą, a teraz - z wirtualnymi skrzypkami.

Okno opcji - jak widać, zmienić można całkiem sporo, łącznie z odstrajaniem dźwięków

Po ocknięciu zacząłem się zastanawiać, dlaczego na tym instrumencie tak dobrze się gra i chyba znalazłem odpowiedź. Otóż twórcy zaprogramowali bardzo inteligentne sterowanie, gdzie nie trzeba w ogóle myśleć o sterowaniu artykulacją. No dobrze, prawie nie trzeba, bo dobrze jest mieć pedał ekspresji pod stopą i kółko modulacji pod ręką. Ale już o tym, czy gramy legato, czy staccato, czy stosujemy glissando decyduje sam instrument na podstawie naszej gry, a konkretnie parametru velocity oraz długości dźwięków. I wychodzi to naprawdę genialnie! Można zapomnieć o ręcznym przełączaniu artykulacji (chociaż nie trzeba, bo jeśli ktoś woli wszystko powolutku programować, może robić i tak). To jest powód, dla którego gra wreszcie przynosi tyle przyjemności.

Jeśli ktoś ma dużo kontrolerów MIDI, to może sobie zmieniać "na żywo" całe morze parametrów

Brzmienie

Na koniec rzecz najważniejsza, czyli brzmienie. Czy takie "obliczone" skrzypce mogą dobrze zabrzmieć? Podsunąłem SWAM Violin koleżance zajmującej się orkiestracjami i oceniła brzmienie na "może być, choć bez przyjemnego ciepła". Wypada się pewnie z nią zgodzić, chociaż ja mam próg akceptacji nieco bardziej obniżony (a poza tym nie mam porównania z komercyjnymi bibliotekami skrzypcowymi). Dla mnie brzmienie jest w porządku i jak najbardziej do użycia, zwłaszcza po dodaniu lekkiego pogłosu i w miksie.

Nie zamierzam tu udowadniać, że w obecnej chwili takie modelowane skrzypce są w stanie zastąpić najlepsze biblioteki samplowane, bo tak nie jest. Jeszcze. To jest słowo klucz. Bo głęboko w to wierzę, że jeszcze parę lat wysiłków i szlifowania, a muzycy zaczną się przekonywać do tego typu instrumentów. Modartt Pianoteq, IK Multimedia MODO Bass, a teraz portfolio Audio Modeling są dowodem na to, że da się już wykorzystać olbrzymią moc obliczeniową współczesnych procesorów do "liczenia dźwięków" tak, by w efekcie uzyskać realistyczny rezultat.

Nic, idę sobie jeszcze trochę poskrzypieć!

Komentarze