Nietypowy test wirtualnego klawikordu

Na kanale GadesTester sprawdzam różne instrumenty wirtualne, ale i różne utwory różnych kompozytorów. Wiadomo, że najwięcej będzie Mozarta, Bacha czy Haydna, ale coraz częściej zdarza mi się sięgać po innych twórców. Przeszkodą może być w zasadzie tylko dostęność plików MIDI. I właśnie z taką przeszkodą zetknąłem się ostatnio.

Wszystko zaczęło się od poszukiwania informacji, czym różni się klawesyn od klawikordu. I poszukiwania wirtualnej repliki tego ostatniego, bo dotąd niczego na ten instrument nie aranżowałem. Trafiłem na samplowany klawikord firmy SonicCouture i już nawet rozważałem jego kupno, ale szczęśliwie poszukałem jeszcze trochę i okazało się, że wirtualny klawikord ma każdy posiadacz Pianoteq. I to o tyle lepszy od samplowanego, że reagujący na after-touch, co jest właśnie wyróżnikiem klawikordu w porównaniu z klawesynem. Klawesyn jest w zasadzie pozbawiony dynamiki (pomijając rejestry górnego i dolnego manuału), natomiast klawikord nie tylko umożliwia stopniowanie dynamiki, ale też... "podciąganie" strun. Wynika to z zasady działania - w klawesynie struny są szarpane piórkami, natomiast w klawikordzie - uderzane metalowymi młoteczkami, które można dodatkowo mocniej docisnąć i uzyskać efekt podobny właśnie do podciągania struny w gitarze. I właśnie klawikord w Pianoteq to robi - reaguje na dynamikę i na dociskanie klawiszy. A że ma dodatkowo regulację głośności pracy młoteczków i suwak "postarzania", więc spełniał wszystkie moje wymagania.

Tylko jaki utwór wybrać? Wpisałem w YouTube frazę "clavichord" i jednym z pierwszych wyników było "Preludium C-Dur" Eduardo Antonello, grane na prawdziwym, fizycznym instrumencie. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że autor żyje współcześnie i jest wyznawcą "nowoczesnego baroku", czyli pisze utwory w barokowym stylu. To ujęło mnie na tyle, że zakupiłem nuty od kompozytora i...

No, właśnie. Nie umiem grać a vista, długotrwałe ćwiczenie też nie wchodziło w rachubę. Na szczęście utwór był na tyle krótki, że postanowiłem go po prostu "przepisać" do komputera, nuta po nucie. Część łatwiejszych fraz udało się po prostu zagrać i zarejestrować, ale zdecydowaną większość po prostu przepisałem z pdf do MuseScore. Wiem, że ta aplikacja ma możliwość konwertowania plików pdf, ale jednocześnie nie mam pojęcia, czy nie wrzuca tego gdzieś na jakiś publiczny serwer z nutami. A skoro kompozytor zarabia na sprzedaży nut, to byłoby nie tylko nielegalne, ale i nieeleganckie upubliczniać taki plik.

Po mniej więcej półtorej godziny dysponowałem już własną kopią nutową oryginalnego pliku (bo przepisywałem, rzecz jasna, w zapisie nutowym), a skonwertowanie partytury na plik MIDI było kwestią sekundy. Tenże plik wrzuciłem do Studio One i po dopracowaniu dynamiki oraz tempa uzyskałem swoją wersję:

Czy miało to sens? Zapewne nie, ale jestem zadowolony z kilku powodów. Po pierwsze, lepiej poznałem MuseScore i stwierdzam, że to bardzo ciekawy program. Udało mi się bez problemu podpiąć Pianoteq jako instrument odtwarzający, więc mogłem na bieżąco dopracować brzmienie wirtualnego klawikordu - a to jest druga rzecz, którą chciałem osiągnąć. A po trzecie - to po prostu fajny utwór!

Komentarze