[K] Klevgrand Esspresso 1.2.0

De-esserów przetestowałem w życiu całkiem sporo, o czym pisałem i w 2020 roku, i w 2022 roku. Zresztą, i o poprzedniej wersji Esspresso także skrobnąłem kilka słów. Zasadniczo na brak wtyczek tego rodzaju nie narzekam, a chociaż zdecydowanie najczęściej używałem ostatnio Techivation M-De-Essera, to Esspresso ma szansę namieszać.

Zanim jednak zacznę pisać o wtyczce, małe wyjaśnienie dla osób, które z de-esserów nigdy jeszcze nie korzystały. De-esser to narzędzie do tłumienia intensywności głosek syczących (sybilantów) w nagraniu - czasem zdarza się, że nagranie bardzo "kłuje" eskami. Zależy to i od głosu lektora/lektorki, i od zastosowanego przy nagrywaniu mikrofonu, a czasem także od wcześniejszej obróbki - szczególnie kompresja lubi "wyciągać na wierzch" sybilanty. Oczywiście o tym, czy de-essera warto użyć, decydują nasze uszy - ale jeśli już czujemy taką potrzebę, to nadal nie trzeba jeszcze używać specjalnej wtyczki. De-esser to bowiem tak naprawdę rodzaj pasmowego kompresora czy też dynamicznego korektora, jeśli zatem mamy jedno z tych narzędzi, warto je wypróbować. Nie da się ukryć, że de-essery są po prostu prostsze w użyciu i często mają pewne dodatkowe cechy, ułatwiające korzystanie z nich.

Zmiany!

Przede wszystkim dziwię się, że firma Klevgrand nie zmieniła numeru wersji tej wtyczki na 2.0, bo to jest kompletnie nowe narzędzie. Przypomnę tylko stary interfejs użytkownika:

A tak wtyczka wygląda obecnie:

Rzecz jednak nie w tym, jak wtyczka wygląda, ale jak działa - a tutaj muszę przyznać, że byłem pod bardzo pozytywnym wrażeniem! Tak pozytywnym, że od kiedy wypróbowałem wtyczkę na opracowywanym w ostatnim czasie wywiadzie zdecydowałem, że zostawiam ją w arsenale.

Wrócę jednak do wyglądu - poprzednia wersja mnie osobiście bardziej podobała się pod względem graficznym, rozumiem jednak w pełni, że mogła się wydawać niespecjalnie intuicyjna (chociaż moim zdaniem wszystko działało w miarę logicznie, jeśli już człowiek doszedł do tego, co jest po co). Nowe okno nie jest już tak awangardowe i zawiera standardowe kontrolki - próg jest sterowany zwykłym pokrętłem Threshold, zamiast skromnych ikonek do wyboru trybu działania mamy wyraźne przyciski (Link, Wide, Band i Shelf), a wtyczka wzbogaciła się o sekcję Details, również ze standardowymi kontrolkami czasów, Ratio i czułości.

Jak i czym sterować?

Używanie Esspresso nie jest przesadnie trudne - domyślne ustawienia są tak dobrane, że wystarczy pokręcić gałką Threshold, by utemperować sybilanty. Zdecydowanie lepiej jednak rozwinąć sekcję Details i za pomocą obszaru Detector oraz przycisku podsłuchu (słuchaweczki) znaleźć i zawęzić pasmo, gdzie znajdują się warte ściszenia "eski". Teraz przyciskami Link, Wide, Band czy Shelf decydujemy, gdzie i na jak szerokim obszarze będzie następowało tłumienie sybilantów i dopieszczamy działanie de-essera kontrolkami Ratio, Sensitivity, Attack i Release.

Jak to w tego rodzaju wtyczkach bywa, oprócz odsłuchu materiału (kluczowy element "strojenia" de-essera!), można się wspomóc graficzną prezentacją na wykresie przebiegu fali dźwiękowej, gdzie bardzo czytelnie pokazywane jest miejsce i siła redukcji.

Dobra rada dla początkujących: jeśli bawimy się w konfigurowanie de-essera i wydaje się nam, że jest już ok, zostawmy na chwilę nagranie, posłuchajmy jakiejś muzyki czy szumu, po czym wróćmy do dźwięku obrabianego przez de-esser - w większości wypadków trzeba będzie zmniejszyć intensywność działania de-essera nawet o połowę.

Zostaje

Po paru obrobionych materiałach - jak wspomniałem - podjąłem decyzję, że Esspresso zostaje i przynajmniej w najbliższym czasie będzie walczyło z "eskami" w moich (i nie tylko moich) nagraniach. Czy w zalewie de-esserów można trafić na bardziej przychylną recenzję?

Komentarze